8.

200 19 2
                                    

Obudziłam się o 12. Z uśmiechem na ustach wstałam i poszłam się wykąpać. Założyłam na siebie dresy i białą bluzkę, na nogi wsunęłam kapcie króliczki. Zbiegłam po schodach nucąc moją ulubioną piosenkę. Ten dzień miał być najlepszym w moim życiu. Weszłam do kuchni. W powietrzu unosił się wspaniały zapach jedzenia. Przy blacie stał odwrócony do mnie tyłem Luke, który coś kroił. Podeszłam do niego na placach i wtuliłam się w jego plecy.

– Co dobrego gotujesz braciszku? – powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach.

– Spaghetti. Czemu masz taki dobry humor? – zapytał mój brat ze zdziwieniem.

– Dzisiaj wychodzę z Paulem! – powiedziałam, nalewając do szklanki soku jabłkowego, a mój brat zaśmiał się, kręcąc głową.

Usiadłam przy wyspie kuchennej i zastanawiałam się czy powiedzieć mu o wczorajszym SMS-ie. Postanowiłam porozmawiać z nim na ten temat wieczorem. 

– Gdzie pracujesz? – zapytałam go po chwili milczenia.

– Moja praca jest dość nietypowa. – powiedział nerwowo.

– Czyli? – nie wiedziałam o co mu chodzi.

– Na razie nie mogę ci powiedzieć, ale obiecuje, że dowiesz się w swoim czasie. To dla twojego dobra. – odpowiedział Luke, posyłając mi słaby uśmiech. 

Postanowiłam nie drążyć dalej tego tematu. Pewnie i tak nic więcej by mi nie powiedział. Po zjedzonym obiedzie, który swoją drogą był bardzo dobry, poszłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam przeglądać portale społecznościowe, ale nic ciekawego się tam nie działo. Spojrzałam na zegarek. 14.00. Jeszcze godzina do spotkania z Paulem. Leniwie podeszłam do szafy. Kompletnie nie wiedziałam w co się ubrać. Po przeskanowaniu wszystkich ubrań w mojej szafie, postanowiłam założyć bordową, rozkloszowaną spódnice do połowy ud i białą bluzkę. Do wszystkiego założyłam bordowe Vansy. Zrobiłam delikatny makijaż i wyprostowałam swoje długie, blond włosy. Kiedy byłam gotowa, jeszcze raz spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam aż tak źle. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, wiedziałam, że to Paul. Zabrałam kurtkę i torebkę, po czym udałam się na dół. Mój brat stał ze swoim przyjacielem i o czymś dyskutowali. Gdy zobaczyli mnie, zamilkli. 

– Wyglądasz pięknie. – wydusił Paul, justując mnie od góry do dołu.

– Dziękuję. – powiedziałam, a na moje policzki wkradł się rumieniec.

Podeszłam do chłopaka i dałam mu buziaka w policzek. 

– O 21 ma być w domu, rozumiemy się? – zapytał mój brat.

– Tak jest! - odpowiedział jego przyjaciel i obydwaj zaczęli się śmiać. – Nara stary.

– Papa braciszku. – pożegnałam się z Lukiem i dałam mu całusa w policzek.

Paul otworzył mi drzwi od swojego samochodu, po czym sam zasiadł na miejscu kierowcy. Jechaliśmy w ciszy, słuchając muzyki. Postanowiłam to przerwać.

– Gdzie mnie zabierasz? – zapytałam.

– To niespodzianka. – odparł z uśmiechem na twarzy.

O nic więcej nie pytałam. Chłopak zaparkował przed restauracją. Jej wnętrze było cudowne. Kiedy usiedliśmy przy stole, podszedł do nas kelner. Dania były cholernie drogie i połowy z nich prawie w ogóle nie znałam, ale udało mi się coś wybrać. Czekając na zamówione jedzenie, rozmawialiśmy. Po dostaniu posiłku, zjedliśmy je, rozkoszując się każdym kęsem. Było na prawdę dobre. Czas szybko zleciał i nim się obejrzałam była 20. Wyszliśmy z restauracji i poszliśmy na spacer.

– To dla ciebie. – powiedział chłopak, kiedy usiedliśmy na ławce. W ręce trzymał ładnie zapakowane pudełeczko. Otworzyłam go i moim oczom ukazał się śliczny naszyjnik. Chłopak założył mi go na szyje. 

– Dziękuję! – krzyknęłam wtulając się w niego. 

Staliśmy chwilę tuląc się do siebie. Chłopak podniósł mój podbródek i delikatnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Tak bardzo pragnęłam jego ust. Zatopiłam ręce w jego włosach, ciągnąc lekko za ich końcówki. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie, ciężko oddychając. 

– Powinniśmy wracać do domu. – powiedziałam cicho.

– Dobrze. – odparł chłopak, po czym ruszyliśmy w kierunku jego samochodu. Nasze ręce były oczywiście splecione. 

Gdy znaleźliśmy się w moim domu, ruszyliśmy do salonu, z którego wydobywały się głośne rozmowy. Na kanapie siedziało czterech chłopaków. Gdy mnie zobaczyli przestali rozmawiać. 

– Chłopaki, to jest moja siostra, Vera. – powiedział mój brat wstając z fotela. 

Jego koledzy zaczęli mi się przedstawiać. Byli to Brandon, Dominic, John i Jack. Wydawali się być mili. Spojrzałam na Paula, który rozsiadł się na fotelu. 

– Siostra, musimy obgadać kilka spraw. Idziesz już spać? – zapytał mój brat, a wszystkie pary oczu powędrowały w moim kierunku.

– T... tak. – oczywiście musiałam się zająkać. Paul puścił mi oczko, na co mimowolnie się uśmiechnęłam. 

Wychodząc z salonu, jeszcze raz spojrzałam na chłopaków, po czym zmarszczyłam brwi. U każdego z nich, pod bluzką, odznaczała się broń. Szybko pobiegłam do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Poszłam się wykąpać i postanowiłam położyć się spać, żeby za dużo nie myśleć. Muszę jutro poważnie porozmawiać z Lukiem, chce wyjaśnień, powiedziałam do siebie cicho i zasnęłam. 

Please, stay with me.Where stories live. Discover now