1. Rozdział 8: Deszczowe chmury

9.9K 543 244
                                    

Draco zauważył, że coś jest nie tak, kiedy dostrzegł karcące spojrzenie Teodora. Chociaż „karcące" to za mało powiedziane – one było wręcz mordercze. I gdyby został bazyliszkiem, blondyn miałby okazję umrzeć podwójnie. Ale, póki co, chłopak jeszcze nie miał takich zdolności, za co Draco był wszystkim siłom wyższym dozgonnie wdzięczny. 

Od wczoraj Nott był bardzo nierozmowny i jawnie go unikał. Nie miał pojęcia, dlaczego nagle mu odbiło, ale nie przypadło mu to do gustu. Praca w takich warunkach stawała się o wiele bardziej męcząca i żmudna, a gdy dochodziły do niej rozmyślania o humorkach przyjaciela, niemiłosiernie się wydłużała. Do tego była jeszcze Granger, która absolutnie ograniczała swój kontakt z nim do minimum, tylko ona robiła to w sposób drastyczny. Jednak mimo to jej obrażalstwo nie przeszkadzało mu tak bardzo, jak te w wykonaniu Notta.

Zamknął za sobą drzwi do gabinetu kumpla i, ze zmarszczonymi brwiami, podszedł do jego biurka. Oczywiście wszystko robił bardzo „ostrożnie" i dlatego nie poczekał na zaproszenie, tylko usiadł na krześle, stojącym naprzeciwko, a papier, który miał ze sobą prawie bez skrępowania położył na blacie. A Nott nadal patrzył na niego spod byka.

Draco widział, że nie miał innego wyjścia. Musiał wybadać teren.

– Muszę się ciebie o coś spytać – powiedział na początek.

– A więc pytaj – odrzekł sucho.

Draco westchnął. Przeczuwał, że rozmowa nie będzie łatwa, czego główna przyczyna kryła się w zachowaniu jego kumpla i jego wyraźnie bojowym nastawieniu. Nie wiedział, dlaczego w tak krótkim czasie odbiła mu palma, ale nie zamierzał tego znosić. Lubił, kiedy wszystko było jasne i klarowne. Zabawa w uczuciowe zgadywanki to zdecydowanie nie jego żywioł, więc nie pchał się w coś, co nie jest dla niego dobre.

– Co jest?  – zapytał gładko i bez uprzedzenia.

– Jeżeli to wszystko, o co miałeś zamiar się zapytać, to możesz sobie iść – stwierdził, wzruszając ramionami.

– Przecież widzę, że jesteś zły. Na kogo? Jako szef mogę go nieźle za to nagrodzić – zaśmiał się dla rozluźnienia atmosfery. Ale skutek był odwrotny: Teodor spojrzał na niego morderczym wzrokiem.

– Na ciebie – odpowiedział, używając głosu, którego stosuje się w rozmowie z idiotą. I to zadziałało na nerwy blondyna.

Fakt, że chodziło o niego też wyprowadził go z równowagi.

– A co ja niby takiego ci zrobiłem, kiedy nawet mnie nie było obok ciebie!

Udręczony Teodor głośno wypuścił powietrze, po czym ze skrzywioną miną oparł się łokciami na biurku. Wtedy przybrał poważny wyraz twarzy i Draco już wiedział, że to nie żarty. Nott był na niego zły jak najbardziej na serio. Zazwyczaj działo się tak, kiedy Malfoy postanawiał postawić na swoim, podczas gdy jego kumpel ewidentnie miał rację, bądź kiedy zrobił naprawdę głupią rzecz. To wytrąciło blondyna z uwagi i już nie był zacięty. Teraz tylko chciał wiedzieć, co zrobił nie tak.

– Jasne, to nie ja byłem u twojego boku. Tylko Granger.

Kiedy Draco to usłyszał, parsknął śmiechem. Szybko się jednak opamiętał, widząc, że mina przyjaciela wcale się nie zmienia.

– A co, zazdrosny?

Teodor uniósł brew i wtedy Malfoy uświadomił sobie, jak to zabrzmiało. A zabrzmiało źle, bardzo źle.

– Nie, nie jestem zazdrosny. Teoretycznie to nawet nie moja sprawa, co, gdzie, jak i z kim robisz. Ale, cholera, Draco, czy ty nie masz za knuta rozumu?

Pełnia szczęścia | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz