Rozdział 15

399 54 12
                                    

"-No dobra, niech Ci będzie, pójdę z Tobą na ten koncert, ale nie idę na żadne Meet&Greet i zaraz po koncercie wychodzimy. Okay? - przedstawiła swoje warunki.
-Jasne, jasne, dziękuję! - Klaudia ze szczęścia rzuciła się na przyjaciółkę, a Bianka pomimo, że była zadowolona z uśmiechu przyjaciółki, kompletnie nie wiedziała, co spowoduje ta decyzja."
Dzień koncertu. Dziewczyna została obudzona już o 7:30 przez przyjaciółkę.
-Bianka, no wstawaj!
-Klaudia...proszę, koncert jest dopiero o 17:00. - odparła zaspana.
-No tak, ale chcę być wcześniej pod klubem i no proszę!
-Na końcu zawsze jest luz, spokojnie. Daj mi czas jeszcze do 9:00, obiecuję, że się nie spóźnimy. Jednak, gdy kruczowłosa opuściła pokój, Biance wcale nie było do spania. Uświadomiła sobie, że dzisiaj, po czterech latach unikania tematu, na koncercie pęknie coś w niej, może nikt po za nią nie będzie o tym wiedział, ale ona już to czuła. Postanowiła jeszcze poleżeć do 9, a potem wstać idealnie na śniadanie.
-To co laski? Jakie plany na dziś? - zapytała Martyna smarując kromkę chleba masłem.
-Ja zaraz po śniadaniu widzę się z Kacprem. - Iza ostatnio spędzała mało czasu w mieszkaniu, wolała towarzystwo chłopaka. Przeważnie wychodziła zaraz po śniadaniu, albo ciemny blondyn odbierał ją spod uczelni i wracała dopiero wieczorem.
-My z Bianką idziemy na koncert.
-Tego Twojego Dżeremiego? - zakpiła Martyna, a Bianka również parsknęła cicho pod nosem.
-Jeremiego. - odpowiedziała chłodno Klaudia. Nienawidziła, gdy ktoś zmieniał specjalnie imię Sikorskiego. Zaraz jednak szybko zmieniła temat. - Dobra, ja muszę się iść wyszykować. - po śniadaniu Bianka z Martyną pomyły naczynia i posprzątały, podczas gdy Iza wybiegła po około 10 minutach na autobus. Po ogarnięciu mieszkania każda zajęła się sobą. Bianka zamknęła się w swoim pokoju. W galerii zdjęć swojego telefonu znalazła jedno z ostatnich zdjęć z Jeremim.
-To co? Widzimy się dzisiaj? Trochę tęsknię. - wyszeptała do ekranu, nagle drzwi się otworzyły i weszła Klaudia. Brunetka odruchowo się wzdrygnęła i szybkim ruchem schowała telefon pod siebie.
-Zbieramy się już? Jest 16, a jeszcze musimy dojechać i zjeść coś na miejscu. - to były chyba najspokojniej wypowiedziane przez czarnowłosą słowa dzisiejszego dnia.
-Tak, tak...jasne, przebiorę się i możemy iść na autobus. - odpowiedziała lekko zszokowana.
-To super, okay, to czekam na Ciebie. - odparła i uśmiechnęła się ciepło, a wychodząc z pokoju dodała opierając się o framugę. - Bianka, naprawdę jestem Ci wdzięczna, że ze mną idziesz na ten koncert, pomimo, że nie znasz Jeremiego, wiele to dla mnie znaczy. - po wyjściu przyjaciółki, dwudziestolatka przebrała się i wyszła z pokoju poprawiając fryzurę.
                          ******
Na miejscu dziewczyny były około 17:00.
-Klaudia, chodź coś zjeść, bo umieram z głodu, a jeszcze mamy pół godziny. - marudziła brunetka.
-W sumie też jestem głodna. - przyznała czarnowłosa i ruszyły w stronę najbliższego miejsca z szybkim jedzeniem. Po chwili poszukiwań znalazły budkę z kebabem, a przed nią kilka stolików, gdzie mogli usiąść goście. Po kupieniu szybkiego posiłku przyjaciółki usiadły przy jednym ze stolików i zaczęły plotkować, śmiać się, rozmawiać. Rozważyły swoje poglądy na temat studiów, pracy, znajomych.
-A tak w ogóle to która jest godzina? - zapytała Bianka lekko zaniepokojona.
-Jest... - Klaudia wyciągnęła telefon z kieszeni i spojrzała na ekran. - 17:25! - dziewczyny niczym oparzone zerwały się z krzeseł i biegiem ruszyły w stronę klubu. Zdążyły na ostatnią chwilę, ale i tak musiały poczekać aż ochroniarze sprawdzą bilety wszystkich osób przed nimi. Gdy dosyć dobrej postury mężczyzna sprawdzał bilet dziewczynie przed nimi, ze środka było słychać już pierwszą piosenkę "Odetchnij". Po chwili dziewczyny weszły do pomieszczenia, w którym już odbywał się koncert.
