Rozdział dziewiąty

703 78 22
                                    

- Spokojnie, Justin... - westchnęłam. Zaczęłam się denerwować. Nigdy wcześniej nie byłam w takiej sytuacji i sama nie wiem co miałabym teraz zrobić; co mu powiedzieć; jak go pocieszyć. - Kto dokładnie do ciebie dzwonił i co ci powiedział?

Justin chodził z jednego kąta pokoju w drugi i co jakiś czas uderzał pięścią lub otwartą dłonią w ścianę, szafkę lub cokolwiek innego, co stało na jego drodze. I powtarzał tą czynność kilka bądź nawet kilkanaście razy. A ja nie miałam pojęcia co miałabym w takiej sytuacji zrobić. Siedziałam więc na swoim miejscu i bałam się nawet podejść. Nie wiedziałam, z którym "Justinem" mam teraz do czynienia. Tym prawdziwym czy wykreowanym dla jego ojca.

- Dzwonił Kevin Parkson. Ten facet jest emerytowanym ochroniarzem, który pracuje u mojego ojca, bo chce spłacić swój dług. Powiedział mi, że mam maksymalnie piętnaście minut, żeby pojawić się na miejscu u jakiegoś gościa, którego nawet nie znam! Podał mi adres i dodał jeszcze... - zaczął i usiadł na fotelu na przeciwko mnie. Jego nogi cały czas się poruszała i stukały o podłogę w nieznanym mi rytmie. - Powiedział mi: "Przygotuj się, Justin. Ojciec powiedział nam, że tym razem to ty masz obić twarz temu facetowi. A jeśli nie odda nam całej kwoty masz go zastrzelić. Pobić i zastrzelić". Ja. Mam. Go. Zabić. Kurwa, Aurora... - rzekł. Z powrotem podniósł się z fotela i kolejny raz uderzył w ścianę, ale tym razem zrobił to mocniej niż wcześniej. Wraz z tym dźwiękiem podskoczyłam z przerażenia i już po chwili stałam na swoich nogach, podchodząc do niego.

- Po pierwsze, Bieber, bądź facetem i nie histeryzuj. A po drugie... Zbieraj się i jedziemy tam - poinformowałam go. Musiał to zrobić. Nie było innej możliwości. Ale miał szczęście, że wpadłam na pewien plan, który, mam nadzieję, pomoże nam z tego wyjść bez zabijania kogokolwiek. Spróbujemy uratować tego faceta, który jest winny pieniądze i zrobimy to tak, żeby nikt się tego nie domyślił.

- Ciebie coś ostatnio uderzyło w głowę? Coś większego? - krzyknął. Zaczął chodził po całym moim salonie. Nie panował nad nerwami. Nie wyglądał na tego złego gangstera. Gdyby nim był to podejrzewam, że nie byłby przerażony tą sytuacją. Wręcz przeciwnie. Zacząłby się cieszyć, że kolejny raz może zrobić to, do czego jest już przyzwyczajony. Nadal nie mogłam uwierzyć w to, że stoi przede mną Justin Bieber, który za chwilę ma kogoś zabić. Chociaż bardziej nie mogłam uwierzyć w to, jak na to zareagował. To było nie do pomyślenia.

- Masz inne wyjście? Ojciec kazał ci tam przyjechać, więc się tam pojawisz bez żadnych "ale". Zrobisz to, co należy do ciebie i tyle. Dasz mi po prostu trochę czasu. Po drodze wstąpimy jeszcze do sklepu - oznajmiłam mu. Skupiłam swój wzrok na jego oczach i czekałam na reakcję z jego strony, która nastąpiła bardzo szybko.

- Co ty kombinujesz, Aurora? Co masz na myśli? - dopytywał. Podszedł bliżej mnie i spojrzał mi głęboko w oczy jakby szukał w nich odpowiedzi. Niestety nic tam nie znajdziesz. Potrafię ukryć to co chcę. Nie miałam zamiaru mu mówić o moich planach w tym momencie. Bałam się, że będzie miał do mnie jakiś problem, będzie mi to odradzał i inne tego typu rzeczy, aż w końcu skończyłoby się to na tym, że zamknąłby mnie we własnym mieszkaniu, a sam pojechałby tam i popełnił największy błąd w swoim życiu.

- Nic - rzuciłam szybko, odciągając wzrok od jego twarzy i skierowałam go na wszystko inne poza nim.

- Wiesz, że to jest niebezpieczne? Jeśli zobaczy cię tam mój ojciec, albo któryś z jego ludzi to będzie po tobie. Zginiesz tam, albo... - zaczął, ale nie skończył. Również przeniósł swój wzrok na coś innego niż ja i odwrócił się na pięcie, opuszczając bezradnie ręce, które jednak chwilkę później podniósł i przetarł pięściami oczy .

- Albo co? - dopytywałam. Podeszłam do niego, złapałam za ramię i odwróciłam twarzą do mnie.

- Albo zabiorą cię i zrobią sobie z ciebie dziwkę - powiedział z obrzydzeniem. Zmarszczył brwi i przeniósł swój wzrok na drugi koniec pokoju. Jego wzrok błądził po pustej ścianie i suficie, ale nie spoczywał na mnie.

- Czekaj.. - zaczęłam, ściągając swoją rękę z jego ramienia.

- Na co?

- Twój ojciec sprawia sobie dziwki, które pieprzy, a ty nie możesz zrobić tego samego? - spytałam z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Miałam szeroko otwarte oczy i buzię, które pokazywały to, jak bardzo zdziwiona byłam tym oświadczeniem.

- Nie, nie, nie, nie, nie! Mój ojciec ma jedną dziwkę, którą posuwa już od dobrych kilku lat. Najmłodsza nie jest, ale ma bardzo ładną figurę. Zresztą... mój ojciec woli pieprzyć kobiety w mniej więcej jego wieku - oznajmił z lekkim obrzydzeniem. Z powrotem usiadł na fotelu i przystawił swoje ręce do twarzy. Wziął głęboki wdech i chyba zaczął się nad czymś zastanawiać, ponieważ wydawało mi się, że na chwilę odpłyną.

- A dlaczego ty nie możesz mieć swojej? I kim jest ta kobieta? Dlaczego nikt jej nie szuka? - zasypałam go pytaniami i również usiadłam, wlepiając swój wzrok w niego,.

- Szukał ją jej mąż, ale... kiedy dowiedział się z kim ona jest to odpuścił. On też miał długi. Sprzedał swoją żonę, aby nie płacić. Został wtedy ze swoją nastoletnią córką - oznajmił. Odkleić ręce od swojej twarzy i spojrzał na podłogę. Zaczął obserwować ten sam dywan, po którym jeszcze chwilę temu chodził.

- A ty dlaczego nie możesz mieć swojej?

- Odkąd zauroczyłem się w jednej. Była ona młoda i bardzo piękna. Bała się i nie chciałem robić jej krzywdy, więc jej nawet nie dotykałem. Chodziłem do niej i po prostu rozmawialiśmy przez godzinę, a mój ojciec myślał, że ją posuwam. Kiedy chcieliśmy zrobić to pierwszy raz... Wcześniej wyznałem jej miłość, a ona odpowiedziała mi tym samym. Jednak nie mieliśmy pojęcia, że mój ojciec nas podsłuchuje i... To była ta dziewczyna, którą on zabił. Niestety - westchnął, a w jego oczach widać było smutek. Było mi go żal. Pierwszy raz widzę tak groźnego faceta, który ledwo powstrzymuje łzy. To był okropny widok.

- Jak się nazywała? - zapytałam.

- Nadia.

- A jak nazywa się ta od twojego ojca? I dlaczego jeszcze nie uciekła? - próbowałam zmienić temat, aby nie myślał o swojej byłej.

- Ona ucieka. Cały czas. Próbuje, ale wtedy ojciec lub ktokolwiek inny podaje jej coś i się uspokaja. Nie mam pojęcia jak ma na imię, ale wydaje mi się, że jest to coś na... B? Jednak nie jestem pewien. Jak się dowiem to na pewno ci to przekaże -  oznajmił.

- Okej... Może lepiej już chodźmy, bo jesteśmy spóźnieni. Musimy jeszcze wstąpić do sklepu. Ubieraj się - rzekłam. Wzięłam swoją kurtkę z wieszaka, wsunęłam buty na stopy, sięgnęłam po torebkę i byłam gotowa. Nie czekając na Biebera wyszłam ze swojego mieszkania. Musiałam w samotności pomyśleć o tej kobiecie. Ta historia brzmiała tak znajomo. Była dla mnie zbyt bliska. To było przerażające, fascynujące i tajemnicze za jednym razem. Musiałam ją poznać. Chciałam wiedzieć o niej dokładnie wszystko. Spotkać się z nią, poznać i zobaczyć jak wygląda. Miałam dziwne uczucie, które towarzyszyło mi od momentu kiedy Justin opowiedział mi o tej kobiecie. Czułam się tak jakby ona wcale nie była mi obca. Jakbym ją znała. Jakbym była jej połówką.

I nie ważne jak dziwnie to zabrzmi, mam wrażenie, że to wcale nie jest tylko uczucie. I mimo iż to jest niemożliwe to będę trzymać się nadziei.





-


I Love The Way You Hurt MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz