Teraźniejszość
Zmęczony po całym dniu pracy Taehyung usiadł na swojej białej, skórzanej kanapie. Włączył telewizor i próbował się odprężyć, jednak już po chwili jego telefon zaczął dzwonić.
- Halo? - spytał zmęczony.
- Jest sprawa Tae, dostaliśmy już pieniądze teraz wystarczy, że zrobisz to co zawsze. - odpowiedział Namjoon, jego przyjaciel i szef jednocześnie.
- Na dzisiaj miał być koniec - warknął - Namjoon ja też potrzebuję odpoczynku.
- Jutro dam Ci odpocząć, dostaliśmy sporą sumkę, Taehyung...
- No dobra. - syknął, rozłączając się z przyjacielem.
Poderwał się z wygodnej kanapy i ponownie założył na siebie czarną skórę i jego znoszone już, czarne trampki. Sięgnął po swój plecak i opuścił mieszkanie.
- Yoongi? Podaj mi szczegóły. - powiedział, kiedy jego przyjaciel odebrał telefon.
***
Chłopak siedział na dachu jakiegoś bloku i uważnie przyglądał się przechodniom. Blask księżyca odbijał się od czarnych włosów chłopaka, w ustach miał niedawno zapalonego papierosa.
- Ooo chyba idzie. - poderwał się, rzucając gdzieś papierosa.
Zarzucił na głowę kaptur, na buzię czarną maskę i szybko wyciągnął z plecaka odpowiednią broń. Wymierzył prosto w ofiarę, w 30-letniego ShinHyuka który nieustannie biję swoje dzieci, a jego żona przez niego wylądowała w szpitalu i była bliska śmierci.
- Żegnaj. - uśmiechnął się pod nosem Tae, a chwile po tym było słuchać dosyć głośny wystrzał. Ofiara upadła na ziemię, a wokół niej zaczęła tworzyć się kałuża krwi.
Czarnowłosy chłopak podniósł się i spakował broń. Rozejrzał się, aby upewnić się, że nikt go nie obserwował, szybkim krokiem udał się na klatkę schodową i jak najszybciej wsiadł do swojego auta wcześniej pisząc do Namjoona, że załatwił to co miał załatwić.
***
Taehyung zajmował się tym razem z przyjaciółmi od dobrych 5 lat, ale nigdy nie był tak zmęczony jak dziś.
Chłopak leniwie podniósł się z łóżka i udał do toalety gdzie załatwił swoje potrzeby.
- Dzisiaj cały dzień dla mnie. - uśmiechnął się, patrząc na widok za oknem. Pogoda była dzisiaj wyjątkowa ładna, dlatego Taehyung nie zwlekał tylko od razu ubrał się w coś wygodnego i ruszył do miasta.
Chłopak poruszał się po mieście wolnym krokiem, wybierał małe uliczki. Mimo, że wiedział, że nikt nigdy nie widział jego całej twarzy, a jeśli widział to od razu umierał to on i tak bał się, że ktoś może go rozpoznać. Uśmiechnął się na widok swojej ulubionej kawiarni do której gdy tylko miał czas przychodził i spędzał kilka godzin.
- Dzień dobry, poproszę karmelowe frappuccino. - uśmiechnął się delikatnie do kobiety która go obsługiwała.
Wraz z napojem usiadł na fotelu który stał w kącie. Włączył telefon, podłączył do niego słuchawki i postanowił dokończyć czytać książkę którą niedawno zaczął. Chłopak kompletnie stracił poczucie czasu, ale mu to odpowiadało. Pierwszy raz od kilku miesięcy nie musiał martwić się czasem, mógł myśleć tylko o sobie i o tym jak dobrze smakuje jego ulubiony napój. Spojrzał przez duże okno i uśmiechnął się szeroko widząc piękną pogodę.