dwa

281 42 20
                                    

Micheal przetarł swoje zmęczone oczy i przewrócił się na plecy. Szybko je otworzył, gdy poczuł miękką kanapę. Jego materace są twarde, poza tym śpi na łóżku. Szybko zdjął z siebie koc i wstał. Rozejrzał się po pokoju, przypominając sobie co stało się tamtego wieczoru. Do jego nozdrzy wdarł się zapach naleśników. Szybko poprawił włosy i wolnym krokiem szedł do kuchni. W domu jego szefa czuł się jak u siebie. W końcu i tak miał tu przebywa jedną drugą swojego tygodnia.

- Cześć Mike - Luke tak naprawdę był już naszykowany do pracy. Był rannym ptaszkiem, ale lubił to. Nie był zmęczony rano, chociaż czasem miał problemy z szybką pobudką.

- Um... Dzień dobry - Micheal spiął się. Nie wiedział jak ma mówić do swojego pracodawcy.

- Bądźmy na 'Ty' - Blondyn przyjaźnie uśmiechnął się i podał dłoń, w tej chwili, czerwono włosego. - Luke.

- Michael.

Między nimi nastała cisza, podczas której Michael patrzył na swoje pogniecione przez sen spodnie, a Luke zajmował się dalszym smażeniem jedzenia. Blondyn westchnął cicho i przerwał ciszę.

- jesteś głodny?

Mike pokiwał głową, a kiedy usiadł przy wyspie kuchennej, do pokoju wdreptała trzylatka z wielkim uśmiechem na twarzy. Wyciągnęła ręce w stronę swojego ojca i zacisnęła piąstki. Luke rzucił okiem na jedzenie i podszedł do dziewczynki, biorąc ją na ręce.

- Hej dziecko!

- Hej tatusiu! - Noora zapiszczała, a w jej głosie było słychać autentyczną radość.

- A co się mówi? - mała szybko odwróciła głowę z zaciekawieniem, formując usteczka w literkę "o".
Zapiszczała i wystawiła rączkę do dania Mike'owi piątkę.

- Cześć!

- Hejka - wystawił rękę w stronę dziewczynki łapiąc za jej nos, wywołując tym samym kolejną salwę śmiechu.

Luke odłożył małą na czarne kafelki. Podbiegła szybko do czerwono włosego chłopaka i złapała go za rękę.

- Idziemy się bawić? - zapytała podskakując w miejscu. Noora miała naprawdę dużo energii.

- A śniadanie? Trzeba zjeść żeby było duuuużo energii. - wziął ją w górę i robiąc jej 'samolot'.

- Ale ja chcę się bawić! - szybko wygięła swoje usta w podkówkę, ale gdy Luke postawił przed nią talerz z naleśnikiem, na jej twarz wskoczył uśmiech. - Naleśniki!

Michael posadził ją na krześle obok, a ona ochoczo zabrała się za pałaszowanie naleśników. Luke cicho się zaśmiał, stawiając jedzenie także przed dwudziestojednolatkiem, który mimo wszystko czuł się jednak nieswojo. Pierwszy dzień pracy, a on już spędził tu noc. Wymamrotał "dziękuję" i chwytając widelec, zaczął jeść.

Luke spojrzał na zegarek wiszący na ścianie. Jego oczy prawie wyszły na wierzch, kiedy zauważył, że jest już późno. Szybko zerwał się z obecnego miejsca i odprowadzany dziwnymi spojrzeniami, wyszedł z mieszkania chwytając swoją walizkę i krzycząc "wychodzę!". Michael wzruszył ramionami i oblizał widelec. Co jak co, ale jedzenie przygotowane przez Pana Hemmingsa było wyjątkowo smaczne.

- Teraz możemy się iść bawić? - spytała Noora dokańczając swoją porcję. Na jej talerzu została ostatnia połówka zawiniętego naleśnika, ale jak sama stwierdziła, "jest pełna".

Mike pokiwał głową i wziął ją na ręce, przechodząc do pokoju dziewczynki. Był w odcieniach różu z jedną ścianą całą czarną, czego mężczyzna nie rozumiał. Dopiero później dowiedział się, że jest pomalowana specjaną farbą umożliwiającą pisanie po niej kredą i zmazywanie bez żadnych niedogodności. Noora rysowała tam wszystko, co mieściło się w jej małej główce. Poczynając od rysunku własnego rodzica, przez smoki tulące zagubionego jednorożca, kończąc na nowej podobiźnie Michaela.

On z wielkim uśmiechem przypatrywał się każdemu rysunkowi. Były zrobione w prostym, dziecnnym stylu, takim jakim każdy z nas się kiedyś posługiwał, ale miały w sobie to coś. Widać, że były dla dziewczynki bardzo ważne, niczym osobisty pamiętnik, który chowa się po szafkach, aby nikt go nie znalazł. Ten kawałek ściany był dla tej dziewczynki właśnie pamiętnikiem, ale takim do którego każdy mógł mieć dostęp. Wystarczy tylko zwrócić uwagę na tą wiecznie rozpromienioną trzylatkę.

Po godzinnym rysowaniu, dziewczynka postanowiła zrobić coś innego. Miała tysiąc pomysłów na minutę, lecz Mike wiedział co chcę zrobić. W Sydney panowała świetna  pogoda. Ubrali buty i wyszli. Postanowił wyjść z małą do sklepu, a potem pójść na plac zabaw. Nie mówił jej o tym drugim pomyśle, ciekaw jak Noora zareaguje. W sklepie kupił dwie bułki i soki, a także coś słodkiego. Wyszli i ruszyli w kierunku zamierzonego miejsca. Mała zobaczywszy to miejsce pociągnęła chłopaka za rękę.

- Wujek chodź, na chwileczkę, ploszę! - Mike zaśmiał się i puścił dziewczynkę przodem, patrząc jak odbiegła niczym torpeda. Najpierw pobiegła na huśtawkę, gdzie usiadła zajmując miejsce innemu dziecku i wystawiając do niego język. Chłopak ustawił się za nią i pchnął nie za mocno tył kawałka metalu, na którym siedziała Noora, wprawiając huśtawkę w ruch. Blondynka śmiała się głośniej z każdym popchnięciem, przez co na twarz Michaela także wkroczył uśmiech. Kochał śmiech dziecka.

Spędzili na placu cały ranek i część południa. Pan Hemmings wracał dopero po siedemnastej, więc mieli sporo czasu na zabawę. Do mieszkania wrócili około godziny czternastej przez burczący brzuch zmęczonej zabawą dziewczynki. Na szczęście lodówka zawierała świeże warzywa i dwudziestojednolatek nareszcie mógł się popisać swoimi kuchennymi zdolnościami. Wiedział, że zadowolić trzyletnią dziewczynkę to żadna sztuka, ale zawsze coś. Prawda?

Noora na szczęście nie cierpiała na żadne uczulenie na warzywa, których użył Michael, a przynajmniej nic o tym nie wiedział. Zjadła ze smakiem sałatkę i od razu zabrała się za oglądanie telewizji. Michael zjadł także porcję przygotowaną dla siebie i dołączył do dziewczynki przed kanapą. Kątem oka zauważył, że oczy Noory zaczynają kleić się do siebie. Nie dziwił się wcale, dzisiaj wyszalała się dość na placu zabaw. Kiedy blondynka odpadła całkiem, delikatnie podniósł ją z miękkiego siedziska i zaniósł do swojego pokoju. Przykrył ją szczelnie kołdrą i wrócił do salonu, lekko uciszając telewizor i przełączając kanał na coś dla siebie.

Oglądanie przerwało mu dopiero otwieranie drzwi wejściowych i wejście Luke'a do pokoju. Michael wstał i posłał mu uśmiech, którego blondyn odwzajemnił stawiając swoją teczkę na stole.

- Hej Michael.

- Cześć Luke, Noora już śpi, a ja się będę zbierał.

- Dziękuję Mike, ale poczekaj trochę. Może zostaniesz na noc. - zapytał nie pewnie, bojąc się reakcji młodego chłopaka.

- Um, wiesz naprawdę chętnie, ale muszę iść do domu. Nie mam czystych ubrań. Rozumiesz, prawda?

- Jasne nie ma sprawy - uśmiechnął się blondyn, choć był lekko zawiedziony. Może Mike nie był gejem albo bi? Prawdopodobieństwo tego było bardzo duże. A Micheal mu się spodobał.

Chłopak wyszedł, ale zrobiło mu się przykro. Tak naprawdę Luke mu się podobał.

~*~

Hejka!
Tutaj znowu my! Mamy nadzieję, że wam się spodobało. Ogólnie rozdział miał być szybciej, lecz ja mam ferie (Jamssze) i dzisiaj wyjechałam :D
Pozdrawiam z Krakowa XDD
Za to macie 1020 słów ;)

Pozdrawiamy xx

rockabye • mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz