Rozdział 3

421 48 11
                                    

✧ ˳೫˚∗ 疗法 ∗˚೫˳ ✧

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

✧ ˳೫˚∗ 疗法 ∗˚೫˳ ✧

Minęło 10 minut, pojawienie się reszty, widocznie było zbyt trudne bo czekanie nie miało końca. Pomiędzy Jacksonem, a Youngjae rozprzestrzeniała się głucha cisza, ale nie była ona aż taka niezręczna, była wręcz  przyjemna. Po ostatniej wypowiedzi Jacksona, Youngjae uznał, że lepiej będzie, gdy niepotrzebny komentarz zostawi wyłącznie w swojej głowie. Słowa towarzyszącego mu chłopaka wywarły na nim niemałe wrażenie, jednocześnie budząc w nim poczucie żalu i współczucia. To w jaki sposób Jackson opowiadał o swoich problemach, o nieakceptujących go rodzicach, braku bliskości, spowodował że w oczach Youngjae stał się on zupełnie kimś innym. Czuł się źle z tym, że z góry ocenił chłopaka i zaczął się zastanawiać czy powód jego obecności tu jest na tyle poważny. Fakt, Youngjae chodził na terapie, gdyż kiedyś zmagał się z poważnymi problemami, ale teraz było już lepiej i robił to wyłącznie dla swojej mamy, która była wdzięczna, że syn stara się dla niej. W przeciwieństwie do Youngjae, Jackson nie miał nikogo mu bliskiego, kto by go wspierał w tych trudnych chwilach, a wręcz przeciwnie; to jego rodzice sprowadzili go w to naiwne, pełne głupich nadziei miejsce. Podczas swojego 5-letniego uczęszczania na terapię, Youngjae poznawał ludzi o różnorakich osobowościach, każdy z inną przeszłością i teraźniejszością, innymi problemami, jak i komplikacjami w życiu, ale żadna z poznanych historii nigdy jakoś specjalnie go nie poruszyła. Z Jacksonem było inaczej. Widząc, jak chłopak się przed nim otworzył, miał nadzieje, że takich rzeczy nie mówi byle komu, jak i że Jackson odnajdzie w nim brakującego mu przyjaciela, przez co Youngjae poczuł dziwne pragnienie opieki nad chłopakiem. Postanowił, że pokaże Jacksonowi, iż bycie innym wcale nie oznacza bycie najgorszym popychadłem, pokaże mu, że warto żyć i przeżywać niezapomniane chwile; te pełne żalu i goryczy, gorzkich jak świeżo parzona kawa, ale i te pełne radości i zachwytu, jak wygranie kolorowego lizaka na loterii i oczekiwanie na zatopienie się w jego miodowym, pełnym słodkości smaku.
Gdy Jackson przeniósł swój wzrok na podświetlony telefon, zegarek pokazywał 12:34, co oznaczało, że czekali już 24 minuty, zdecydowanie zbyt długo jak na rozpoczęcie się sesji. Chowając telefon do tylnej kieszeni spodni, kątem oka dostrzegł, że Youngjae przygląda mu się ze smutkiem wypisanym na twarzy. Lekko speszony nagłą zmianą atmosfery, wstał z ogrzanego krzesła, po czym chowając dłonie do kieszeni, zaczął krążyć po pokoju.
- Youngjae.. - Odezwał się nagle, ze wzrokiem skierowanym na purpurowego, w pół rozwiniętego kwiatka. - Czy aby na pewno czekamy w dobrym miejscu? Chodzi o to, że sesja miała zacząć się dobre dwadzieścia pięć minut temu, a odkąd tu przyszliśmy, ani żaden personel, jak zresztą jakakolwiek żyjąca dusza się nie pojawiła..
- Może po prostu się spóźnią albo sesja została odwołana.. - Wypowiadając te słowa, Youngjae wydawał się niespokojny, jakby coś zaczęło go dręczyć. Mimo iż starał się tego nie okazywać, Jacksonowi nie umknęło to, jak nerwowo zaczął poruszać lewą nogą, oddech chłopaka stał się płytki i niespokojny. - Może pójdziemy po personel? Lepiej się kogoś zapytać, dlaczego mamy marnować tutaj swój wolny czas.. - Dodał po chwili namysłu, energicznie wstając z krzesła, które przy gwałtownym odruchu uderzyło o podłogę.
Jackson zdołał jedynie przytaknąć na słowa chłopaka i razem z Youngjae, wyszedł z opustoszałego pokoju. Nagła zmiana w zachowaniu chłopaka zmartwiła Jacksona, jednocześnie ulżyło mu, że niezręczne pierwsze spotkanie z grupą, nie doszło do skutku. Idąc korytarzem, który wydawał ciągnąć się w nieskończoność, Jackson dostrzegł głuchą ciszę panującą na piętrze, lecz nim zdążył pogrążyć się w falach różnorakich myśli, chrapliwy głos Youngjae podrażnił jego bębenki, gdy chłopak, kawałek dalej dostrzegł prawdopodobnie znaną mu pielęgniarkę. Podchodząc do młodej kobiety, ciekawość i zaniepokojenie Jacksona ponownie zaczęło rosnąć, gdy jego uwagę przykuła zgarbiona postura kobiety, liczne kropelki potu na jej twarzy oraz dekolcie, rozwalona fryzura, sprawiały, że wyglądała jakby właśnie wróciła z przebiegniętego maratonu. 
- Agassi! - Odezwał się towarzysz Jacksona, gdy kąciki jego ust powoli unosiły się ku górze. Gdy kobieta zareagowała na znajomy jej głos, zatrzymała się i gwałtownie nabierając powietrze do płuc, zwróciła swoją uwagę na chłopaka. - Wiesz może coś o sesji która miała zacząć się o 12:10? Czekamy już trochę na resztę, ale po nich ani śladu.. - Odparł, dłonią mierzwiąc czuprynę z tylu głowy, wcale nie ukazując speszenia oraz niepewności.
- Oh.. Youngjae-ssi. Sesja została odesłana, gdyż nastał problem z jednym pacjentem.. - Odparła, posyłając chłopakowi znaczące spojrzenie, o którym Jackson nie miał jeszcze pojęcia. Na słowa kobiety, Youngjae tyko przytaknął i odprawił ją lekkim ukłonem. Jego kolejny gest również nie umknął Jacksonowi; to jak wstrzymał oddech, jak jego palce powoli się zaciskają aby następnie zbyt mocno je ze sobą ścisnąć, nawet to jak przez chwilę się zachwiał, jakby tracił równowagę. - Jackson, chyba możemy wrócić do pokoju.. - Dodał po chwili ciszy, a następnie ruszył w stronę czterdziestego piątego pokoju.

|| Therapy || MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz