Kolejny raz?! TYM RAZEM NIE DARUJE! #8

971 63 36
                                    

Wybiegłam i szybko chwyciłam Vincenta za szyję. On upuścił beoń na ziemię.

-NIE ZABIJESZ TYCH DZIECI!-Tuż obok leżało postrzelone dziecko, Foxy je zabrał.

-Mylisz.... Się.

-Nie mylę!

-Zobaczymy...-Wyzionoł ducha...

Wszyscy patrzą na mnie zdziwieni. Przykro mi ale nie pozwolę zabijać dzieci! Rzuciłam jego nędznym ciałem o ścianę. Koniec... Już nikt tu nie zabije dziecka!

-Suzan. Czas się zmywać...-Foxy wydaje się być czymś zmartwiony.

-Co się dzieje?

-Policja...

-Już idę-Pośpiesznie idę na swoje miejsce.

***Time skip***

Policja już pojechała. Zostałam zamknięta w piwnicy... Ehh.... No cóż posiedzę sobie tak może mnie ktoś odwiedzi. Ale jak na te chwilę muszę być OCZYWIŚCIE SAMA! Życie Suzan.... Życie. Dobra co teraz?

-Witaj...-Skądś znam ten głos... JAK?!

-JAK?!?!?!

-Normalnie... Mówiłem że się mylisz!-To... SPRINGTRAP!

-Odejdź!

-Jak miałbym opuścić urodziny córki? Hmm?

-Już wolałam gdy o mnie nie pamiętałeś... ZWŁASZCZA ŻE ZABIJASZ DZIECI!

-A tam. Jedna malutka sprawa.

MALUTKA?! ZABIŁEŚ MNIE! ZABIŁEŚ TE WSZYSTKIE DZIECI! MASZ COŚ Z GŁOWĄ?!

-Tak.

-...?

-HAHAHA! Jestem nienormalny! Zabiłem ciebie, matkę, dzieci! I PRZYSZEDŁEM PO CIEBIE!

-ODEJDŹ!

-Nie...

-ZOSTAW MNIE! MORDERCO!-Płacze nie wiem co robić! MAM!

Wstałam i nie wiem jak rzuciłam ojcem w kąt. Szybko wyważyłam drzwi i uciekłam... Wbiegłam do jakiegoś pokoju, nawet nie wiem czyjego. Już chyba wiem... Freddy!

-A ty co tu robisz?

-Ucie...-Nie zdążyłam dokończyć. Słysze kroki na korytarzu szybko zasłoniłam buzie Miśka.

-Co tu się odwala?

-Uciekam przed ojcem...

-Kim?

-SPRINGTRAPEM!

-ŻE CO?!

-Tak... Zabiłam go ale on... Nie wiem jak żyje!

-On jest twoim ojcem?!

-NO MÓWIĘ ŻE TAK!...

-Suzan!-I dalej nic nie wiem... Moja ręka stała się czarna i tyle pamiętam. Ta kolejny super dzień... Dobra nie rozpaczaj Suzan! Dasz radę! Polowi się budzę! Jej... (I ten entuzjazm xD) 

-Suzan? Żyjesz?

-Niby tak... Moja głowa.

-Ile razy jeszcze zemdlejesz?

-Tyle ile się da! Zresztą ciesz się Freddy że się budzę.

-Haha! Ta wszyscy mamy to szczęście.

-To był sarkazm?-Zaczęłam się śmiać Freddy wygląda zbyt poważnie.

-Tak jakby.

-Aha. Dobra to ja już lecę pa.

"Lisa"- Suzan Love Story [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz