Rozdział trzynasty

695 84 9
                                    


Aurora

- Justin? Co to wszystko miało znaczyć? - spytałam się chłopaka kiedy tylko przekroczyliśmy próg jego pokoju. Musiałam całą drogę w to miejsce przejść na kolanach. On naprawdę nie żartował. Wszystko musi wyglądać wiarygodnie... Nie miałam pojęcia, że zgodziłam się na traktowanie przez niego jako śmiecia. To będzie prawdopodobnie najgorszy okres w moim życiu i już żałuję, że się na to zgodziłam.

- Mówiłem ci, że to wszystko ma wyglądać wiarygodnie - westchnął. - Połóż się na łóżko. Muszę cię przywiązać. W każdej chwili oni mogą tutaj wejść, a ja nie mogę pozwolić na to, żeby ktokolwiek zaczął coś podejrzewać. Połóż się.

 Zrobiłam to co kazał. Ściągnęłam ze swoich stóp obcasy i położyłam się na plecach na łóżku.

- Jeszcze jedno.

- Co? - spytałam lekko poddenerwowana.

- Musisz się rozebrać.

- Przepraszam?! - krzyknęłam.

- Musisz. Każda laska leży u nas w bieliźnie. Możesz być przymocowana do łóżka, albo do krzesła. Jak wolisz. Ale osobiście oświadczam ci, że łóżko jest dużo wygodniejsze.

- Przypomnij mi po co ja się na to zgodziłam?

- Sam zadaję sobie to pytanie - rzekł, odwracając się. Ujrzałam na jego twarzy, kiedy wychodził, chytry, cwany uśmieszek, który po chwili zniknął tak szybko, jakby go nigdy tak nie było. Zdziwił mnie ten gest, ale postanowiłam się nim nie przejmować. Czekała mnie noc z przywiązaniem do łóżka.



Następnego dnia obudziłam się cała obolała. Do moich oczu dotarło światło słoneczne i zamknęłam je tak szybko, jak je otworzyłam. Westchnęłam zrezygnowana i próbowałam ponownie zasnąć. Usłyszałam, że drzwi do pokoju się otwierają. Otworzyłam z powrotem swoje oczy i zobaczyłam Justina. Chciałam się odezwać, ale chłopak rozmawiał przez telefon i był odwrócony tyłem do mnie, więc nie chciałam mu przeszkadzać.

- Tak, Greg. Sytuacja opanowana. Nie, nie ma kodu czerwonego, spokojnie. Nie jest tak źle - zaśmiał się, a ja nie wiedziałam o czym mam myśleć. Nie miałam pojęcia na temat czego oni rozmawiali, ale, szczerze powiedziawszy, bardzo mnie to interesowało. - Wszystko jest okej i mam nadzieję, że za niedługo będzie jeszcze bardziej okej. To tylko kwestia czasu kiedy... - zaczął, ale nie dokończył. Odwrócił się do mnie przodem i kiedy zobaczył, że już nie śpię to zamilkł. - Muszę kończyć, Greg. Tak, obudziła się. Rozumiesz, prawda? Właśnie. Siema.

- Rozmawiałeś z ojcem?

- Tak.

- Mogę cię o coś spytać? - zaczęłam.

- Pytaj o co chcesz.

- Co to jest kod czerwony? Co to znaczy, że  "sytuacja opanowana"? I o co chodzi z tym "tylko kwestia czasu"?

- Dużo zapamiętujesz, prawda?

- Prawda.

- Jak jakaś z naszych dziwek dostaje okres, albo, a to się zdarza częściej, któryś z facetów za mocno ją będzie pieprzyć i nastąpi krwawienie to dzwonimy po takiego naszego znajomego lekarza, albo po gosposię. To jest kod czerwony.

- Okej... - westchnęłam.

- Sytuacja opanowana... Wiesz... On myśli, że się pieprzyliśmy dzisiaj w nocy, więc powiedziałem mu jak było.

I Love The Way You Hurt MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz