2. Rozdział 25: Ty, Scorpius i ja

11.7K 442 399
                                    

Uczucie, jakie towarzyszyło Hermionie podczas czytania krótkiej wiadomości od Malfoya, było wprost nie do opisania. Nie sądziła, że ich rozmowa o przeszłości coś zdziała, a jednak... Nie zabierze jej syna. Nie zabroni mu kontaktu z nią. Miała ochotę płakać ze szczęścia. Jutro się z nim zobaczy...

Następnego dnia Hermiona pojawiła się przed domem Draco punktualnie o siedemnastej. Zadzwoniła dzwonkiem drżącą dłonią. Na reakcję nie musiała długo czekać – po chwili usłyszała zdeformowany przez drzwi głos Scorpiusa. Drzwi otworzyły się powoli – za sprawą Draco, jak podejrzewała – a czekający po ich drugiej stronie chłopczyk wybiegł ku niej.

– Hermiona! – zawołał.

Dziewczyna kucnęła i pozwoliła, by dziecko się do niej przytuliło. Serce biło jej tak mocno, że dziwiła się, że chłopczyk tego nie poczuł. Nie mogąc się powstrzymać, pocałowała go w czoło, całkowicie ignorując wpatrującego się w nich Draco. Teraz już mogła sobie pozwalać na takie gesty – przestała być nianią, a stała się mamą...

– Cześć – powiedziała cicho.

– Bardzo byłaś chora? – spytał Scorpius, odsuwając się od niej. Widząc uśmiech na jego twarzy, natychmiast odpowiedziała mu tym samym. Świadomość, że chłopiec tęsknił za nią tak bardzo, jak ona za nim, była niezwykle budująca.

Hermiona zerknęła przelotnie na starszego z Malfoyów, jakby chciała się upewnić, że na pewno ma okłamać syna. Powiadomił ją w liście, że przez ostatni tydzień Scorpius był święcie przekonany o jej chorobie, jednak wolała zyskać pewność, czy nadal ma podtrzymywać kłamstwo. A może po prostu szukała pretekstu, by spojrzeć mu w oczy? Draco uniósł brwi, jakby on sam czekał na jej odpowiedź.

– Tak, dlatego nie mogłam do ciebie przyjść. Nie chciałam cię zarazić – oznajmiła pogodnie. – Ale teraz już czuję się bardzo dobrze.

Informacja ta niesamowicie ucieszyła Scorpiusa. Zanim młody zaciągnął ją do swojego pokoju, gdzie zamierzał pokazać jej laurkę, którą dla niej narysował, Draco powiadomił ich, że w razie potrzeby jest u siebie.

Hermiona nie wiedziała, czy się przesłyszała, czy też nie, ale nie odnotowała w tej wypowiedzi chłodu, z którym zwracał się do niej jeszcze kilka dni temu.

.*.*.*.*.*.*.*.


Draco planował wykorzystać obecność Granger, która skutecznie zajmowała Scorpiusa, w produktywny sposób. W ciągu ostatniego tygodnia narobił sobie sporych zaległości w dokumentach. Nie chcąc zwalać swojej działki na panią Christine, zabrał dokumenty ze sobą do domu. Wciąż jednak niewiele udało mu się z nimi zdziałać – popracował trochę poprzedniego wieczoru, kiedy chłopiec poszedł spać. Dzisiaj natomiast nie potrafił skupić się na papierach. Słysząc przez uchylone okno w jego gabinecie śmiech Hermiony i jego syna, wprost nie mógł się powstrzymać przed patrzeniem na nich. Tak więc, zamiast siedzieć przy biurku i pracować, był tyłem do niego i wyglądał przez okno tak, by nie zostać dostrzeżonym.

Nie wiedział, w co się bawią, choć w jakimś stopniu przypominało mu to berka. Wyglądali na zachwyconych swoim towarzystwem. Z twarzy Granger nie schodził uśmiech. Nie dziwił jej się – w końcu zaczęła odzyskiwać to, co straciła. I chociaż bardzo chciał być na nią wściekły za to, że porzuciła swojego syna, to nie umiał. Pożerające poczucie winy nie dawało mu spokoju, a skoro już nie obwiniał tylko jej, jego złość rozłożyła się na nich oboje.

Kiedy tak obserwował bawiącą się dwójkę, uświadomił sobie, że tęsknił za nią. Chociaż w tej chwili fizycznie była niedaleko – w końcu znajdowała się kilkanaście metrów od niego – to tamtego pamiętnego wieczoru oddalili się od siebie. Może gdyby wtedy nie zareagował tak ostro, wszystko byłoby jak poprzednio? Chciałby wrócić do chwili, kiedy siedział z nią na pomoście, a czas wolny umilali sobie pocałunkami i rozmową. Pragnął tak jak jeszcze nie dawno siedzieć z nią i Scorpiusem w piaskownicy, śmiać się i niczym nie przejmować. Albo kłócić się o to, jak ma nazwać swoją sowę. Z chęcią cofnąłby się do paru wydarzeń sprzed jego ucieczki – znów poszedłby z nią na randkę, obejrzał jakiś głupi film romantyczny albo wypił wino w Paryżu... I chciałby być teraz tam, z nimi. 

Pełnia szczęścia | DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz