~11~

3.5K 199 39
                                    

Narnijczycy przygotowywali się do bitwy z Telmarskim ludem. W ich obozie od rana słychać było zgrzyt wytapianej broni i odgłosy niepokoju.
W każdym zagościł strach, ale w imię dobrego, potrafili oddać własne życie. Tacy byli Narnijczycy - prawi oraz bohaterscy.
Edmund siedział z dala od tego całego zgiełku i zamieszania, pogrążony we własnych myślach, które przez cały czas krążyły koło Alex. Powiedział jej, że są przyjaciółmi, a jego brat zdradził nie tylko zaufanie Alex, a także jego. Wiedział, że to był cios poniżej​ pasa dla dziewczyny, która w swoim dość krótkim, lecz niebiespiecznym, przeszła wiele, a możnaby rzec, że aż za zanadto trudne. Nie wiedział kiedy była szczęśliwa, a kiedy smutna. Jej mina była odzwierciedleniem zarazem smutku jak i szczęścia. Podsumowując: Alex była jedną chodzącą zagadką, którą chłopak chciał rozwiązać. Ale uniemożliwił mu to Piotr, który chciał za wszelką cenę pokazać jak dobrym jest królem.
Jest jego bratem, przez co automatycznie go kocha, ale jego ego jest większe od Big Bena w Londynie.

- Panie. - odezwał się Ryczypisk, który pojawił się nie wiadomo skąd. - Król Piotr kazał Ci się wstawić u niego. Ponoć to coś ważnego.

Edmund z niezadowoleniem kiwnął głową, a mysz odeszła i zajęła się własnymi sprawami. Gdy przemierzał ogromną polanę, gdzie praca nie ustępowała, zobaczył wielu Narnijczyków przygotowujących się do walki. Od małych karłów, do wielkich i potężnych Centaurów. Przez te kilka lat, przez które żył tu jako król, nabrał do nich wielkiego respektu. Mali, lecz waleczni. - tak myślał o nich za każdym razem.
Wchodząc przez kamienne drzwi świątyni Aslana, zaczął odczuwać strach przed walką, która miała odbyć się za jedynie kilka chwil. W każdej komórce jego ciała zagościł niepokój, bo być może Alex przeszła na ich stronę, a jeśli tak, to Telmarowie mają przewagę, i to wielką.

- Jesteś wreszcie. - rzekła Zuzanna, biorąc chłopaka za rękę i ciągnąc go w tylko jej wiadomą stronę.

- Gdzieś ty był?- zapytał zezłoszczony Piotr. - Trzeba przygotowywać się do walki, a ty siedzisz gdzieś sobie i wąchasz kwiatki. - jego ton stał się surowy, a twarz przybrała kamienny wyraz.

- Zastanawiałem się, co z Alex. Może przeszła na ich stronę?

- Nie wiem, ale mam nadzieję, że zamiast sprzymierzyć się z nimi, zjadły ją jakieś dzikie zwierzęta.- powiedział Zuchon. Dlaczego jego nienawiści tak strasznie zaślepiała mu oczy? Chyba nigdy się tego nie dowie.

- Zamknij się. - warknął czarnowłosy do karła, który​ od razu ucichł, choć przez chwilę słychać było jego niezadowolenie.

- Edmund. - upomniała go Zuzanna, która przez cały czas przysłuchiwała się zaistniałej rozmowie.

- Co Edmund?! To Piotr miał takie wielkie EGO i chciał ją zabić, choć nie zrobiła nic złego!

- Chciałem zapobiedz złemu. Była nieprzewidywalna, a przepowiednia mówiła sama za siebie.- bronił się Piotr. Edmund myślał, że wyjdzie z siebie i stanie obok. Był tak zdenerwowany zachowaniem swojego brata, że przez cud powstrzymywał się od wszczęcia bójki.

- A gdybym był to ja? Też chciałbyś mnie zabić?
Piotr nie odpowiedział, a tylko spuścił wzrok na swoje buty. W zbroi wyglądał jak król. Srebrny kolor pasował mu w stu procentach, ale czy był tak dobrym władcą, jakim się prezentował?
Niespodziewanie w całym obozie rozniósł się dźwięk fanfarów. Wszyscy spojrzeli po sobie nie ukrywając strachu, bo za chwilę może rozpętać się prawdziwe piekło. Zuzanna podała Edmundowi jego miecz, a sama sięgnęła po swój łuk i strzały, które przewiesiła przez plecy. Kaspian, widocznie zdeterminowany, sięgnął po swoją broń i wychodząc pokrzepiająco klepnął Edmunda w ramię, po czym wyszedł, zostawiając za sobą chłopaka. Wychodząc, odwrócił się ostatni raz w stronę wielkiego posągu Aslana i powiedział:

Drzwi Do Narnii Stoją Otworem [Część 1&2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz