KAGUYA POV II
Obudziłam się w pokoju o kolorze obsydianu. Czułam się zmęczona, starałam się podnieść, ale mówiąc najprościej- nie mogłam. Postanowiłam się rozejrzeć. Pomieszczenie było mroczne, ale w tym samym stylu, jak wystrój stodoły, czy czymkolwiek był ten budynek. Wszędzie było pełno drewna, skór i… kości. Jednym słowem- przerażające.
-O obudziła się nasza śpiąca królewna- odezwała się jakaś dziewczyna i pomogła mi wstać.
-Dzięki, ale kim jesteś?
-Jestem Silvia, więcej wiedzieć nie musisz. A propos, leżysz tu już trzy dni. Nie jesteś głodna?
-Trochę, macie jakieś kanapki?
-To jeszcze nie wiesz? Dobra powiem ci później- powiedziała i wróciła do polerowania noża.
Byłam zamieszana, nikt nie chciał mi nic mówić. Żyłam jakimś cudem, jeśli to co mówiła Elizabeth było prawdą to znaczyło, że wiele ludzi musiało zginąć przede mną.
-Gdzie jest dziewczyna, która mnie tu przywiozła?
-Wyjdź z tego pokoju, korytarzem w lewo, 3 drzwi po prawej.
-Kim właściwie jesteś?
-Tym samym co ty. Idź znajdź Lizy
Nie pytałam. Po prostu wyszłam. Korytarz wyróżniał się od reszty budynków. Był cały z kamienia. Najwyraźniej marmuru. Biały marmur był wymieszany ze złotem.
„Muszą być bardzo bogaci. W końcu złoto i marmur piechotą nie chodzą”- Pomyślałam.
Nie widziałam żadnego drewna, co wydało mi się dziwne, ale nie ja to projektowałam. Gdy już dotarłam do drzwi, które nie były duże, ale straciłam już pojęcie o wielkości rzeczy po tym wszystkim. „Mam już tego dość”- Stwierdziłam w myślach.
Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Elizabeth.
-Hej, możesz mi powiedzieć co się stało?
-Przebywałaś za długo na słońcu. Jeszcze kilka minut i byś się usmażyła.
-To dzięki za pomoc?
-Nie ma za co- Uśmiechnęła się
-Możesz mi teraz wytłumaczyć o co z tym wszystkim chodzi i kim lub czym ja jestem?
-Wolisz wersję krótszą czy dłuższą?
-Krótszą poproszę.
-No więc jesteś wampirem.
-COOOOOOOOOOOO?- Krzyknęłam. Byłam bardzo zdziwiona i zbulwersowana.
Wybiegłam z tego pokoju. Musiałam pomyśleć, a raczej uspokoić się. Zaczęłam szukać wyjścia. Minęłam piętnaście osób, które się ze mną witały. Nie zwracałam na nie uwagi. W końcu znalazłam wrota, którymi chciałyśmy wcześniej wejść. Nie zważałam na słońce. Po prostu wybiegłam stamtąd i pognałam przed siebie. Potykałam się o korzenie, ale nie zatrzymywałam się. Potem zmęczona po około 3 km sprintu zatrzymałam się przy wielkim drzewie. Wdrapałam się na nie. Gdy byłam już wystarczająco wysoko, usiadłam na gałęzi. Zagłębiłam się w myślach. Nie zauważyłam kiedy minęły cztery godziny. Nie wiedziałam dlaczego, ale bolały mnie zęby. Postanowiłam wrócić do tego „domu”, bo chyba mam tam zamieszkać. Tym razem powoli zaczęłam schodzić z rośliny.
-Hej, wiesz, że się robi ciemno?- Odezwała się Silvia- Nie powinnaś oddalać się, są tu inne istoty
-istoty?
-No wiesz, wampiry, wilkołaki, duchy, demony, anioły i inne takie.
-Aha?
-Chodźmy już do domu. Przygotowaliśmy ci pokój.
-No okej, ale obiecaj mi coś.
-Dawaj.
-Jutro masz mi wszystko wyjaśnić.
-Tylko jeśli pobiegniemy
Zgodziłam się i w tym samym momencie odezwał się mój żołądek.
-Nadal jestem bardzo głodna
-O, prawie zapomniałam. Trzymaj. –powiedziała rzuciwszy mi woreczek z krwią- Ale to już ostatni, będziesz musiała sama polować.
-Na co?
-Biegnijmy, jutro ci wyjaśnię, obiecuję.
Biegłam najszybciej jak potrafię, widziałam kilka sów, ale nic więcej. Na szczęście. Cała zdyszana po tym sprincie zatrzymałam się. Dom wyglądał teraz pięknie, większość pokoi była teraz rozświecona, prócz mojego. Jak pomyślałam.
-Mylisz się.
-Co ty teraz czytasz w myślach?
-To jest pokój zarezerwowany dla kogoś ważniejszego niż ty, a on może się niedługo pojawić.
-Kto to?
-Ktoś kogo znasz. Więcej nie mogę ci zdradzić. Mery i Elizabeth mi zabroniły.
-Kim jest Mery i dlaczego ci rozkazuje?
-One są naszymi „przywódczyniami”.
-Teeeraz na pewno rozumiem. Dobra zaprowadź mnie do pokoju. Chce mi się spać.
Kłamałam po prostu chciałam być sama.
-Okej chodź za mną, ale pamiętaj, że masz o 6 rano wstać.
-O której? Powaliło cię już konkretnie.
-Śmieszna jesteś, przyzwyczaisz się, a i jutro nauczę cię palować, tak jak mnie nauczył mój przyjaciel, pamięć jego duszy.
-Nie żyje?
-Żyje, ale już nie długo. Gdy tylko go wytropimy to go zabije.
-Co on wam zrobił?
-Zdradził. Nie chce o tym gadać.
-Okej, ale nauczysz mnie?
-Jeżeli nie będziesz się tego bała.
Nie chciałam już pytać.
-No to jesteśmy.
Śpij dobrze.
-Branoc
Weszłam do swojego pokoju, był czarny, ale nie w kolorze pustki, raczej w kolorze nocy. Wszędzie były rozwieszone skóry. Usiadłam na mahoniowym łóżku z czerwoną pościelą i niebieską zasłoną. Trochę nie w moim stylu, ale cóż, nie mam wyboru. Gdy tak siedziałam przypomniałam sobie o woreczku z jeszcze ciepłą krwią. Zaczęłam ją pić. Czułam się coraz lepiej, ale zęby bolały mnie coraz bardziej. Bałam się o samą siebie. Lecz, gdy piłam wszystkie troski odchodziły na bok, ciepła krew sprawiała, że się odprężałam.
„Okej, wystarczy tej krwi, zostawię sobie na noc”- Pomyślałam
Usnęłam. Nic mi się nie śniło, a było to najbardziej dziwną rzeczą jaka by mi się przydarzyła, przed tym wszystkim….
CZYTASZ
Z dziennika Nefilima.
Short StoryOpowieść pełna wszelkich stworów, a nawet bogów. Są tutaj Anioły, wampiry, wilkołaki czy Demony. Pojawia się postać Boga oraz postacie innych bóstw. Zapraszam serdecznie. :)