Rozdział 7

457 43 5
                                    

"-Nie przesadzajcie, on nawet mi się nie podoba. - zapewniła Bianka.
-No proszę Cię! On jest idealny! No chyba, że masz na oku już kogoś! Mów kto to! - zagroziła na żarty Klaudia.
-Nikogo, serio. - zapewniła dziewczyny z uśmiechem, choć zaraz po słowach przyjaciółki pojawił jej się Jeremi. - Muszę iść coś sprawdzić i muszę się ogólnie pouczyć. - po tych słowach każda z nich poszła do swojego pokoju i zajęła się swoimi sprawami."
Bianka około 9 leniwie zwlokła się ze swojego łóżka tego sobotniego południa. Gdy wyszła z pomieszczenia, Klaudia smażyła małe naleśniki, była mistrzem w robieniu pancake'ów, a Martyna z Izą przygotowywały stół. Przez okna w salonie wpadały promienie słoneczne, które oświetlały niemal całe mieszkanie.
-Co dzisiaj robimy? - zapytała kruczowłosa.
-Nie wiem, ale ja się spotykam z Kacprem. - odpowiedziała Iza.
-A Wy się nie pokłóciliście? - skomentowała z zainteresowaniem Bianka.
-No tak, ale już się pogodziliśmy i dzisiaj się spotykamy.
-Ja też nie mogę. - wtórowała Martyna. Umówiłam się z Szymonem, będziemy pracować nas projektem na zajęcia. - zapewniła zadowolona.
-Yhym...napewno. - rzuciła z sarkazmem Iza.
-Bianka też nie może, bo spotyka się z Marcinem. - podsumowała Klaudia, a brunetka uświadomiła sobie, że faktycznie wczoraj umówiła się na kawę z redaktorem prestiżowej gazety i jednocześnie jej wykładowcom na następne kilka tygodni. - Pozostaje mi tylko spędzić to popołudnie z Jeremim, on mnie nigdy nie zostawi. - rozmarzyła się, na co brunetka w momencie rzuciła ukradkiem spojrzenie pełne zaskoczenia.
-"Żebyś się nie zdziwiła." - odpowiedziała sama sobie w myślach. Po śniadaniu każda z dziewczyn zajęła się swoimi sprawami. Gdzieś przed godziną 12 Klaudia zapytała się o obiad, ale z odpowiedzi przyjaciółek wynikało, że obiad w domu zjedzą tylko Bianka i Klaudia. I faktycznie. Jak myślały tak się stało.
-A tak w ogóle to za co lubisz Jeremiego? - zapytała z zaciekawieniem brunetka nabierając spaghetti na widelec.
-Jest dla mnie naprawdę ważny, jego muzyka mi pomogła, kiedy tego potrzebowałam. Do tego sam Jeremi jest naprawdę cudowną i kochaną osobą, która daje swoim fanom wiarę w spełnianie marzeń. - odpowiedziała dosyć wyczerpująco, choć i tak pewnie to nie jest wszystko, co chciałaby na jego temat powiedzieć. Bianka cieszyła się, że przynajmniej fani sądzą o nim tak dobrze. Ona już nie potrafi. Nie po tym, co widziała. Co czuła. Nie po tym, gdy przyglądała się ze strachem wrakowi człowieka, a nie idolowi nastolatek. Resztę obiadu spędziły na rozmawianiu o zajęciach i uczelni, a potem Bianka poszła się już szykować na spotkanie z Marcinem. Z jednej strony czuła takie magiczne trzepoty małych skrzydełek w żołądku, a z drugiej czuła, że rana po piosenkarzu, jaka została w jej sercu, jeszcze się nie zagoiła. Ubrała się w czerwoną, zwiewną sukienką przepasaną brązowym, skórzanym rzemykiem zaplecionym w warkocz. Sukienka była dłuższa z tyłu, a z przodu sięgała do kolan, do tego miała dekolt wycięty w serek i nie miała rękawów. Oprócz tego Bianka ubrała czarną, skórzaną kurtkę i czarne buty na wysokim obcasie. Gdy miała już wychodzić, zatrzymała ją w progu Klaudia.
