pięć

215 29 3
                                    

- Hejka Victoria! - Lucas radośni się uśmiechnął i spojrzał na Micheal'a, który miał niewyraźny wyraz twarzy. Widać było, że jest zakłopotany i nie wie co zrobić. Chłopak czuł się dziwnie. Bał się tej sytuacji, w końcu nie wie jaka jest matka Noory. Zajmował się jej dzieckiem, a to było naprawdę ważne.

- Hej, jestem Victoria, mama Noory - uśmiechnęła się przyjaźnie i wystawiła dłoń w jego stronę. - Ty jesteś pewnie Micheal nowy opiekun naszej córki. - powiedziała to i popatrzyła na niego.

- Tak jestem jej opiekunem. - także starał utrzymywać banana na twarzy. Po tym pierwszym spotkaniu chłopak i tak uważał Vic jako przyjazną bez problemową osobę.

- To ja zabieram małą na ten weekend. Chcę pojechać do aquaparku. Na pewno jej się spodoba.

- To może za nim, skoczymy na obiad? - zapytał Luke zwracając swoją uwagę na znudzoną dziewczynkę, która na rączkach mamy trzymała czekoladę mleczną, obracając nią, ale słysząc to słowo z prędkością światła obróciła głowę.

- Tak! - krzyknęła tak głośno, że parę osób wokół nich zwróciły uwagę.

- Um.. Ja nie będę wam przeszkadzał - Mike zawstydził się, a jego policzki przybrały kolor jego włosów. - Ja pójdę. Do widzenia!

- Przestań Micheal. Możesz iść z nami będzie na pewno miło i Noora się ucieszy - spojrzała na swoją córkę, która ruszyła szybko głową na znak "tak" i szeroko się uśmiechnęła.

- Tak wujo, chodź!

Chłopak nie wiedział co ma zrobić. Z jednej strony było mu naprawdę głupio siedzieć z nimi, ponieważ mogło to im przeszkadzać. Z drugiej strony jednak go zaprosili. Po za tym dziecku się nie odmawia.

- Jasne pójdę z wami. - Victoria przyjaźnie spojrzała w stronę dwójki mężczyzn, czekających aż Luke wybierze jakąś restaurację. Była dziewczyna blondyna mieszkała gdzie indziej i po dwóch latach zapomniała większości miejsc. Luke złapał za rzeczy młodszej Hemmings i skierował się w stronę auta. Do bagażnika wpakował rzeczy, a sam usiadł za kierownicą. Michael wraz z Noorą usiedli z tyłu. Dziewczynka oczywiście na siedzonku. Wszyscy zapięli pasy i zaczęli kierować się w stronę restauracji, którą wybrał mężczyzna.

Miejsce było eleganckie, a przez szybę można było zauważyć, że większość gości przybytku była ubrana bardzo wystrojowo. Michael wcześniej nie zauważył, że Luke ubrany był w garnitur, a Victoria w kremową sukienkę, która bardzo uwydatniała jej długie nogi i ładną talię. Nawet Noora nosiła sukienkę, więc przy nich wszystkich poczuł się zwyczajnie zażenowany swoim niezbyt wyjściowym strojem, jakim był zwykły T-shirt, czarne jeansy oraz trampki, które nowością nie błyszczały.

- To może ja naprawdę... - starał się urwać ze spotkania. Czuł, że nie pasował do tej rodzinki. Victoria i Luke pasowali do siebie: oboje mieli sporo kasy, dobry wygląd i byli starsznie mili, a mała Noora była ich połączenien - czyli najsłodszym i najmilszym dzieckiem na świecie. W jego mniemaniu, nadal powinni być razem i stworzyć idealny związek, o którym marzy każdy z nas, a on nie powienien im przeszkadzać. Usunąć się w cień.

- Michael, tak? - chłopak pokiwał głową. - Nie przejmuj się ubraniem, ludzie stamtąd widzą tylko czubek własnego nosa i nawet nie zauważą, że wszedł tam ktoś nowy - nadal nie był przekonany, za to kobieta kiwnęła głową do Luke'a i jakby porozumieli się w myślach, ponieważ ten wyszedł z samochodu i zniknął za drzwiami restauracji. Czy Michael się zestresował? Tak, w końcu nie wiedział co ta dwójka kombinuje. Victoria w tym czasie przeglądała Instagrama natomiast chłopak rozmawiał z Noorą, a raczej jej słuchał, bo dziewczynka opisywała ze szczegółami każdego kucyka Pony. Gdy blondyn otworzył drzwi od autra wszyscy odwrócili głowę w jego stronę.

- Nie ma najmniejszego problemu. - uśmiechnął się i spojrzał najpierw na Mike'a, a następnie na swoją byłą. Ta odpięła pasy i obróciła się w ich stronę.

- No już ruchy. - klasnęła w dłonie i wyszła. Wszyscy stali już przed restauracją. Weszli razem. W środku od razu było widać, że przeważa kolor czerwony i czarny. Zajęli miejsce, a Mike dalej był ciekawy jak cała kolacja się potoczy. Czy będzie napięta atmosfera czy raczej nie. Martwił się, bo jednak nie jest w żaden sposób ich rodziną i uważa, że tu nie pasuje. Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Narazie siedzi z kartą dań w dłoniach i przegląda dania których cena jest naprawdę kosmiczna.

~*~

Jest troszeczkę krótki ale w następnym naprawdę będzie się działo więc wybaczcie :')

Kolejny będzie szybciej (przynajmniej się postaramy)

Trzymajcie się ciepło i do zobaczenia! xx

rockabye • mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz