Czy Luke był zawiedziony, że Michael nie mógł zostać?
Jak cholera.
Rozmawiał z nim tylko parę razy i to tylko o rzeczach raczej związanych z Noorą oraz jej opieką. Widział, jak Michael się lekko spinał za każdym razem, kiedy odzywa się do niego i Luke był ciekawy co było tego przyczyną. Może się bał, że blondyn go zaraz wyszarpie za szmaty i wyrzuci na zbity pysk(czego oczywiście by zrobić nie mógł, kto by wtedy zajął się opieką nad jego dzieckiem?)? Może wyglądał strasznie? Nie miał zbyt dużych mięśni, ale coś tam było i najbardziej prawdopodobnym było, że to po protu trochę tłuszczu, który tam się skumulował. Owszem, wysoki wzrost mógł trochę nastraszyć człowieka, ale pyzata twarz niwelowała odczucie, że ten człowiek mógłby ci coś zrobić. Luke nie był straszny ani odrobinkę.
Dzisiaj przypadało mu wolne, które zabrał, aby obejrzeć występ w parku, z kółka teatralnego, swojej córki. Nie miała tam żadnej istotnej roli (grała kwiatka przez swoje problemy z wymową, z którymi ostatnio zaczęła zażarcie walczyć, aby w następnym roku zagrać główną rolę księżniczki), ale Luke i tak obiecał, że będzie ją wspierał. Wiedział, jak było to dla niej ważne. Chwycił telefon i wybrał numer Michaela. Musiał go powiadomić, że dzisiaj nie ma obowiązku tutaj przychodzić. Po trzech sygnałach, chłopak odebrał.
- Haalo? - głos był lekko ochrypły, przez co blondyn przełknął trochę głośniej ślinę.
- Michael? Tutaj Luke, dzis- młodszy nie dał mu dokończyć, ponieważ usłyszał po drugiej stronie głośne przekleństwo i huk, jakby coś spadło na podłogę. Zaraz potem do jego uszu dobiegło gorączkowe przepraszanie przez Michaela i obietnica, że zjawi się za pięć minut na miejscu. Próbował mu przerwać, ale chłopak już kompletnie nie zwracał na niego uwagi. -MICHAEL!
Po drugiej stronie zapanowała cisza, więc Luke kontynuował.
- Nie musisz dzisiaj przychodzić do pracy, chciał-
- Nie zwalniaj mnie, proszę! - pisnął drugi, a mężczyzna uniósł oczy do nieba- Obiecuję, że to już się nie wydarzy! Nie spóźnię się już nigdy, nigdy! Nie przeklinam przy twojej córce, przyrzekam! Jeżeli mnie zwolnisz, za co nakarmię Alberta!
- Kto to Albert?
- Moja złota rybka. Lubi pływać do góry nogami, robi to od jakiś dwóch godzi-CZY ON WYKITOWAŁ?! Przyrzekam, Noorka nie skończy tak jak Albert! Nie zwalniaj mnie! - głos Michael'a mimo, że jeszcze jakieś dwie minuty temu brzmiał jak jakiegoś pakera na sterydach to teraz przypominał pisk dziewczynki. Blondyn był naprawdę bliski przyłożenia sobie w twarz.
- Nie zwalniam cię- NIC NIE MÓW. Chciałem ci powiedzieć, nie musisz dzisiaj przychodzić, bo ja mam wolne, ale Noora ma występ że swoich zajęć dodatkowych. - Luke usłyszał ciche węstchnięcie po drugiej stronie. Micheal chyba w życiu nie czuł takiej ulgi. Chociaż był smutny z trzech powodów.
Zachował się tak beznadziejnie.
Jego zwierzątko umarło.
Nie zobaczy Luke'a.~*~
- Tato! - zapiszczała mała blondyneczka z drugiego końca domu.
- Mhm. - Luke przyglądał papiery do pracy żeby mieć z głowy to wszystko co miał odłożone na wieczór. Znalazł chwilę czasu, choć była to rzadkość przy dziecku, tym bardziej, że ma dzisiaj pierwszy występ przed publiką. Co prawda nie wielką, ale w jakiś sposób i tak ważną.
- Wujek Mike przyjdzie, prawda? - W tej chwili Luke'owi zrobiło się przykro. Naprawdę miał wrażliwe serce a obraz jego córki z miną szczeniaczka działał na niego z podwójną siłą. Przecież nie mógł jej tego obiecać.
- Nie wiem skarbie. - posadził ja na kolana i dał jej małą buteleczkę z wodą.
- Ciemu? - zapytała, a jej ojciec wiedział, że jej powoli łamiący się głos nie oznajmia niczego dobrego. - Myślałam, przyjdzie i mnie poogląda.
- Zapytam się, ok?
- Ok! - pisnęła radośnie i klepnęła dłoń swojego taty, którą do niej wystawił. Noora zeszła z jego kolan, nadal trzymając butelkę i skierowała się w stronę swojego pokoju, machając nią przy tym w wszystkie strony świata. Blondyn krzyknął do niej jeszcze, aby zaczęła się przygotowywać, ponieważ za niedługo muszą wyjechać. Usłyszał jeszcze jak przyspieszyła kroków i trzasnęła drzwami szafy, gdzie schowany był jej kostium różowego kwiatka.
Mężczyzna westchnął i złapał za telefon leżący na stole obok kubka, w którym jeszcze jakieś piętnaście minut temu miał pobudzającą kawę. Znalazł numer chłopaka i kliknął zieloną słuchawkę przy nim. Odczekał cztery sygnały, aż w końcu ktoś odebrał ten przeklęty telefon.
- Tak?
- Witaj ponownie, Michael.
- Dzień dobry? - Mike był lekko zdezorientowany. Dzisiaj rano pan Hemmings dzwonił już do niego ( i na szczęście go nie zwolnił), aby oznajmić, że to dzisiaj on zaopiekuje się własnym dzieckiem, więc po co miałby dzwonić teraz.
- Mam takie małe pytanie, a właściwie nie ja tylko Noora. Ymm, zjawisz się na jej przedstawieniu, aka " jej wielkim debiucie"? - Michael poczuł jak na jego wielkich ustach formuje się uśmiech. Cieszył się, że ta dziewczynka polubiła go na tyle, aby liczyć na jego wsparcie na jej pierwszym występie. Jego mina zrzędła kiedy przypomniał sobie obietnicę daną dzisiaj Calumowi, że będzie jego skrzydłowym na dzisiejszej randce. Kiwi chłopak spotykał się dzisiaj ze swoimi internetowymi przyjaciółmi, a Mike miał czekać w pogotowiu, gdyby coś nie poszło za dobrze. Młodszy miał niestety to do siebie, że zawsze dotrzymywał tajemnic.
- Niestety, nie mogę, Luke.
- Och, to szkoda... Cóż w takim razie miłego wieczoru - głos blondyna był lekko zawiedziony i można było wyczuć w nim nutkę obawy, jak zareaguje na to jego córka. Na pewno będzie smutna oraz zawiedziona, nie wykluczał wylewu łez.
~*~
Hejka, hej!
Zgadujcie kto ma ferie! /Jam.
Dlatego postaramy się napisać kolejny rozdział do końca tygodnia. Będzie ciężko bo Luuv. chodzi do szkoły ale cóż XDTakże mamy nadzieję, że się spodobał xx
CZYTASZ
rockabye • muke
FanfictionGdzie Michael poszukuje pracy, a Luke opieki dla dziecka. © GirlyMuke; 2017