Rozdział 19

283 36 10
                                    

„Stolica wzbudzała w niej za dużo wspomnień, ale szybko starała się, żeby równie szybko co się pojawiły to żeby wyleciały wspomnienia. Miała tutaj to co chciała i o tym co marzyła. Miała pracę, przyjaciół, mieszkanie, chłopaka i oderwała się od rzeczywistości, która jeszcze do niedawna ją otaczała.
-Jadę. - odpowiedziała pewnie."
Następnego dnia zamiast do redakcji, dziewczyna udała się pod dom Marcina. Współlokatorki, gdy tylko dowiedziały się o wyjeździe, bardzo się ucieszyły, ale nie ze względu, że Bianka będzie mogła spędzić czas z chłopakiem, lecz dlatego, iż istniała duża szansa na spotkanie z piosenkarzem. Gdy dziewczyna podeszła z przystanku pod dom Marcina, lekko się zdziwiła. Myślała, że razem z blondynem pojadą pociągiem do stolicy, jednak redaktor czekał obok wysokiej klasy samochodu.
-Hey. - ucałowała chłopaka na powitanie. On skromnie i bardzo chłodno oddał gest. Dziewczyna już wiedziała, że lepiej dzisiaj nie wkurzać chłopaka, miał gorszy dzień. Dzięki wspólnemu spędzaniu czasu Bianka już znała te wszystkie nastroje Marcina i wiedziała kiedy warto się odzywać, a kiedy nie. Przyjaciółki kompletnie nie pochwalały faktu, że brunetka nie może się odezwać, gdy dziennikarz ma zły humor, ale dwudziestolatce nie przeszkadzało to tak bardzo, musiała się po prostu nauczyć żyć według konkretnych zasad. Gdy para wsiadła, Marcin od razu nacisnął na pedał gazu, kostki na jego dłoniach aż zbielały od przyciskania ich do kierownicy. Dziewczyna pomimo, że wiedziała, że chłopak nie zrobiłby jej krzywdy, to bała się. Nie lubiła szybkiej jazdy, a do tego jeszcze dochodziła wściekłość w oczach blondyna. Kiedy wyjechali z Poznania, dwudziestolatek trochę się uspokoił i teraz jazda była nawet całkiem przyjemna, choć i tak jechali w milczeniu. Dziewczyna zaczęła rozmyślać o tym, co zostawiła z wyjazdem z Warszawy. Przypomniała sobie o związku Kamili i Łukasza. O psie, którego dała Jeremiemu. O tych wszystkich wspaniałych przygodach, które przeżyła, ale też o sytuacjach, przez które postanowiła zmienić całkowicie swoje życie. Przypomniała sobie treść listu do Jeremiego. O samym Jeremim. Chłopaku, który dał jej tyle szczęście, a także który był dla niej ochroną. No właśnie, był. Mimo wszystko nie potrafi mu wybaczyć ostatnich wydarzeń z momentu, jak mieszkała w stolicy. To było i nie wróci więcej. Liczy się tu i teraz.
****
Gdy para dojechała pod hotel w stolicy, Marcin podał kluczyki parkingowemu i ruszył w stronę wejścia, natomiast Bianka skromnie kiwnęła głową z uśmiechem do elegancko ubranego mężczyzny i ruszyła za chłopakiem. Nie zdążyli dobrze wejść do pokoju, gdy Marcin odparł.
-Muszę się zbierać na spotkanie, masz dostęp do karty, kup sobie coś ładnego. - powiedział i wyszedł bez słowa więcej. Dziewczyna została sama w bardzo eleganckim apartamencie. Zaczęła spokojnie rozpakowywać swoje i Marcina rzeczy. Po wypakowaniu wszystkich bagaży doszła do wniosku, że faktycznie dawno nie była na zakupach i z przyjemnością kupi sobie coś ładnego.
****
Po jakiś 30 minutach była już w Arkadii chodząc pasażem wzdłuż różnych sklepów i oglądając witryny. Jak na zwykły dzień pracujący było dosyć dużo ludzi. Błąkała się po galerii już dobre 40 minut, a i tak nic nie wpadło jej w oko. Po drodze kupiła sobie kawę o smaku kokosowym i lustrując witryny sklepowe obijała palcami o papierowy kubek z napojem. Przy okazji minęła też kilkakrotnie dziewczyny w bluzach artystów Young Stars gorliwie przyglądających się wnętrzom sklepów, jakby w ten sposób chciały znaleźć któregoś z artystów.
-Jeremi zawsze chodzi do Arkadii, a Lipka też coś mówiła na live'ie, że ma być dzisiaj. - słyszała pojedyncze komentarze podekscytowanych nastolatek. Choć podczas przyjazdu do stolicy trochę się tego obawiała postanowiła się teraz zrelaksować i nie przejmować tym. Skoro jak miała 17 lat i była jego fanką i nie mogła go spotkać w żadnym sklepie to dlaczego teraz miałoby się to udać. Tak sobie powtarzała aż do momentu, gdy 10 metrów przed sobą zobaczyła prawie 2metrową postać w bomberce z jego FanZone'u. Postanowiła przestać się na niego gapić i przejść obok niego jakby się nie znali. Gdyby była bardziej przygotowana na to spotkanie może i by się zatrzymała, ale teraz chciała minąć niezauważona. Gdy zbliżali się do siebie, Bianka zauważyła u piosenkarza słuchawki w uszach, więc mogła odetchnąć z ulgą. Minęli się bez większych przeszkód, jakby nieznajomi. Dziewczyna tylko dla pewności się odwróciła, żeby się upewnić, czy chłopak nagle nie zaczyna biec w jej stronę, po czym ruszyła dalej na zakupy.
****
Po sporych poszukiwaniach kupiła sobie piękną, czarną sukienkę do ziemii z niewielkimi ozdobami. Lubiła proste i klasyczne ubrania. Postanowiła skorzystać z łazienki przed powrotem do hotelu. Na ekranie telefonu wyświetlało się kilka nieodebranych połączeń od Marcina, ale postanowiła go trochę pomartwić i nie oddzwaniać. Gdy miała już wychodzić ze sklepowej łazienki, za drzwiami usłyszała charakterystyczny głos. Sikorskiego. Rozmawiał przez telefon.
-Co chcesz? - warknął do słuchawki. Dziewczyna była zaskoczona tym jak bardzo mogą się od siebie różnić dwa charaktery piosenkarza.
-Wiesz dobrze o czym Ci przypominam. Chcę dziewczynę. - usłyszała męski głos w telefonie.
-To się sam za nią uganiaj, raz ją widzę w Poznaniu, raz w Krakowie, a następnego dnia w Warszawie. - Bianka usłyszała jak dwudziestolatek opiera się o ścianę po drugiej stronie.
-Widzę, że nie zależy Ci na rodzinie. - zarechotał męski głos.
-Zależy, dlatego zgodziłem się zabić Biankę. - dziewczyna przerażona wyprostowała się i kompletnie nie wiedziała co robić. Po drugiej stronie drzwi stał wynajęty na nią zabójca, a jednocześnie osoba, której najbardziej ufała.
——-
Kochani! Powracam z opowiadaniem, wiem, że po długiej przerwie, bo tak naprawdę podczas mojego jednego zrywu pojawiły się jedynie dwa rozdziały, ale postaram się, żeby to się zmieniło. W końcu trzeba doprowadzić historię Bianki i Jeremiego do końca haha. Komentujcie co sądzicie o rozdziale i gwiazdkujcie, a ja postaram się o następny rozdział za niedługo! ❤️

Jeremi Sikorski - moje nowe życie TRZEBA ŻYĆWhere stories live. Discover now