.5.

131 30 11
                                    

Aybike hatun nerwowo chodziła po swojej komnacie i niszczyła wszystko co wpadło w jej ręce. Była wściekła na księcia, bo po raz kolejny spędził noc z inną. Już prawie miesiąc czasu jej nie zapraszał do siebie, a biedaczka musiała siedzieć w haremie i wysłuchiwać jaki to książę jest wspaniały i jakie piękne imiona dostały. Nie wiedziała czym tak zawinęła. Przecież nie zrobiła nic co mogło mu by się nie spodobać, chyba, że jakaś z tych dziwek mu coś nagadały.

Usiadła na ottomanie, przerzucając swoje pukle włosów w tył. Prychnęła, widząc bałagan jaki zrobiła i wbiła swój wzrok w okno. Nie płakała jak większość kobiet, kiedy mąż ich zdradza z inną, ale w sercu trzymała ogromny ból, który może doprowadzić do przykrych wydarzeń, jeśli szybko coś z tym nie zrobi. Jedyną osobą, która mogła to wszystko naprawić był sam książę, ale w tym momencie dziewka nie potrafiłaby na niego spojrzeć. Zbyt wiele bólu kojarzy się z jej osobą.

Olała fakt, że ktoś wszedł do jej pomieszczenia. Zapewne to jest Esma, która przyniosła coś do jedzenia lub rozpowiedzieć plotki jakie krążą po pałacu. Ale ona w ważnym stopniu nie miała ochoty teraz na bezsensowne rozmowy. Zapewne dziś w nocy do alkovy księcia przystąpi nowa dziewka, która zapewne będzie chciała jej zaszkodzić.

— Aybike co tu się stało? — usłyszała delikatny głos siostry swego ukochanego i czym prędzej wstała, aby pokłonić się jej. Raziye miała na sobie brzoskwiniową suknię, która opinała jej na razie szczupłe ciało. Już za kilka miesięcy sułtanka poczuje pierwsze kopnięcia swego dziecka. Wszystko było wspaniale, gdyby wiadomo było kto jest ojcem owego dziecka. Nikomu nie udało się wyciągnąć od niej informacji. Nawet bratu, który dla niej jest jak przyjaciel.

— Wolę nie mówić o tym, pani. Może wyjdziemy do ogrodu sułtanko — zaproponowała, gdyż było jej wstyd za taki atak wściekłości. Nie potrafiła nikomu powiedzieć jak bardzo zazdrość zżerała ją od środka. Wiedziała, że wrogowie mogliby uznać to za jej słabość, a tego by chciała.

Raziye skinęła głową i ruszyła w stronę drzwi, a zaraz za nią podążała Aybike. Jej różowa suknia idealnie pasowała do jej czarnych włosów oraz idealnie komponowała się z jej bladą cerą. Niewielki diadem na głowie ukazywał jej władzę jaką zdobyła przez ostatnie miesiące, ale obiecała sobie, że zdobędzie jeszcze większą. Zdobędzie większą władzę niż latorośl z ruskich ziem oraz jej córka. Dojdzie do celu nawet, gdyby miała wymordować cały harem. Skoro ma tu żyć na zawsze to musi coś osiągnąć. Do tego właśnie się urodziła. By rządzić.

Przechodząc przez harem czuła na sobie wzrok dziewcząt. Wiedziała, że nie jest tu lubiana, ale wcale jej to nie przeszkadzało, choć na pewno nie ułatwiało zadania. Wiedziała, że ta nienawiść spowodowana jest tym, że ona jest ulubienicą i przyjaciółką sułtanki Raziye. Dziewczęta wiedziała, że najlepiej jest mieć za przyjaciółkę właśnie nią, a kiedykolwiek móc dostać się do alkovy. To właśnie ona częściej je wysyła aniżeli matka księcia, Gulbahar, której zdrowie ostatnimi czasy upada.

— Zanim jeszcze ty pojawiłaś się w sercu mego brata były dwie kobiety — zaczęła, kiedy przekroczyły próg między pałacem, a ogrodem. Kilka chwil temu zrobiło chłodniej, więc można cieszyć się fantastyczną pogodą. — Pierwszą kobietą w jakiej mój brat się zakochał była, Efsun. Poznał ją zanim ojciec przydzielił mu jakąkolwiek prowincję. Niestety dziewuszka zmarła podczas usunięcia ciąży. Natomiast Helenę mój brat kochał niezwykle. Był gotowy oddać za nią życie. Niestety ojciec interweniował w ich związek i pięć lat temu odesłał ją do domu, gdyż dziewczyna była mieszkanką Manisy — Aybike zanim cokolwiek odpowiedziała nie widziała już przed sobą Raziye. Nie wiedziała co o tym ma myśleć. Zastanawiała się co takiego chciała jej przez to przekazać. Zrozumiała, kiedy odwróciła swój wzrok w prawą stronę.

 Zrozumiała, kiedy odwróciła swój wzrok w prawą stronę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nurbahar jadła kolacje wraz ze swym mężem. Tak naprawdę bawiła się jedzeniem niż go jadła. Selim mimo, iż jadł to widział, że coś się dzieje z jego ukochaną. Słyszał od jej służącej, że około tydzień temu była u medyczki, ale niestety od tego czasu nie widział się z nią ani razu. Znaczy się. On chciał się i to bardzo się z nią widzieć, ale każdym znajdywała inną wymówkę.

— Najdroższa — chwycił jej dłonie w swoje i podniósł jej idealnie wyprofilowany podbródek. Jej falowane włosy opadły na jej ramiona i jej oczy powędrowały ku dołowi, aby nie móc patrzeć w jego błyszczące oczy.

— Proszę powiedz mi co się dzieję. Nie potrafię patrzeć na ciebie, jeśli jesteś tak smutna — rzekł na co ona delikatnie podniosła wzrok i spojrzała na niego. Zastanawiała się czy wreszcie powiedzieć mu o tym co powiedziała medyczka. Teraz ta chwila może zadecydować o tym o być albo nie być w tym pałacu. Ale jak mogła żyć sama bez niego? Nie wyobrażałaby sobie takich chwil.

— Bo ja... jestem w ciąży — na co na twarzy księcia pojawił się szeroki uśmiech, który szybko znikł, widząc, że po jej policzkach płyną. Starł je swym kciukiem, na którym był pierścień, który dostał od ojca na swe piętnaste urodziny.

— Selim, bo ja mogę nie dożyć porodu. Medyczka stwierdziła, że jestem śmiertelnie chora — rzekła, nie powstrzymując wybuchu płaczu. Nic nie odpowiedział, a jedynie mocno ją do siebie przytulił, dając jej znak, że nie w tym wszystkim sama. Nie mógł jej zostawić sam, bo za bardzo ją kocha, aby móc pozwolić jej odejść. Nie wyobrażał sobie życia bez jego wiosennego światła.

— Nie pozwolę Ci odejść. Nie po tym ile przeszli, aby być ze sobą.

--------------------------------------------------------------

Jest nowy rozdział, z którego o dziwo jestem zadowolona, choć mógłby być trochę dłuższy. Kto się cieszy?

Jutro też powinien pojawić się jakiś rozdział, ale jeszcze nie wiem do jakiej książki, a wy macie propozycję, do której mogłabym napisać.

4 komki = next

Do zobaczyska

~A.A.M.

jasmine flower||magnificent century||the end||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz