11.

172 14 1
                                    

Leniwie otworzyłam jedną powiekę i zostałam oślepiona przez światło wpadające do mojego pokoju. Minęło chwilę czasu, zanim moje oczy się do tego przyzwyczaiły. Spojrzałam na zegarek, na którym ujrzałam 6.00. Wstałam z łóżka, założyłam na siebie leginsy, bluzkę na ramiączkach, a na plecy zarzuciłam bluzę, włosy związałam w wysokiego kucyka. Po zjedzeniu śniadania, poszłam pobiegać. Świeże powietrze uderzyło we mnie wielką siłą. Biegłam przed siebie, nie czując zmęczenia. Wróciło do mnie jedno wspomnienie, które nie uważam za najlepsze.  W dawnej szkole, na początku, nie miałam zbyt wielu przyjaciół, przez Adelę, która postanowiła się na mnie uwziąć. Znęcała się nade mną psychicznie, tłumaczyła, że jestem nic nie warta, wmawiała, że najlepiej jakby mnie nie było, bo aby wszystkim wadzę. Miałam chwilę zwątpienia, ale na mojej drodze pojawili się Taylor i Brian, którzy pomogli podnieść mi się z dołka. Nie pozwoliłam na zniszczenie mnie. Po pewnym czasie stałam się tak jakby popularsem, chociaż nie wiem czy można to tak nazwać. Z jednej strony cieszyłam się, że się tutaj przeprowadziłam, ale z drugiej żałowałam, że to zrobiłam. Tęskniłam za przyjaciółmi, którym tak wiele zawdzięczałam. Mieli mnie niedługo odwiedzić, z czego bardzo się cieszyłam. Teraz wszystko może dobrze się ułożyć. Mam wspaniałego chłopaka, najlepszą przyjaciółkę, na którą zawsze mogę liczyć, opiekuńczego brata i kochających rodziców, którzy wracają już pojutrze i nareszcie spędzimy ze sobą czas. Czy może być lepiej? Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk mojej komórki.

– Gdzie jesteś? – powiedział mój brat.

– Hej Luke, miło cię słyszeć. – powiedziałam z ironią w głosie. Jestem w parku, poszłam pobiegać.

– Spójrz, która jest godzina. – odparł spokojnie. Zrobiłam tak, jak mi kazał. 7.20. Zaraz muszę iść do szkoły!

– Zaraz będę! – krzyknęłam i się rozłączyłam.

Schowałam telefon do kieszeni bluzy i pobiegłam do domu. 

– Już jestem! – powiedziałam wbiegając zziajana do kuchni. Przy blacie stał mój brat.

– Tutaj jest twoje śniadanie do szkoły, leć się przebrać, ja już muszę iść. Podobno ma po ciebie przyjechać Paul. Będzie za piętnaście minut. 

– Dziękuję. – przytuliłam Luke'a i poszłam się wykąpać.

Po wykonaniu czynności założyłam na siebie czarne rurki i bluzę z napisem "Adidas". Na nogi wsunęłam czarne Vansy. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam na podjeździe samochód mojego chłopaka. Jeju, jak to pięknie brzmi. Zabrałam plecak i z uśmiechem na ustach udałam się do samochodu.

– Hej kochanie. – powiedział Paul, gdy znalazłam się na miejscu pasażera. 

– Hej skarbie. – odparłam i cmoknęłam go w usta.

Przez całą drogę gadaliśmy na temat imprezy, którą robił Jack. Postanowiliśmy na nią pójść. Kiedy znaleźliśmy się przed szkołą, chłopak otworzył mi drzwi, a później złapał mnie za rękę. Wszystkie pary oczu od razu skierowały się w naszą stronę, ludzie szeptali coś między sobą. Czasami zastanawiam się, czy niektórzy nie mają własnego życia. Kiedy usłyszałam coś w typie "jak on może z nią chodzić?", albo "oni serio są razem?" nie wytrzymałam i krzyknęłam.

– Tak, jesteśmy razem! Radzę wam zająć się waszym życiem. Nie sądzę, żeby nasze było aż tak interesujące! – i nagle, ku mojemu zdziwieniu, wszystkie rozmowy ucichły. Ludzie patrzyli na mnie zszkowani moim zachowaniem.

Z zwycięskim uśmiechem weszłam do szkoły. Paul objął mnie, ale niestety nie na długo, bo pobiegła do mnie Mia.

– Hej! Ostatnio nie masz dla mnie czasu, musimy to nadrobić! – krzyknęła dziewczyna, rzucając się mi na szyje. W ostatniej chwili ją złapałam, dzięki czemu nie wylądowałyśmy na ziemi.

– Dzisiaj po południu możemy iść na zakupy, a jutro jest impreza u Jacka, więc idziesz ze mną. – powiedziałam, przytulając przyjaciółkę. Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje.

– Widzimy się na następnej przerwie. –wyszeptał mi do ucha Paul i pocałował mnie w czoło, po czym poszedł do swojej klasy.

Razem z Mią zrobiłyśmy to samo. Miałyśmy geografię, a ja lubię ten przedmiot. Na szczęście nie spóźniłyśmy się. Usiadłyśmy w ostatniej ławce i zaczęłyśmy rozmawiać. Nauczyciel upominał nas kilka razy, ale gdy to nie podziałało, wziął nas do tablicy. Byłam przygotowana do tej lekcji, więc pomimo jego trudnych pytań dostałam piątkę, tak samo jak moja przyjaciółka. Z ogromnymi uśmiechami wróciłyśmy do ławki. Reszta lekcji minęła dosyć znośnie. Razem z Paulem wróciłam do domu. Zjadłam obiad, posprzątałam trochę, bo na mojego brata nie mogę liczyć w tych sprawach i poszłam się szykować na zakupy z Mią. Dziewczyna miała być u mnie za dwadzieścia minut. Kiedy zaparkowała na podjeździe swoimi Audi A5, wsiadłam do niego i pojechałyśmy do galerii. Zauważyłam, na przeciwko mojego domu, często parkuje czarny Land Rover. Myślałam, że to samochód, któregoś z sąsiadów, do czasu, kiedy zaczął jechać za mną i Mią. 

Please, stay with me.Where stories live. Discover now