                         *****
Agata, którą chłopaki zabrali na koncert do Poznania stała z boku sceny, ale na tyle wysoko, żeby widzieć każdego fana. Jej uwagę przykuły dwie dziewczyny, których za dobrze nie widziała ze względu na panujący mrok. Postanowiła im się trochę poprzyglądać.
-Nieznajoma, ona, to ona, to ona, to ta... - śpiewał Jeremi co jakiś czas rzucając spojrzenia na Agatę, bo w końcu to ona była jego Nieznajomą. Gdy Artur śpiewał "Będę Walczył", blondynka uświadomiła sobie kto to jest i dlaczego wydawała się dziwnie znajoma. Tyle razy widziała ją na zdjęciach Jeremiego, to było oczywiste, że to Bianka. Po solówce młodszego Sikorskiego, bracia mieli zaśpiewać "Masz w sobie ogień". Gdy Jeremi zaczął śpiewać pierwszą zwrotkę, Agata dała gest do osiemnastolatka, żeby ten zszedł na chwilę do niej. Artur bacznie obserwując, kiedy ma się dołączyć, słuchał tego co mówi blondynka i faktycznie, rozpoznał w dziewczynie z tylnej ściany pomieszczenia Biankę. Naładowany energią powiązaną ze spotkaniem brunetki wskoczył na scenę idealnie w swój moment. Po tej piosence miał być występ tancerzy, więc artyści zeszli ze sceny.
-Jeremi, spójrz na tył sali. - powiedział brat z pewnym uśmiechem. Brunet rozglądał się po pomieszczeniu i gdy zobaczył to charakterystyczne spojrzenie, te czekoladowe oczy widziane z tylu metrów, poczuł jak serce mu wali. Miał ochotę teraz wyjść i dostać się na tył sali tylko po to, żeby zobaczyć ją z bliska. Artur poszedł głębiej na backstage, a Jeremi i Agata zostali sami. Nastała niezręczna cisza między nimi.
-Musisz o nią zawalczyć. Nie możesz jej stracić, nie teraz, gdy wiesz, gdzie jest. - powiedziała w końcu pewnie i ciepło blondynka. Chłopak kompletnie nie spodziewał się takich słów.
-Agata, ale ja kocham Ciebie...
-Nie, Jeremi. Nie oszukujmy się. Bądź szczęśliwy. Zrób wszystko, żeby ona była szczęśliwa. Z Tobą. - dwudziestolatek zrozumiał o co chodzi dziewczynie i pobiegł szybko do dźwiękowca. Kazał zmienić, że zamiast "Nie Uciekam", było teraz "Trzeba Żyć". Gdy wszystko było już ustawione, wszedł na scenę.
-Kochani, teraz zaśpiewam ważną dla mnie piosenkę. Piosenkę, w której opisuję, jak każdy człowiek popełnia błędy. Napisałem tę piosenkę po stracie bardzo bliskiej mi osoby dzięki uśmiecham się każdego dnia. Zrozumiałem, że trzeba żyć. No właśnie i teraz chciałem zadedykować ten utwór Biance. Wspaniałej osobie, która pomogła mi jak nikt inny. Dziękuję. - podczas tej przemowy cały czas patrzył się w tę jedyną. Tę, która na chwilę również zapomniała, co się między nimi działo i chciała tylko jego. Część dziewczyn przyglądała się jej, ale ona się tym nie przejmowała. Czuła to i faktycznie, było to dosyć niezręczne, ale teraz mało się to liczyło. Chciała się wsłuchać w słowa, które powodowały na jej skórze ciarki. Chciała to usłyszeć i zobaczyć, że chłopak tak samo żałował tego, jak ona. Teraz liczyła się tylko ona i on. Czuła się jakby między nimi nie było żadnej bariery. Jeszcze do tego dochodził fakt, że piosenkarz przez cały utwór patrzył tylko na nią i to była jedyna piosenka, na której nie zrobił żadnej interakcji z fanami. Pod koniec nastolatkowie posłali sobie spojrzenia, a Jeremi ułożył z rąk serce, na co na sali rozległ się jeden wielki okrzyk wzruszenia, tym samym Bianka ocknęła się i w momencie zarumieniła. W głowie nakłębiło jej się wiele myśli. Nie mogła tego wytrzymać. Miała zamęt. Tak jakby ktoś po długim czasie nieruszania szklanej kuli potrząsnął ją. Tylko w tym przypadku to ona była tą szklaną kulą. Gdy zrozumiała, co się właśnie wydarzyło szybkim krokiem ze spuszczoną głową ruszyła w stronę wyjścia. Było ciepłe, wczesnokwietniowe popołudnie zbliżające się coraz bliżej ku wieczorowi. Potrzebowała teraz posiedzieć sama i zrozumieć wszystko co się wydarzyło.
-----------------------------------
Aaaa...kochani! Oficjalnie mamy 15 rozdział, który jest chyba jednym z najlepszych rozdziałów całego opowiadania. Ale nie zwalniamy tempa! Następny rozdział, przyznam szczerze, też będzie super 💗✨
Zapraszam Was do komentowania i pisania swoich opinii, bo coś ostatnio rozleniwiliście się z komentarzami hahaha ❤️❤️
Uwielbiam Was,
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie TRZEBA ŻYĆWhere stories live. Discover now