2.2 - Przyjemna przejażdżka

1.8K 68 27
                                    


- Może zrobimy sobie chwile przerwy, Denvel? Widać, że padasz z nóg. - odparła Alex, patrząc na młodego mężczyznę w białej, luźnej koszuli, ociekającej jego potem oraz w brązowych, tak samo luźnych spodniach. Zmachany czarnowłosy oparł się na chwilę na kolanach zawzięcie próbując złapać oddech.

- Czasami zazdroszczę ci tych super mocy. Walczymy już chyba od kilku dobrych godzin, a ty nawet nie wyglądasz na odrobinę zmęczoną. - wyprostował się, wypowiadając te słowa, nadal ciężko dysząc. Alex spojrzała się łagodnie na Denvela, który mierzył ją zimnym spojrzeniem niebieskich tęczówek. - Ale nie mam zamiaru się poddać.

Nie zdążywszy zareagować, mężczyzna szybko podniósł miecz i powędrował z prędkością światła w stronę dziewczyny. Ta jednak w ostatniej chwili odchyliła się w prawą stronę, jednocześnie unikając ostrza przyjaciela. Nim zdążyła się obejrzeć, Denvel zadawał kolejne ciosy, a mimo zaskoczenia, Alex szybko odepchnęła rozkojarzenie na drugi plan.

Pojedynkowali się zaciekle, nie zważając na niedogodności w postaci upału, który męczył tamtego dnia całe Ker-Paravel. Wymieniali się uderzeniami, a zgrzyt ocierającego się metalu o metal rozprzestrzeniał się po całym miejscu treningowym, zagłuszając dźwięki dochodzące z dziedzińca zamku.

Każde uderzenie Alex było precyzyjne i zawsze docierało do celu. Zupełnie inaczej było z Denvelem, który walczył na ostatkach swoich sił, a jego ataki stawały się coraz to bardziej słabsze oraz niekontrolowane. Nie było to zdziwieniem dla dziewczyny, kiedy kilkoma mocniejszymi machnięciami powaliła czarnowłosego na ziemię.

Wycieńczony rycerz leżał na piasku, oddychając łapczywie od wysiłku. Sama Alex próbowała uspokoić nierówny oddech, który niespodziewanie przyśpieszył podczas wyczerpującego pojedynku. Od samego ranka wraz ze swoim przyjacielem prowadziła zawzięty trening. Za każdym razem, kiedy walczyli, mężczyzna był pewien, iż tym razem powali niezniszczalną, jednak i tego dnia jego starania okazały się fiaskiem, choć widać było po nim, że stara się z całej siły.

- Już starczy, Denvel. Sama zaraz padnę z nóg. - powiedziała Alex, co w sumie nie było do końca prawdą. Czuła w sobie mnóstwo energii, w końcu była dopiero połowa dnia. lecz widząc stan mężczyzny i znając jego upartość, miała pewność, że nie podda się tak łatwo. Ale na jej uciechę, leżący Denvel tylko przytaknął skinieniem głowy, z trudem wstając na ciężkich nogach, wkładając żelazny miecz w pochwę. Ruchem ręki otarł cieknący z czoła pot, po czym skierował się w stronę Alex zawzięcie pijącą zimną wodę z glinianego naczynia, które uprzednio przyniosła jedna ze służek. Upijając ostatni łyk podała dzban Denvelowi, zaś ten zamiast napić się z niego, wylał zimną ciecz na swoją głowę.

Alex zaśmiała się z nieprzewidzianego zachowania przyjaciela, który tylko odetchnął z ulgą na kojące zimno.

- Lepiej ci? - zapytała prześmiewczo.

- O niebo. - zaśmiał się mężczyzna, odkładając naczynie na swoje uprzednie miejsce. - Co zamierzasz, robić wieczorem? Bo jeśli masz czas możemy potre...

- O nie, nie mój drogi. Już dostałeś lanie, daj człowiekowi odpocząć.

- Przecież ty prawie się nie męczysz, chyba to do siebie mają niezniszczalne. - odparł, patrząc na bialowłosą z przymrużonymi oczami.

- Nie mówiłam o sobie, tylko o tobie, ciołku. - Denvel spojrzał urażony na Alex. Ta jednak nie wyglądała na bardzo przejętą, tym że dotknęła dumę swojego przyjaciela. Uśmiechnęła się pod nosem na jego zabawną minę, wyrażająca więcej niż tysiąc słów. - Nie zrozum mnie źle, jesteś silny i waleczny... - na te słowa mięśnie jego twarzy rozluźniły się znacznie, pokazując, że Alex rozluźniła nieco sytuację. Oh, kto jak kto, ale Denvel miewał czasami za duże ego oraz uwielbiał podbudowywać własne mniemanie. - Ale moim zdaniem przyda ci się trochę odpoczynku. A tak po za tym, jestem zajęta.

Drzwi Do Narnii Stoją Otworem [Część 1&2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz