Aurora
Czekałam razem z panem Wesleyem u niego w mieszkaniu. Na ławie, na przeciwko nas, leżało okrąglutkie dwadzieścia tysięcy w gotówce. Czekaliśmy z niecierpliwością od samego rana na przybycie Biebera i jego ludzi. Nie powiadomił pana Wesleya o dokładnej godzinie swojego przybycia. Nie przejmowali się nim. Gdyby tylko powiedzieli nam, o której godzinie się tutaj zjawią... Byłoby nam o wiele lepiej się na to przygotować. A tak? Siedzimy od rana. Zdenerwowani. I czekamy na to co się stanie.
- Myślisz, że przyjdą? - spytał się mnie pan Wesley. Bawił się swoimi rękoma, chodząc z jednego końca na drugi salonu. Niecierpliwił się. To wiadome. Nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Siadał. A później wstawał. I znowu siadał.
- Oni nie odpuściliby sobie takiej sytuacji. Kazali panu załatwić pieniądze i na pewno po nie przyjdą. Zaparzyć panu herbatę? A może coś na uspokojenie? Cały się pan trzęsie - rzekłam w jego stronę. Spojrzałam ze zmartwieniem w jego oczy. Ten człowiek na to nie zasłużył. Powinien wieść normalne życie. Być blisko swojej rodziny. A nie zamartwiać się jakimiś okropnymi, bezwzględnymi małolatami.
- Strasznie się denerwuje, Auroro. Boję się tego, co się tutaj wydarzy. Nie powinnaś już iść? Dziękuje za pomoc, ale nie chcę cię w to mieszkać. Powinnaś mieć spokojne, normalne życie, a nie zajmować się kryminalistami - powiedział, siadając na jeden foteli. Oparł się wygodnie i rękami zakrył sobie twarz. Wziął głęboki wdech. A następnie wydech. I powtarzał tą czynność kilka razy. A później zaczął normalnie oddychać.
- Wie pan, że studiuję prawo? Sama wybrałam sobie życie z kryminalistami - zaśmiałam się, a pan Wesley poszedł w moje ślady. Pierwszy raz dzisiaj widziałam uśmiech na jego twarzy. Był to przyjemny widok. - Jeśli tylko się tutaj pojawią obiecuje, że schowam się w jednym z pokoi i będę cicho jak myszka, dobrze? A teraz niech pan spokojnie sobie siedzi i nie przejmuje się niczym, a ja pójdę zaparzyć panu ziółka na uspokojenie - ruszyłam w kierunku kuchni. Wyciągnęłam z szafki zieloną herbatę dla siebie i melisę dla pana Wesleya. Nalałam do czajnika wody i go nastawiłam.
- Dziękuje - rzucił w moją stronę.
Kiedy woda się zagotowała, zalałam kubki gorącą wodą i wróciłam do salonu. Pan Wesley patrzył się w okno. Bał się. Wstał z fotela i podszedł do okna. Odchylił trochę firankę i spojrzał na mnie.
- Zbliżają się - rzucił. Znowu przeniósł swój wzrok na okno. Puścił firankę i podszedł do stolika, na którym leżały pieniądze. Zaczął się rozglądać dookoła. Wszystko leżało na swoim miejscu. Ale on i tak musiał się upewnić,.
- Idę się schować - powiedziałam, stawiając gorącą herbatę na stole obok pieniędzy. Jak poparzona wyszłam z pokoju i schowałam się w sypialni jednej z córek pana Wesleya. Zamknęłam drzwi na klucz i przyłożyłam ucho do drzwi, aby lepiej słyszeć o czym rozmawiają. Słyszałam jak bez pukania weszli do środka domu pana Wesleya. Głosy były bardzo ciche, więc podejrzewam, że znajdowali się w przed pokoju.Jedyne co mogłam usłyszeć to groźby, skierowane do pana Wesleya oraz śmiech. Straszny śmiech. Brzmiał on niczym ten, wyciągnięty prosto z jakiegoś horroru. Na sam ten dźwięk przez moje ciało przeszły ciarki. Bałam się. Ba... Ja byłam przerażona!
Po chwili ich rozmowa była głośniejsza. Mogłam idealnie usłyszeć to o czym rozmawiali. Usadowiłam się wygodniej na podłodze i uchyliłam lekko drzwi. Zaczęłam się przyglądać wszystkim, którzy znajdowali się w salonie. Miałam idealny widok na to, ale liczyłam, że nikt z nich mnie nie zauważy. Wtedy byłabym skończona.
- Masz wyliczone co do grosza, prawda? Umawialiśmy się na dwadzieścia tysięcy - rzekł jeden z tamtych ludzi. Podejrzewam, że był to Bieber, bo jego sylwetka się najbardziej przemieszczała po pokoju. Pozostali trzej mężczyźni stali i się nawet nie ruszali. Byli ubrani w czarne garnitury, a na oczach mieli tego samego koloru okulary. Bieber natomiast ubrany był w jasne dresy i ciemną bluzę. Dziwne... Myślałam, że jako najważniejszy człowiek ich, nazwijmy to, stowarzyszeniu będzie ubrany bardziej elegancko.
CZYTASZ
I Love The Way You Hurt Me
FanficTutaj jedna tajemnica to za mało. Myślisz, że możesz mu zaufać i powierzyć mu swoje emocje. Mylisz się. Jeden człowiek udający kogoś, kim nie jest. Robi to tylko i wyłącznie po to, aby przejąć nad nią kontrolę. Chce zawładnąć jej ciałem, sercem ora...