Rozdział 28: W chacie (+18)

4.6K 274 23
                                    

Czuła pod swoimi ustami rozedrgane wargi, które powoli rozchylały się, by umożliwić jej pogłębienie pocałunku. Lexa przyciągała ją do siebie coraz bardziej, spragniona jej bliskości, gotowa oddać jej się w całości i ukazać jej swoją wrażliwą stronę, która wymagała troskliwej opieki. Clarke oderwała się od niej tylko po to, by zaczerpnąć powietrza, którego zabrakło jej w płucach. Jak to możliwe, że czuła się przez jedną chwilę zapomnienia całkowicie niedotleniona? Zdawało jej się, że jej organizm potęgował każde doznanie, sprawiając, że stawało się ono o wiele wyrazistsze.
Dłonie Woods po raz pierwszy wsunęły się nieśmiało pod jej koszulkę, pieszcząc skórę jej pleców delikatnym dotykiem smukłych palców. Blondynka nieco jej pomogła pozbyć się zbędnego kawałka odzieży. Powoli jakiekolwiek ubrania traciły na znaczeniu i stawały się niepożądane. Były niczym strażnicy, którzy strzegą dostępu do nieznanych skarbów. Clarke ucałowała ją jeszcze szybko nim sama chwyciła za skraj t-shirta swojej kochanki i ściągnęła go jej przez głowę przy małej współpracy. Była piękna. Już wcześniej mogła to stwierdzić, ale teraz bez przeszkód mogła przyglądać się jej ciału, które powoli odsłaniało przed nią swe sekrety.
Ponownie wpiła się w jej wargi, pokonując bez większego trudu ich opór tylko po to, by otrzeć się delikatnie językiem o ten należący do Woods, rozpoczynając tym samym subtelny i pasjonujący taniec języków.
Poczuła jak Lexa wbija się palcami w skórę jej pleców i sunie nimi w dół, zaciskając je na linii jej jeansów. Niech je śmiało zsunie. Griffin była zdania, że nie będą jej potrzebne. Jednak ona tego nie zrobiła.
Clarke oderwała się od jej warg. W zasadzie nie musiały się nigdzie spieszyć. Mogły się w pełni nacieszyć trwającą chwilą. Przywarła ustami do skóry na szyi pani weterynarz, która westchnęła cicho, przymykając powieki w niemej ekstazie. Blondynka ubóstwiała jej widok. Tej bezbronnej istoty, która tylko czekała na jej najdrobniejszy ruch. Co prawda nie poznawała jej, ale w końcu Lexa nigdy nie dała jej się wcześniej do końca poznać. Jedynie odsłaniała kolejno liczne warstwy otaczające jej kruche wnętrze.
Nieco się zdziwiła, gdy szatynka naprowadziła jedną z jej dłoni na zapięcie swoich spodni. Griffin do razu zrozumiała sugestię, rozpinając guzik, a następnie rozporek, by móc swobodnie zsunąć element garderoby w dół jej smukłych nóg składając przy okazji kilka krótkich pocałunków na odsłanianych fragmentach skóry. Od uda aż po kostkę. Przez chwilę to Lexa pozostawała tą ze skromniejszym przyodzieniem lecz wkrótce sama zajęła się jeansami Clarke, które wylądowały na podłodze gdzieś niedaleko jej własnych.
Woods podniosła się jakiś czas temu do siadu, by móc dosięgnąć ust blondynki własnymi, rozpoczynając subtelny pocałunek, który przybierał z czasem na intensywności. Wszystko było tak naturalne jakby stanowiło dla nich element codzienności chociaż wciąż w pozornie pewnych ruchach kryła się pewna nieśmiałość odpowiednia dla wszelkich pierwszych razów.
Lexa zarzuciła ramiona na jej szyję, muskając co jakiś czas wargi Clarke swoim językiem nim w końcu zdecydowała się na to, by pogłębić pocałunek, gdy dłonie blondynki przesuwały się po jej plecach w pewnym momencie niby przy okazji rozpinając zapięcie jej stanika, który dołączył do skotłowanych ubrań na podłodze pokoju.
Szatynka syknęła cicho w jej wargi, gdy zimne palce Griffin spoczęły na jej jędrnych i foremnych piersiach, sprawiając, że przeszedł ją dreszcz przyjemności. Niebieskooka czuła jak jej ciało reaguje na każdy jej dotyk. Jak się napina, twardnieje pod opuszkami i domaga się wszelkich pieszczot, którymi planowała ją obdarować.
Woods nie zamierzała się w tej chwili ociągać. Postanowiła również pozbyć się biustonosza blondynki, którą przycisnęła do łóżka nie przerywając pocałunku. Przez pewien czas musiała odzyskać kontrolę nad sytuacją. Zresztą zaspokojenie pragnień Clarke było dla niej obecnie nadrzędnym priorytetem.
Przesunęła swoje usta na szyję niebieskookiej, starając się odnaleźć na niej jej czuły punkt. Przygryzła delikatnie miejsce, gdzie wyczuwała pod wargami dudniący puls, wyrywając tym samym z gardła Griffin cichy jęk po czym kontynuowała ścieżkę swoich pocałunków, którą poprowadziła pomiędzy piersiami Clarke. Przez jakiś czas zostawiała mokre ślady swojego języka na brzuchu blondynki, starając się uporać z jej bielizną, która całkowicie zniknęła z jej ciała. Gdy tylko to nastąpiło głowa pani weterynarz znalazła się między jej udami w wiadomym celu.
Niebieskooka wygięła swe ciało w łuk pod wpływem pierwszego dotyku języka Lexy na swojej kobiecości. Przygryzła dolną wargę starając się powstrzymać jęki, pragnące opuścić jej gardło i wplotła palce jednej z dłoni w kasztanowe loki dziewczyny.
Nie pamiętała kiedy ostatnio dotyk drugiej osoby niósł jej taką rozkosz. Woods miała nad nią całkowitą kontrolę, gdy sprawnie poruszała koniuszkiem języka, dotykając z wprawą jej wszystkich najwrażliwszych punktów. Nawet nie sądziła, że jest to możliwe. Pomimo usilnych prób nie zapanowała nad odgłosami, wyrywającymi się z jej gardła. Zacisnęła pięść na pościeli, skupiając się na przyjemności, którą odczuwała dzięki szatynce. Chciała ją odczuć najbardziej jak to tylko było możliwe. Zdać sobie sprawę z jej bliskości i zjednoczyć się z nią w rozkoszy.
Po raz kolejny jęknęła nieco głośniej, gdy język pani weterynarz odnalazł drogę do jej rozpalonego wnętrza. Potrzebowała jej. Każdy najmniejszy dotyk doprowadzał ją do szaleństwa. Miała wrażenie, że właśnie taki był zamysł Lexy, która pragnęła, by blondynka oszalała z pożądania. Jej ciało potrafiło zareagować na dotyk Woods jakby zostało stworzone do tego, by odpowiadać na jej pieszczoty. Klatka piersiowa unosiła się nierównomiernie z każdym ciężkim oddechem, opuszczającym przy akompaniamencie odgłosów rozkoszy jej rozchylone wargi, które od czasu do czasu zwilżała językiem.
W tym samym czasie usta zielonookiej krążyły wokół kwiatu jej kobiecości, składając w jego okolicach pocałunki. Dłonią wplecioną w jej włosy, Clarke starała się ją przyciągnąć bliżej siebie, gdy dziewczyna nagle przygryzła delikatnie jej łechtaczkę i ponownie wtargnęła w nią swoim językiem, nie mając tym razem większego problemu ze znalezieniem słabego punktu Griffin.
Mięśnie blondynki napięły się nagle pod wpływem tego dotyku, który doprowadził ją do samego szczytu. Pokój wypełnił się jej jękiem, w którym pobrzmiewało imię pani weterynarz. Wijące się wcześniej w spazmach orgazmu ciało opadło ciężko na materac, a szatynka uniosła się ze swojej poprzedniej pozycji, by móc przyglądać się dziewczynie swoimi zielonymi oczami. Była urzeczona widokiem blondynki, która starała się powrócić do normalnego stanu. Nie zajęło jej to zbyt długo.
Clarke, gdy tylko unormowała oddech, przyciągnęła ją do długiego i namiętnego pocałunku w czasie którego mogła zasmakować własnych soków wciąż znajdujących się na wargach i języku szatynki. Wiedziała, że to nieco narcystyczne z jej strony, ale chciała, by zielonooka już zawsze tak smakowała. Oznaczałoby to w końcu, że należy do niej.
Griffin przewróciła ją na plecy tak, by teraz mogła nad nią górować i przejąć kontrolę nad sytuacją w sypialni.
Sunęła dłońmi po jej rozpalonym ciele jakby trawionym miłosną gorączką, wpatrując się w te hipnotyzujące zielone tęczówki. Uwielbiała jej widok. Uwielbiała ją całą. Pragnęła skosztować każdego skrawka jej skóry, musnąć go wargami nie zważając na to, że ciało Lexy zdążyło pokryć się perlistym potem, nadającym mu słonawy posmak.
Przesunęła dłońmi wzdłuż jej ciała, natrafiając w końcu na przeszkadzający jej materiał majtek, które z pewnością stawały jej na przeszkodzie. Niespiesznie zdjęła ten skrawek odzieży, który zdążył już przesiąknąć podnieceniem i cisnęła go w kąt. Nie dbała nawet o to czy znajdą go kolejnego dnia. Liczyła się jedynie trwająca chwila.
Jeszcze raz skosztowała warg Lexy, całując ją niespiesznie. Zaskakujące jak bardzo mogła się stęsknić za smakiem jej ust. Szatynka objęła ją, chcąc wtulić się w jej ciało, które dawało jej poczucie bezpieczeństwa i szczęścia.
Wciągnęła gwałtownie powietrze w płuca, gdy poczuła jak dłoń Clarke znalazła się zręcznie pomiędzy jej udami, gdy blondynka kąsała jej szyję i obojczyk, pozostawiając tam ślady swej obecności. Wraz z ciężkim oddechem jej usta opuścił także delikatny jęk, którego nie była w stanie stłumić, gdy Griffin zaczęła drażnić jej kobiecość swoimi palcami. Lexa wypowiedziała niemal błagalnie jej imię, chcąc ją nieco ponaglić. Nie potrafiła dłużej znieść tego delikatnego dotyku, który sprawiał, że miała wyłącznie ochotę na więcej.
Jej ciało wygięło się w łuk, gdy Clarke powoli i delikatnie weszła w nią, chcąc przyzwyczaić ją do swojej obecności w sobie. Biodra Woods zaczęły poruszać się w rytmie jaki ustaliła dłoń blondynki, wciąż składającej pocałunki na jej ciele.
Clarke pozostawiwszy ślady swych ust i zębów na szyi i obojczykach pani weterynarz, przeniosła swe pocałunki na jej piersi, oplatając językiem zdobiące je sutki. Lexa delikatnie przesuwała paznokciami po jej plecach za każdym razem, gdy jej palce znajdowały się głębiej w jej kobiecości, co jakiś czas kurcząc się lub rozszerzając, starając się trafić w magiczny punkt, który byłby w stanie wysłać szatynkę do krainy rozkoszy. Każdy ruch bioder i jęk opuszczający usta Woods świadczył najlepiej o tym, że dostarczano jej prawdziwej przyjemności jakiej nie zaznała od bardzo dawna.
Ta noc pełna jęków i splecionych ze sobą dwóch kobiecych ciał była jedną z najlepszych w jej życiu. Mogła bez trudu to stwierdzić, gdy w końcu jej wyczerpane ciało starało się uspokoić po tym jak Griffin udało się doprowadzić je na obiecany szczyt rozkoszy. Lexa przez jakiś czas nie mogła unormować oddechu, a także uspokoić mocno bijącego serca. Przynajmniej nie potrafiła tego dokonać dopóki nie znalazła się w ramionach blondynki, która przytuliła ją do swojego nagiego ciała.
- Jesteś cudowna Clarke... - wychrypiała jeszcze, zdartym od jęków głosem, a niebieskooka ucałowała delikatnie jej miękkie wargi.
- Ty również jesteś... - szepnęła, przeczesując palcami jej kasztanowe włosy.
Nie zajęło im długo nim w końcu obie zasnęły zmęczone trudami minionego dnia i długiej nocy. Obie spały spokojnie we wzajemnych objęciach, dwa bijące serca biły obok siebie pod powłoką nagiej skóry, a każde z nich biło dla tego drugiego.

Lexacoon ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz