Rozdział VII

482 59 37
                                    


Kolejno mijające dni pełne nowych doświadczeń i ciężkich treningów zlały się w końcu w tygodnie. W sumie w ciągu dwóch miesięcy niewiele się zmieniło. Dni wyglądały podobnie do siebie, ale, jeśli miałbym być całkowicie szczery, wcale się nie nudziłem. Trenowanie walki z bronią i bez niej pod okiem Matt'a szybko stało się jednym z moich ulubionych momentów dnia, choć przed chłopakiem na pewno bym tego nie przyznał. Poza tym budynek szkoły był ogromny i mieścił w sobie mnóstwo pokoi i sal o przeróżnym przeznaczeniu. W ciągu weekendów można było nawet włóczyć się cały dzień po placówce i wypełnić sobie tym sposobem czas.

Uczenie Campbell'a posługiwania się magią też nie było nudne. Po pierwszym, powiedzmy udanym razie, zgodziliśmy się obaj co do tego, że taka metoda nauki jest najskuteczniejsza. Ustaliliśmy pewne reguły, których obaj mieliśmy nie naruszać podczas gdy burzyliśmy granice między naszymi umysłami. Oczywiście zdarzały się wypadki, ale ogólnie szło nam świetnie. W końcu doszliśmy już do takiej perfekcji, że byliśmy w stanie obaj zachować przytomność, w jakiś sposób znajdując równowagę między znajdowaniem się w swoim ciele i w myślach drugiej osoby. Wkrótce zaczęliśmy używać tej metody również podczas ćwiczeń z bronią i czasem po prostu do zwykłej komunikacji, kiedy nie chciało się nam na przykład dzwonić do siebie. Zdarzało się, że nasi znajomi myśleli, że znów się pokłóciliśmy, jak to my, kiedy po prostu czasami rozmawialiśmy ze sobą w myślach, odruchowo.

A! I czy przypadkiem mówiłem coś o tym, że niewiele się zmieniło? Może w takim razie potraktowałem to stwierdzenie zbyt ogólnie czy powierzchownie. Bo choć rozkład dnia wyglądał wciąż podobnie do pierwszego, jedzenie smakowało tak samo a Josh i Ross ciągle przewijali się gdzieś blisko, niezmienne mnie irytując, jeśli chodziło o moje relacje z Matt'em... choć próbowałem wmawiać sobie, że absolutnie nic się między nami nie zmieniło, musiałbym być strasznym idiotą lub ślepcem, żeby nie zauważyć ogromnej różnicy w naszym podejściu do siebie.

Z zewnątrz nie zaszło wiele zmian. Wciąż kłóciliśmy się o najgłupsze rzeczy i czasem obrzucaliśmy się jeszcze głupszymi obelgami. Mimo to wspólnie spędzony czas, fakt, że poznaliśmy się nawzajem o wiele lepiej i do tego więź, która kazała nam się o siebie troszczyć, musiały odcisnąć swoje piętno na naszych relacjach. Chłopak naprawdę przykładał się do naszej wspólnej nauki, martwił się kiedy zraniłem się mocniej podczas treningów a nawet dzielił się ze mną czasem swoimi lękami i przemyśleniami, kiedy zdarzało się nam rozmawiać w środku nocy, leżąc obok siebie w łóżku. Byliśmy może nawet blisko zostania przyjaciółmi. I może nawet już dawno byśmy nimi zostali, gdyby nie dwie sprawy, które z czasem coraz bardziej i bardziej zdawały się mi doskwierać.

Jedna z nich była dość zabawna, choć wiedziałem, że Matt podchodzi do niej poważnie a dla mnie ta jego powaga tylko wszystko pogarszała. Podobałem się mu. Bardzo. Za każdym razem, kiedy przypadkiem zaszedłem trochę dalej niż powinienem w jego myśli, przypominałem sobie jak bardzo. Z początku mnie to bawiło i nie było niczym większym niż pewnego rodzaju komplementem. Z czasem jednak zaczęło mi przeszkadzać to, jak bardzo krępowało to chwilami chłopaka. A potem było jeszcze gorzej. Znacznie gorzej.

Bo czasami jego wzrok, który próbował ukryć, tak strasznie mi się podobał. Czasami patrzyłem kątem oka na jego twarz, nie mogąc się nadziwić jak człowiek może być taki piękny. Czasami podczas ćwiczenia walki wręcz byliśmy tak blisko siebie a mi serce nagle przyspieszało i trudniej było mi oddychać. Czasami chłopak objął mnie przypadkiem przez sen i było mi z tym tak bardzo, bardzo dobrze. No i czasami miałem po prostu straszną ochotę go pocałować. ... ......

Bo śniłem o tym pierwszym razie na Polach i przypominałem sobie o tym drugim z pierwszego dnia treningów. I wiedziałem, że jeśli nie chcę się okłamywać, nie mogę sobie wmawiać, że to się nie wydarzyło. Za każdym razem z mojej winy. I że tak bardzo, bardzo mi się podobało.

MartwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz