-oddawaj! Ágrios! - krzyknął Michael gdy koń leciał pół metra nad nim z kołczanem. Pegaz podleciał wyżej i zrzucił strzały na drzewo - dlaczego jesteś ty?!
Koń zaśmiał się i położył się obok chłopaka
-wyjazd po to na górę! - krzyknął blondyn
-hej rybko- usłyszał glos i poczuł pocałunek na policzku - co sie stało?
-sprzedaje konia.. Chcesz?
-mikey.. - Poseidon zachichotal - wątpie , żeby Ágrios umiał oddychać pod wodą
-nah! Trudno!
-Ágrios.. Przyniesiesz mi prosze kołczan? - spytał luke , a koń posłusznie wykonał polecenie
-zdrajca.. - mruknął michael - przejdziemy sie dzisiaj wieczorem nad Styks?
-chciałbym.. Ale mamy naradę.. Znowu jest jakies zamieszanie..
-duh.. Czemu ja nie mogę?
-jesteś jeszcze dzieckiem
-wcale nie - mike wydął wargę.
-właśnie widzę.. Ale zabiorę cię rano na wschód słońca
-dobra , ale chce żebyś mnie zabrał pod wodę
-mikey.. Wiesz , ze nie ..
-ze nie możesz , bo to wbrew kodeksowi - westchnął - wiem..
-chciałbym cię zabrać..
-ale nie możesz ..wiem.. - Mike usiadł na trawie opierając sie o bok Ágriosa i skubiąc trawe.
Luke usiadł na przeciwko chłopaka-rybko.. Nie smuć się..
-nie smuce ..
Poseidon usiadł obok i wziął go na kolana. Pocałował czule i przytulił.
-kocham cie.. Wiesz?
-yhm.. Nie ruszaj sie.. Jestes miękki.. - wymamrotal mike
-ja.. Um... Jeśli byś tez.. Chciałbym wprowadzić nasz związek na poziom wyżej..- młodszy spojrzał na jego oczy nie za bardzo rozumiejąc o co mu chodzi - czy.. Wyjdsziesz za mnie?..
Michael patrzył na blondyna bez jakiejkolwiek reakcji. Po chwili zaczął się uśmiechać. Roześmiał się i mocno pocałował starszego. Po czym przytulił
-oczywiście.. Duh.. Będę teraz ryczeć - mike wytarł oczy rękawem i uśmiechnął się szerzej
-tak bardzo cie kocham - mruknął luke i przyciągnął do siebie młodszego skradając mu jeszcze jeden pocałunek.
-ja ciebie tez.. Najbardziej na świecie..
Przed świtem Michael został obudzony przez morski zapach i lekką bryzę. Podniósł się i zobaczył , że na jego nogach leży Poseidon
-nie za wygodnie ci? - spytał szeptem młodszy z małym uśmieszkiem.
-a wiesz... Tak twoje palce mi się wbijają w łopatki - luke skrzywił się i roześmiał - chodź.. Niedługo wschód..
Młodszy blondyn szybko sie ubrał , wziął kołczan z łukiem i wsiadł na konia. Luke zajął miejsce za nim.
-lecimy nad wodę Ágrios - poinstruował Poseidon.
Koń przebiegł kawałek i uniósł się w powietrze. Szybowali między chmurami oglądając cały Olimp z góry. Był idealny. Michael zawsze tak uważał.
Wylądowali na klifie. Artemid usiadł na skraju , a jego nogi swobodnie dyndały w powietrzu. Luke usiadł obok i objął go ramieniem. Ágrios ułożył się za nimi i utnął sobie drzemke.
Niebo zaczęło z niebieskiego przechodzić w fiolety, róże , pomarańcze. Było mieszanką barw. Słońce wychodziło zza horyzontu i oświetlało świat. Michael przymknął oczy i wziął głęboki wdech.
-jest pięknie.. - szepnął
- będę mieć lepsze widoki rano - luke uśmiechnął sie głupio
-luke! Nie będę chodzić nago!
×××
Komuś sie nudzi i ma GG?Miłego dnia i nocy!
