~10~

3.6K 215 4
                                    

- Zostawcie mnie! - usłyszała cienki głos zza szkarłatnej płachty. Kiedy do namiotu wkroczyli dwaj rycerze niosący małą i wystraszoną dziewczynkę, coś w niej drgnęło. Znała ten głos, te oczy. Ale to było by zbyt piękne, gdyby było prawdziwe.
Złote włosy w kolorze dojrzałego zboża i porcelanowa cera. Oczy dziewczynki zwróciły się ku niej, a Alex wpatrywała się w jej postać niedowierzając w to, co zobaczyła.
Blondwłosa tak samo wlepiła ślepia w sylwetkę Alex i znieruchomiała zatrzymując przy tym mężczyzn.

- Maridet. - wyszeptała dziewczyna.

- Alex... Czy... Czy to naprawdę ty? - spytała i uklękła koło niej. W oczach jasnowłosej zebrały się łzy. Ale nie łzy smutku, to były łzy szczęścia, pomimo tego, w jakiej sytuacji się znajdowała.
Białowłosa wyciągnęła rękę by dotknąć policzka swojej siostry. Musiała się upewnić, że nie była to iluzja czy złudzenie. Za dużo oszustw widziała w swoim życiu, ale tym razem była to szczera prawda.
Już po chwili obie siostry znalazły się w żelaznym uścisku, ale przerwano im brutalnie.

- Mówiłem, że mi nie odmówisz. - przemówił Miraz ze swoim szyderskim uśmiechem.

- Czego chcesz? - wysyczała Alex.

- Oh. To bardzo proste. Ale najpierw musisz dać mi słowo, że zrobisz to, o co cię poproszę.

- Na nic się nie zgadzaj. To podły szczur, nikt więcej. - wtrąciła Maridet, która przez cały czas wsłuchiwała się w rozmowę. Król obrócił się w jej stronę, a na jego twarzy zaistniał przeraźliwy uśmiech.

- Chyba nie pozwolisz, żeby stało się coś złego twojej ukochanej siostrzyczce. - mówiąc to zza pasa wyjął srebrny sztylet, po czym podszedł do dziewczynki i przystawił jej nóż do gardła. Przerażona zaczęła szarpać się, ale Miraz tylko wzmacniał uścisk na szyi Maridet.
W miejscu, gdzie ostrze dotykało nieskazitelnej skóry blondwłosej, zaczęły pojawiać się pierwsze krople krwi. Władca nie przestawał, a z rany zaczęło wypływać więcej życiodajnej cieczy. Alex z z przerażeniem i roztrzęsieniem wpatrywała się w zaistniałą sytuację. Nie wiedziała co chce od niej ten zgorzkniały bydlak, ale wiedziała, że nie pozwoli skrzywdzić swojej siostry. Po za nią, nie miała nikogo.
Z oczu jej zaczęły płynąć słone łzy, które skapiwały na ostrze sztyletu i mieszadły się ze szkarłatną krwią.

- Dobrze! Zgodzę się na wszystko, tylko ją zostaw! Błagam! - krzyknęła Alex, a Miraz cofnął się od wystraszonej dziewczyny i poszedł w stronę swojego małego tronu.

- Widzisz? Mogłaś tak od razu.

***

- Przeszukaliśmy chyba już cały las, a jej nadal nie ma.- zauważył Kaspian przechodząc przez kolejny krzak, wyglądający tak samo jak sto poprzednich. Zuchon dzielnie prowadził ich przez gęstą puszczę, lecz nie obyło się to bez kąśliwych komentarzy, zwróconych do rodzeństwa jak i do samej Alex. Każdy z nich był zmęczony całonocną misją poszukiwawczą, padali ze zmęczenia oraz braku snu, mimo to, szli dalej. Niebo straciło gwiazdy, a ze wschodu zaczęło leniwie wyłaniać się słońce, budząc wszystkie rośliny i zwierzęta. Edmund odwrócił się do towarzyszy i powiedział:

- Musimy wracać. Nie ma jej. - jego głos zadrżał, a oczy stały się smutne oraz zmęczone poszukiwaniami.

- Nieźle się w niej zakochałeś. - rzekł książę i poklepał pokrzepiająco przyjaciela w ramię, przechodząc koło niego, i skierował się w stronę obozowiska. Edmund posłał mu zdziwione spojrzenie, a ten tylko wzruszył barkami i odszedł powolnym krokiem.

- Nie zakochałem się.- zaprzeczył czarnowłosy, choć sam nie wiedział czy to prawda. Lubił ją, ponieważ była twarda, niezależna i pomimo tego co przeszła, nie smuciła się nad swoim losem tylko szła dalej. Racja - zabijała - ale to tylko dlatego, że nie miała nikogo przy sobie, by popchać ją we właściwą stronę. Ludzie pozostawili ją samej sobie i nie można jej winić za to, kim się stała. Ale czy darzył dziewczynę tym głębokim uczuciem znanym miłością? To zbyt skomplikowane.

- Braciszku, spędzasz z nią swój wolny czas, bronisz jak pies, a czasami nawet przyłapuje cię na tym, że się na nią gapisz.- odezwała się Zuzanna. - Nie zaprzeczysz.

Zamilkł. Wiedział, że jego siostra miała trochę racji, ale siedział cicho.
Przetarł oczy prawą ręką i ruszył wprost do obozu.

- Nie wiem, co ty w niej widzisz.- wycedził Zuchon. - To zwykła wiedźma. Może jest piękna i ma to i owo, ale w środku jest zepsuta i zgorzkniała. - mimowolnie Edmunda zalała fala gniewu, której nie był wstanie zatrzymać.

- Nie osądzaj jej, jak nic o niej nie wiesz! - krzyknął w stronę karła, a ten tylko spojrzał na niego z odrazą.

- Zobaczysz, jeszcze podzielisz moje zdanie.

- Wątpię. Alex nigdy nie zrobiłaby nam nic złego.


Taki nudny rozdział, ale jest. Następny będzie o niebo lepszy, obiecuję, bo do tego nie miałam weny.

Ale chciałbym wam podziękować za 3k wyświetleń i 300 ⭐!! To naprawdę wiele.
Na 1000 wyświetleń wychodzi 100 gwiazdek. Bardzo wam dziękuję za ciepłe komentarze i opinie o moim opowiadaniu.
Mam nadzieję, że wam się podoba.

Fabularna222


Drzwi Do Narnii Stoją Otworem [Część 1&2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz