Luhan odkleił fitko herbaty od ścianek jego kubka DBSK, nucąc jakąś piosenkę Kelly Clarkson i od niechcenia ruszył w stronę drzwi Baekhyuna, lekko pukając w drewno.
-Hej, Baek. -krzyknął przez drzwi, oglądając jak para unosi się z jego kubka. -Czy Władca Pierścieni jest pod twoim łóżkiem? Nie mogę go znaleźć!
Powoli uniósł parujący kubek do swoich rozdzielonych ust, krzywiąc się lekko kiedy w odpowiedzi usłyszał ciszę.
-Baek?
Cisza. Spojrzał na swój zegarek i westchnął. Próbował nawet otworzyć drzwi, jednak były zakluczone. -Kurwa, Byun! Jest południe!
Luhan przytknął ucho do drzwi, jednak znów odpowiedziała mu absolutna cisza. Łyknął swój napój z ręką nadal przyciśniętą do klamki, i krzyknął z rozdrażnieniem, pukając z większą siłą.
-Nie no, serio, stary, potrzebuję go, jakby teraz, więc czy mógłbyś proszę--
Luhan niemal rozlał wodę na siebie, kiedy drzwi nagle się otworzyły i jego ręka osunęła się. Baekhyun trzymał klamkę, z potarganymi włosami zasłaniającymi jego oczy,na pierwszy rzut oka widać było, że właśnie obudził się z bardzo, bardzo urozmaiconej nocy.
Jednak wtedy ten uniósł swoją głowę i Luhan zobaczył jego wściekłe oczy, dzięki którym blondyn wiedział, że coś zdecydowanie poszło nie tak. Oddech Baekhyuna drżał, jednak jego głos, stanowczy i pełen nienawiści był groźniejszy niż kiedykolwiek.
-Wiedziałeś o tym, kurwa. -wymamrotał i wtedy Luhan zauważył łzy.
*
9 godzin wcześniej
Chanyeol trząsł się. Jego przerażone spojrzenie było zagubione gdzieś w ciemności kuchni, kiedy jego mózg chciał wybuchnąć, jego ręka ledwo trzymająca telefon przy jego uchu.
Nie był nawet w stanie usłyszeć oddechu Baekhyuna.
Po prostu pusta, zabijająca cisza na lini.
Chanyeol nie był w stanie się odezwać. Chciał coś powiedzieć, cokolwiek, jednak jego usta były suche niczym pustynia, a jego kończyny wydawały się zrobione z ołowiu. Był w stanie tylko stać, ze stopami marznącymi na płytkach, zimnym potem spływającym po jego kręgosłupie, ledwo ważąc się oddychać.
Niemal niezrównoważony.
Chanyeol otworzył swoje serce pierwszy raz w ciągu dwudziestu lat i jeśli część jego desperacko chciała, aby Baekhyun mu wybaczył, pragnęła w końcu spotkać go bez wariowania i wypieprzyć jakąś przypadkową szmatę w zamian, aby w końcu znowu być w stanie trzymać twarz Baekhyuna w rękach, poza tym, że tym razem Baekhyun wiedziałby, że to on, Chanyeol, jego przyjaciel przez telefon, ten koleś, który skrycie masturbuje się myśląc o nim; inna część Chanyeola była świadoma, że nadal byli w trakcie rozmowy telefonicznej, w której Chanyeol właśnie wyznał swoją obsesję na punkcie chłopaka, w akompaniamencie jego problemów ze stalkowaniem.
Chanyeol pomyślał, że był psychicznie gotowy, aby stanąć twarzą w twarz z odrzuceniem, ponieważ to byłoby całkiem kurewsko zrozumiałe.
-Żartujesz sobie ze mnie, kurwa. -wyszeptał Baekhyun po paru sekundach.
Nie żartował.
-Żartujesz sobie ze mnie, kurwa. - powtórzył Baekhyun, tym razem głośniej. -To żart, prawda? -Chichot. -Powiedz mi, że tak, Chanyeol, ponieważ jestem wszystko poza skłonnym do twojego pieprzenia w tej chwili.
CZYTASZ
Senza Volto [TŁUMACZENIE]
FanfictionW którym Chanyeol swobodnie opadł na kanapę, wybrał zły numer i skończył wygłaszając seksowno-kiczowatą serenadę do chłopaka, którego nawet nie znał. senza volto : anonimowy (włoski) autorka : Dont-Tell-Mom (asianfanfics.com) oryginał : https://www...