-No no, pięknie, nie jeden chłopak zwariowałby na Twoim punkcie. A właśnie, strasznie mnie to zastanawia, masz kogoś upatrzonego? Podoba Ci się ktoś w ogóle? - zapytała z lekko cwanym uśmiechem.
-Nie. - zaśmiała się nieśmiało Bianka i spuściła wzrok, po czym gdy Klaudia odeszła również z przyjaznym uśmiechem, dodała, ale w taki sposób by tego nikt nie usłyszał. - Twój idol.
                            *****
Gdy Bianka przyszła w umówione miejsce, Marcin z miejsca powitał ją bukietem róż.
-Są piękne...dziękuję. - podziękowała przyjaźnie brunetka. Nie liczyła na nic poważnego z Marcinem, ale była otwarta na nowy związek.
-Dla tak pięknej dziewczyny muszą być tylko piękne kwiaty. - odpowiedział wręcz perfekcyjnym uśmiechem, na co dwudziestolatka się zarumieniła. Chłopak ubrany był w białą koszulę, lekko przetarte jeansy i granatową marynarkę. Usiedli przy jednym ze stolików na powietrzu ceglanej kawiarni. Sam budynek był piękny, zbudowany w parku, więc zieleń drzew kontrastowała w dobry sposób z kolorem budynku.
-Dzień dobry, co Państwu podać?
-Bianko, zamów pierwsza. - poprosił ciepłym głosem Marcin.
-W takim razie poproszę sernik i latte.
-A dla Pana?
-Dla mnie to samo tyle, że zamiast latte niech będzie czarna.
-Dziękuję bardzo. - kelnerka ubrana w białą koszulę, czarne spodnie i czarny fartuszek z logiem kawiarni ruszyła z powrotem w kierunku pomieszczenia. Po całym ogrodzie chodziły różne osoby podobnie ubrane, co kelnerka.
-Dlaczego dziennikarstwo, jeśli mogę wiedzieć? - zaczął rozmowę blondyn.
-Pasjonuję się pracą dziennikarza, to musi być wspaniałe pisać artykuły, którymi później część osób będzie się inspirować. - odparła radośnie.
-To zależy. - odpowiedział lekkim uśmiechem. - Teraz Twoja kolei, możesz mnie zapytać o cokolwiek chcesz.
-Każdą studentkę zapraszasz na kawę do tak urokliwego miejsca? - zaśmiała się jednocześnie przyglądając mu się z wyższością widząc lekkie zakłopotanie u chłopaka.
-W Tobie zauważyłem taki błysk i coś innego niż u pozostałych studentów. Masz w sobie wiele tajemnic, które mam nadzieję, że kiedyś odkryję. - tym razem dziewczyna nic nie odpowiedziała, ale od kolejnego pytania uchroniła ją kelnerka z ich zamówieniem. Podczas posiłku rozmawiali jeszcze o pracy dziennikarza i o dziennikarstwie. Aż dziwne, że tak doskonale się rozumieli. Po wypiciu kaw ruszyli parkiem na spacer. Nagle w momencie zagrzmiało i rozpadało się. Dosłownie lunęło z nieba.
-Ygh będę musiała biec do mieszkania. - powiedziała już przemoczona Bianka.
-Nie no co Ty, mam kawałek stąd mieszkanie, po co masz wracać do siebie? Zostań u mnie. - zapewnił Marcin
-Nie mogę, nie ośmieliłabym się.
-To chociaż przeczekasz deszcz. - w końcu chłopak postawił na swoim i jakieś dwie minuty później obydwoje byli u niego w mieszkaniu. Dziewczynę aż zatkało jak zobaczyła pomieszczenie. Było ogromne, a od zewnątrz zupełnie na takie nie wyglądało.
-Podoba Ci się? - zapytał blondyn ściągając marynarkę i wchodząc do kuchni.
