~3~

5.9K 262 37
                                    

- Pomogę wam pod jednym warunkien. Chcę się zemścić.

- Nie tylko ty. - odparł Kaspian - Ale dlaczego tak strasznie pragniesz tej zemsty?

Nigdy nie lubiłam o tym mówić. Te wspomnienie zostanie ze mną do końca życia, bo widok domu stojącego w płomieniach oraz obraz płaczącej Maridet zostanie w mojej pamięci na wieki. Oddała bym wszystko, za to, żeby do mnie wróciły i choć by na chwilę je przytulić.

- Niech cię o to twoja głowa nie boli .-warknęłam po czym dodałam -Będziemy tak stać czy wreszcie pójdziemy do waszego obozu?

- Tak, już. - powiedział książę i wskazał ręką w prawą stronę.

-----------------------------

Szliśmy wąską, leśną ścieżką przez dobrą godzinę. Wiele osób rozmawiało, lecz ja maszerowałam w ciszy pogrążona we własnych myślach.
Zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam zgadzając na pomoc w odzyskaniu Narnii. Przecież nie posiadali wielkiej armii, zaś Telmarowie mieli ogromną przewagę liczebną jak i zbrojną. Męczyła mnie jeszcze jedna, bardzo ważna rzecz. Mianowicie, jeśli odzyskamy Narnie, to czy Kaspian będzie dobrym królem? Z jednej strony jest Telmarem, ale z drugiej dobrym i uczciwym człowiekiem -   przynajmniej taką miałam nadzieję.

- Nieźle mu dokopałaś. - z krainy moich myśli wyrwał mnie głos Edmunda, który pojawił się niewiadomo skąd. Jego brązowe tęczówki błądziły po mojej twarzy, a ja nie pozostałam mu dłużna.

- To miał być komplement? -zapytałam z rozbawieniem.

-Możesz odebrać to jak chcesz.-powiedział. Przez dłuższą chwilę po między nami trwała niezręczna cisza, którą postanowił przerwać chłopak. Edmund spuścił swój wzrok na buty i zaczął się jąkać, zapewne chcąc  wypowiedzieć nurtujące go pytanie.

-Dlaczego chcesz się zemścić?- spytał na jednym tchu. Strasznie trudno było mi wypowiedzieć kilka prostych zdań. Te wspomnienia były jak ogień - paliły. Nigdy nikomu nie wyznałam prawdy, a teraz chciałam się wreszcie wyżalić i poczułam, że Edmund, to właściwa osoba. Sama nie wiedziałam dlaczego.

- Długa historia.- powiedziałam po chwili krępującej ciszy.

- Nie martw się. Mam dużo czasu.

- Nikomu jeszcze tego nie mówiłam. Dlaczego myślisz, że powiem to akurat tobie? - odparłam przystawiając na moment, by spojrzeć na chłopaka pytającym wzrokiem swoich czerwonych tęczówek. - To tak, jakbym zdradziła ci swój największy sekret.

-Nie wiem? Miałem nadzieję.-
Zdjęłam kaptur z głowy i spojrzałam na nastolatka. - Jeśli to komuś wyjawisz, zrobi ci się lżej na sercu. Na prawdę. - stwierdził z przekonaniem. Miał rację. Za długo skrywam w sobie smutek i ból po utracie najbliższych. Westchnęłam i zaczęłam opowiadać:

- Miałam wtedy z...dwanaście lat. Moja mama była wspaniała. Pomagała wszystkim, którzy tego potrzebowali. Z fachu była zielarką, a  moce tylko jej w tym pomagały. Pewnego dnia razem z moją siostrą i przyjacielem naszej rodziny, Eurytem, na prośbę matki poszłyśmy do miasta. Miałam co do tej wyprawy złe przeczucia. I jak na zawołanie, spełniły się. Gdy wróciliśmy cały dom stał w płomieniach, a z jego środka wydobywał się krzyk mojej matki. Następnego dnia Euryt zabrał mnie i moją siostrę na targ i sprzedał, dosłownym jak rzeczy. Mnie kupił jakiś szlachcic za marne grosze, tylko po to, żeby sprzątać w jego dworze. Najlepsze jest to, że przez to naprawdę poczułam się jak rzecz, którą można po prostu kupić. A moja siostra?  Chciałam ją odnaleźć, ale moje poszukiwnia były daremne. Od tamtego czasu żyje na krawędzi i nie mam zamiaru tego zmieniać.

Drzwi Do Narnii Stoją Otworem [Część 1&2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz