Rozdział XXV - Plan

66 7 6
                                    

*Ważna notatka pod rozdziałem

~ Selena ~

Razem z przyjaciółmi wróciłam do salonu, gdzie siedziała moja biologiczna rodzina. Zobaczyłam swojego byłego chłopaka, który obejmował swoją nową dziewczynę. Oscar od razu położył swoją dłoń na moich plecach i przyciągnął bliżej siebie. Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu delikatny uśmiech.

Zajęliśmy wolne miejsca na kanapie, jednak blondyn przyciągnął mnie na swoje kolana. Dzięki temu widziałam, jak na twarzy Justina malowała się złość. Cicho zaśmiałam się, kiedy Oshee zaczął mnie łaskotać. Czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych w tym pomieszczeniu, ale nie przejmowałam się tym. Po prostu byłam szczęśliwa, bo w końcu miałam wszystkie ważne dla mnie osoby blisko siebie.

– Szybko znalazłaś pocieszenie w ramionach innego – usłyszałam komentarz z ust Justina.

Zaśmiałam się gorzko i na krótki moment przeniosłam na niego swój wzrok. W jego oczach widziałam zaciekawienie, ale nadal obejmował swoją nową partnerkę.

– Ja przynajmniej zaczęłam się z Oscarem spotykać już po zakończeniu naszego związku, a ty sypiałeś z tą blond cizią, jak jeszcze byliśmy parą. Poza tym chyba mam prawo w końcu żyć szczęśliwie, skoro nie byłeś mi w stanie powiedzieć, że masz dziecko – odparłam oschle i mocniej przytuliłam Enisa.

Wszyscy nagle spoglądali z zaciekawieniem na mnie i Justina. Byłam ciekawa, czy ktokolwiek znał szczegóły z życia tego chłopaka. W końcu przy mojej biologicznej rodzinie i swoich rodzicach udał niewinnego aniołka, a tak naprawdę stał się powodem wielu moich cierpień, a także był przyczyną samobójstwa mojej przyjaciółki.

– Jak to masz dziecko? – spytał Michael, który najwidoczniej nic nie rozumiał.

Mój były chłopak siedział bez słowa i spoglądał na mnie z żądzą mordu w oczach. Zaśmiałam się cicho i przeniosłam swój wzrok na Nialla, ale uśmiech momentalnie zszedł z mojej twarzy. Widziałam ból, który skrywał w swoich nieobecnych oczach. W końcu on najbardziej przeżywał całą tę sytuację, bo to on znalazł martwą Amy. W spojrzeniu mojego przyjaciela widziałam pustkę. Zdawałam sobie sprawę, że w tym momencie po raz kolejny odtwarzał w pamięci każdą scenę z jego ostatniego spotkania z Amandą. Nagle blondyn wyjął telefon z kieszeni i ze łzami w oczach przyglądał się ekranowi.

Bez namysłu wyrwałam mu urządzenie z dłoni, a wtedy chłopak przeniósł swój wzrok na mnie. Na jego twarzy wymalowała się ulga, po czym posłał mi smutny uśmiech. Nie potrafiłam sobie wyobrazić bólu, jaki towarzyszył Irlandczykowi. W końcu jego kuzynka odebrała sobie życie, a chłopak, który był powodem jej decyzji, siedział razem z nami w pokoju.

Przeniosłam swój wzrok na ekran telefonu. Ujrzałam na nim tapetę, gdzie na kolanach mojego przyjaciela siedział kilkuletni chłopczyk. Muszę przyznać, że maluch bardzo przypominał moją zmarłą przyjaciółkę, ale również było widać duże podobieństwo między nim a Justinem. Bieber nie mógł się wyprzeć, że Tobby nie jest jego dzieckiem, skoro był do niego podobny.

– Justin jest biologicznym ojcem Tobby'ego – powiedział cicho Niall, spoglądając na podłogę.

Znałam go dość długo i słyszałam, że jego głos zaczął się łamać. W tym samym momencie Mike i Luke po prostu podeszli do mojego przyjaciela i mocno go przytulili. Szeroko uśmiechnęłam się na ten widok i oparłam swoją głowę na ramieniu Oscara, który pocałował mnie w czubek głowy.

– Masz na myśli tego dzieciaka, co przyjechał z twoim bratem na wasz koncert w Londynie, jak graliśmy wasz support? W takim razie, co was łączyło z matką tego chłopca, że Greg go adoptował? – dociekał Ashton.

No ControlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz