Na zdjęciu jest postać w stylu Sary. Miłego czytania. 1400 słów, zabieram się do kolejnego.
Cały czas jechaliśmy. Daryl prowadził motor. Merle jechał w kamperze a Amy i Andreą. Widziałam, że chciał dać sobie trochę czasu po tym co stało sie wczoraj. Podczas jazdy natrafiliśmy na cmentarz samochodów. Wszyscy zatrzymali się i zaczęli wychodzić z samochodów. Poszłam z Darylem i Merlem szukać czegoś przydatnego. Nie odzywaliśmy się do reszty. Amy i Andrea zostaly z Dalem. Chodziliśmy miedzy samochodami i zbieraliśmy przydatne rzeczy.
- Pluszowy miś. Spodoba się dzieciom. - Powiedziałam do chłopaków. - A wy co znaleźliście?
- Trzy paczki papierosów i butelkę whisky. - Merle ożywił się na samą myśl o alkoholu.
- Też kilka paczek papierosów i zapalniczki. - Daryl wyglądał, jakby się czymś martwił.
Sama nie znalazłam innych rzeczy. Zaczęliśmy wracać, kiedy do uszu dobiegło mnie znajome harczenie. Odwróciłam się i zobaczyłam owczarka niemieckiego. Mial może 3 miesiące. Szwendacze byli jakieś 200 metrów od niego. Wyjełam łuk i strzały i zaczęłam iść po tego psa. Wiedziałam, że to misja samobójcza, ale od zawsze kochałam zwierzęta i nawet podczas apokalipsy nie nie zmienię zdania.
- Idźcie ostrzec resztę. Ja wezmę psa i do was dołączę. - Wiedziałam, że mam małe szanse, ale poczułam chęć wyładowania się na czymś. Za te wszystkie dni przed tym gównem.
- Nie ma mowy, nie zostawię Cię samej. - Nie spodziewałam się, że Daryl będzie chciał ze mną ratować szczeniaka. - Merle ty wróć do nich i powiedz, że nadchodzi stado.Było ich może 40. Stwierdziłam nie strzelać z łuku, ponieważ mogłam stracić strzały. Wyjełam mój sztylet i toporek. Nie lubię broni palnej, jest zbyt głośna. Sama mam dosyć dużo broni. Łuk i strzały, toporek, sztylet i kij bejsbolowy, który został przy motorze.
Zaczęłam iść w stronę psa, gdy tylko mnie zobaczył zaczął biec w moją stronę.
- Daryl, proszę zabierz stąd tego psa, dam sobie radę.
Posluchał się mnie o dziwo. Zostałam sama, wreszcie mogłam wyrzucić całą złość i smutek po stracie brata. Zaczęłam zabijać szwendacze jeden po drugim. Nim spostrzegłam byłam otoczona. Z każdą sekundą szwendaczy było coraz mniej. Wpadłam w szał, dałam upust moim emocją. Przez leżące ciała zobaczyłam biegnącą grupę. Patrzyli na mnie jak na osobę nie z tej planety. Kiedy ostatni zombiak padł na ziemię podszedł do mnie Rick i powiedział.
- Jak?! Przecież jesteś taka drobna i niewinna. Sama zabiłaś 30 szwendaczy.
Miał rację oceniłam, że było ich więcej.
- No popatrz, nie znasz mnie. - Wiedziałam, że teraz mogę pokazać drugą mnie.Z miejsca naszego postoju dobiegł nas krzyk. Odrazu wyminełam grupę i zaczęłam skakać po maskach samochodów. Całkiem dobrze wychodziło mi szybkie przemieszczanie się. Od zawsze byłam zwinna. Dobiegałam już kiedy zobaczyłam 4 szwendaczy idących wprost na małą Sophię. Zaczęłam strzelać z łuku. Pierwsze 3 padły bez problemu, ale za 4 razem chybiłam. Nie zorientowałam się w porę co sie dzieję. Zobaczyłam psa, którego Daryl zabrał przed chwilą z autostrady. Rzucił się na zombiaka powalając go.
- Sophia uciekaj! - Krzyczała z tyłu Carol. Pies gdy tylko zobaczył, że ten stwór zaczyna sie podnosić wycofał się na bezpieczną odległość. Dotarło do mnie co się dzieje. Tym razem nie chybiłam. Cała grupa przyglądała się temu co zrobił przed chwilą nowy zwierzak. Kiedy zobaczył, że nie ma już zagrożenia radośnie przybiegł do mnie i zaczął się lasić. Wiedziałam, że zostanie ze mną na dłużej.
- Poszukajmy schronienia na noc. - Powiedziałam, nie usłyszałam żadnej odpowiedzi, wszyscy stali i przyglądali mi się w ciszy.
- Jasne masz rację. - Pierwszy Rick się odezwał.Szliśmy lasem już jakiś czas. Mój nowy pupil ciągle chodził obok mnie. Rozumiał wszystko co do niego mowiłam. Zastanawiałam się skąd się wziął na środku autostrady.
- Daryl jak myślisz jak go nazwać. Ty go przeniosłeś, więc ty wybierz imię.
- Może Jack? - Odpowiedział dość szybko, zastanawiało mnie skąd to imię, ale bardzo spodobało mi się.
- Skąd wpadłeś na takie imię?
- Kiedyś - nagle posmutniał - razem z James'em poznaliśmy chłopaka o imieniu Jack. Był głupi, ale bardzo sympatyczny. Zginął przed tym wszystkim ratując mnie i James'a podczas jakiejś głupiej strzelaniny. - Na samą myśl o bracie zrobiło mi się smutno, widziałam że Daryl też przeżywa jego stratę. Przytuliłam go bez słowa, potrzebował tego tak samo jak i ja. Wydawał się zaskoczony tym co zrobiłam, ale odwzajemnił uścisk.

CZYTASZ
Dni które nie wrócą/ The Walking Dead
HorrorOpowieść bazuje na serialu oraz komiksie "The walking dead" nie znaczy to, że nie będę dodawać fragmentów od siebie. Jest to historia 18-letniej dziewczyny, która właśnie przeżywała apokalipse zombie, potocznie mówiła na nich szwendacze. Jej marzen...