Desmond POV III
Zaczęliśmy przygotowania. Siedzieliśmy w ciszy, ostrzyłem moje noże, które wyciągnąłem z martwych ciał tych ścierw z FBI. Były całe zakrwawione, ale nie przejmowałem się tym. Lelouch wyszedł właśnie na wyższe piętro po jego pistolet, który niestety nie miał amunicji.-Cholerne gnoje. Musimy się zbierać- powiedział Lelouch wróciwszy do mnie
-Zgadzam się, ale daj mi jeszcze minutkę. Muszę to wszystko przemyśleć.
-Pierdoleni agenci, prawie mnie zabili.
-To nie byli agenci, przynajmniej nie tego o czym myślicie- Odezwała się jakaś dziewczyna w skórzanej kurtce.
Wyglądała na 17 lat, włosy były nie równe, zwisające do ramion i odstające w każdą stronę świata. Brązowe oczy zdawały się martwe, jak gdyby widziały śmierć setki razy. Dziewczyna stała z sztyletem w ręce, wydawał się on tępy, ale mógłby zabić. Dumnie opierała się o ścianę. Była szczupła i wysportowana. Pod wpływem chwili, obracając się tylko przez prawe ramie rzuciłem w nią nożem. Była to głupia decyzja. Nastolatka zdążyła schować swój sztylet do małej pochwy przy pasie, złapać mój nóż i go odrzucić. Widok jej w ruchu byłby niesamowity gdyby nie to, że… Wbiła mi sztylet w ramię, ale jakimś cudem to nie zabolało. Zadziwiony wyciągnąłem własną broń z ramienia- nic, zero bólu, ani kropli krwi, nawet odrobiny.
-Co jest- spytałem
-Więc to jednak prawda. Jesteś nim. Tym, który nam pomoże.
-Pomoże? W czym? I co się ze mną dzieje?
-Musimy jechać.
-Czekaj, najpierw Kaguya.
-Ona jest już na miejscu. Jest z Elizabeth, w bezpiecznym miejscu, w które musimy się udać.
-Nie wiem czy można ci ufać, możesz być jedną z Nich.
-Zapewniam cię, że nie jestem. A teraz tak z innej beczki, gdzie jest twoja wataha Lelouch?
-Wa-wataha? Ale co masz na myśli?- Odpowiedział mój skołowany przyjaciel.
-Jesteś Alfą, nie pamiętasz?
-Alfą? Jak wilki?
-Tak, tylko, że wilkołaki, jesteś jednym z nich. Pewnie Beta stada cię szuka.
-Ale, wilkołaki? Jak w tym głupim filmie? Zamieniały się w wilki?
-Nie, chodzi tutaj o prawdziwe wilkołaki, takie zmieniające się podczas pełni, i nie tylko, rzadkie osobniki miewają sierść, ale ty jak widzę nie masz. Są to pół ludzie, pół wilki. Nie kontrolują zmiany.
-Ee, możesz mi to wszystko kurwa wytłumaczyć?
-Mogę, ale na razie musimy jechać. Już wiem skąd ten cały napływ wilkołaków u nas.
-Gdzie chcesz jechać?- wtrąciłem się do rozmowy
-Jak to gdzie? Do obozu. Tam wszyscy ci, którzy chcą dołączyć się zbierają i trenują.
-Ale kto powiedział, że chcemy dołączyć- Stanowczo odparłem
-Słuchaj dzieciaku, mam gdzieś to czego chcesz, pakuj się do tego samochodu- wskazała na czerwonego fiata- Jeżeli chcesz zobaczyć swoją niunię, to nie kłóć się ze mną i chodź.
Zgodziłem się, bo bałem się o Kag. Była dla mnie naprawdę ważna. Martwiłem się o nią. Wsiedliśmy do samochodu, jechaliśmy przez ciemny las, minęliśmy kilka wiosek i miast. Trwało to kilka godzin, więc musiałem wypytać dziewczynę o… wszystko.
-Powiedz mi, jak się nazywasz.
-Jestem Mary Archer, mam 17lat-Ha! Zgadłem- Jestem przywódczynią „wyrzutków”. Tyle musisz wiedzieć.
-Jesteś bardzo tajemnicza. Poczekaj wyrzutków?
-No wiesz, wilkołaki, wampiry, i inne takie stwory
-A ty kim jesteś?
-Jestem Demonem, a Elizabeth jest Aniołem.
-Nie trudno zgadnąć, ale kim jest ta Elizabeth?
-Nie twoja sprawa. Dowiesz się jak będziemy na miejscu.
-Czyli kiedy?
-Za dziesięć minut.
-Już? Tak szybko?-spytałem sarkastycznie.
-Będziemy musieli jeszcze przejść kilometr w las.
-Świetnie po prostu.
-Zamknij się.
„Ta dziewczyna przypomina mi siostrę, której nigdy nie miałem”- Pomyślałem.
Szliśmy ciemnym lasem chyba z pięć minut, aż w końcu dotarliśmy do wielkiej…. Stodoły, nie jestem jakimś znawcą, więc powiem tylko, że była drewniana. Była noc więc czułem się zmęczony.
-Chodź odprowadzę was do waszych pokoi- powiedziała przyjaźnie nastawiona, troskliwa dziewczyna. Była całkowitym przeciwieństwem Mary.
-Ty musisz być Elizabeth.
-Tak, skąd wiesz?
-Domyśliłem się… Więc jesteś Aniołem?
-To też się domyśliłeś?
-Mary mi powiedziała.
-Aha, no okej. Tutaj jest twój pokój Lelouch, nie mylę się?
-Tak, dla przyjaciół Lulu- powiedział mój przyjaciel.
-Dobranoc- Powiedziałem i poszliśmy dalej.
-Twój pokój jest na samej górze. Tam zawsze było zapalone światło, dla ciebie.
-Czemu jestem taki ważny?
-Jesteś bardzo potężny. Jesteś synem władców, jednego z nich przez to wygnano. Dowiesz się wkrótce.
Wszedłem do pokoju, był taki, jaki zawsze chciałem, zielone ściany z sufitem ze szkła, abym mógł patrzyć na gwiazdy, obrazy wojny i tego podobnych były rozwieszana na ścianach. Łóżko proste, ale bardzo wygodne. Podłoga była wykonana z jeszcze pachnącego drewna, meble również. Położyłem się na łóżku myśląc o całym dzisiejszym dniu, o tym jak miały to być tylko przygotowania do randki, o tym, jak zaatakowali nas agenci, o śmierci i ożywieniu Lulu oraz o tym, że jutro spotkam Kaguyę. Usnąłem dopiero około pierwszej w nocy. Śniła mi się masa rzeczy, aż trudno sobie wyobrazić ile. O wiele za dużo jak na jedną noc…
CZYTASZ
Z dziennika Nefilima.
Short StoryOpowieść pełna wszelkich stworów, a nawet bogów. Są tutaj Anioły, wampiry, wilkołaki czy Demony. Pojawia się postać Boga oraz postacie innych bóstw. Zapraszam serdecznie. :)