-Jest...piękne i ogromne. - Bianka ciągle nie mogła nacieszyć wzroku. Co prawda z jej ubrań i włosów kapało, ale dziewczyna była na tyle wycieńczona biegiem w deszczu na szpilkach, że nie zwracała na to uwagi.
-Napij się. - Marcin podał dziewczynie kubek z herbatą i miodem. Pomimo, że Bianka nie przepada na miodem, to herbata była faktycznie dobra i rozgrzewająca. Usiedli obydwoje na sofie w ogromnym salonie w odcieniach srebra i błękitu. Podczas, gdy brunetka podziwiała kolekcję książek chłopaka, ten przyglądał się coraz silniejszym opadom.
-Dzisiaj już raczej nie przestanie padać. - odparł podchodząc do brunetki, która odruchowo spojrzała na zalaną deszczem szybę.
-Tylko, gdzie ja teraz przenocuję?
-U mnie. - odpowiedział pewnie chłopak.
-A miałbyś cokolwiek na przebranie? - po tym pytaniu Marcin przyniósł męską koszulkę i leginsy.
-Koszulka jest moja, ale leginsy są mojej siostry, ma tu pare par, mam nadzieję, że pasują.
-Tak, są świetne, dziękuję Ci bardzo. - po czym wtuliła się w chłopaka, a ten odwzajemnił uścisk.
-Dobra księżniczko, idę się przebrać. - powiedział po chwili.
-Księżniczko? - Bianka zwróciła mu uwagę.
-Odruchowo. - zaśmiał się i poszedł do sypialni. Po chwili wrócił do salonu, ale Bianki już tam nie było. Przebrana stała przy blacie w kuchni i coś robiła. Marcin podszedł do niej od tyłu i chwycił ją w biodrach.
-Nie jesteś zbyt szybki? - zaśmiała się ironicznie nie odwracając wzroku od kubka.
-Nie, jestem po prostu pewny w swoich uczuciach. - te słowa spowodowały zainteresowanie dziewczyny, przez co ta się odwróciła, kiedy Marcin ciągle trzymał ręce na jej biodrach.
-To znaczy jakich uczuciach? - uniosła prawą brew do góry i cwaniacko się uśmiechnęła.
-Jesteś wyjątkową, czarującą dziewczyną. Zakochałem się w Tobie, Bianko. - dwudziestolatka patrzyła oniemiała na twarz chłopaka. Przyglądali się sobie jednocześnie zmniejszając dystans między sobą, żeby w efekcie zamknąć swoje usta w pocałunku. Nie potrafili się od siebie oderwać, jakby magiczna siła spoiła ich ze sobą. Gdy całe zdarzenie się skończyło, para przez dłuższą chwilę ze sobą nie rozmawiała, ale w końcu Bianka podjęła pierwszy krok. Weszła do salonu i usiadła na sofie, na której Marcin czytał książkę.
-Ostatnie lata to dla mnie dosyć ciężki okres. Zaczęłam nowe życie, ale przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Chcę być z Tobą i to bardzo, ale boję się.
-Spokojnie, poradzimy sobie, pomogę Ci. - przysunął brunetkę bliżej siebie i otulił ramieniem.
-Dziękuję. - szepnęła, a e odpowiedzi Marcin ucałował czoło brunetki. Nie minęło 10 minut, a Bianka już spała. Chłopak ułożył ją wygodnie na kanapie i przykrył kocem, a sam poszedł do swojej sypialni.
                            ------
Kochani, tak wiem, wiem, Polsat, potwór i te sprawy 🙈💕
Zapraszam Was na grupę Jeremi Sikorski - moje nowe życie OFFICIAL GROUP, bo między innymi z okazji 1000 osób, będzie organizowany giveaway na moim Instagram'ie: _livia_1008 💗🌹
Zapraszam też na Ask'a (Livia482) na którym możecie mi się żalić względem rozdziałów dowoli! 😂💙
Kocham Was i dziękuję, że jesteście ❤️
Livia

Jeremi Sikorski - moje nowe życie TRZEBA ŻYĆWhere stories live. Discover now