💉ROZDZIAŁ 1💉

1K 55 31
                                    

-Peter, długo jeszcze?-spytałam przeczesując palcami swoje blond włosy i bujając się na krzesełku. Siedzieliśmy w kawiarni, Peter wysyłał e-mail do jednej z gazet na temat Spider-man'a. Z Parkerem znamy się od dziecka, mamy jeszcze jednego przyjaciela Harry'ego. Od kąt tylko pamiętam byliśmy nierozłączni. Jednak ten wyjechał osiem lat temu do szkoły z internatem. Odepchnęłam się na krześle zbyt mocno i wylądowałam z hukiem na ziemi. Siedzący obok Peter, zaczął się śmiać o mało także nie spadając z krzesła.

-Ha, ha, ha bardzo śmieszne.-odparłam z sarkazmem i wstałam z podłogi, pocierając obolałe plecy. Nagle w telewizji przerwano program, który dotychczas leciała i skipper zaczął mowić:

-Zmarł Norman Osborn, założyciel i szef Oscorp Industries. Zostawił po sobie syna Harry'ego Osborna.-w tej chwili na ekranie, na który cały czas do patrzałam pojawiło się zdjęcie Harry'ego.-W którego ręce przejdzie imperium ojca.

-Harry.-powiedziałam w tym samym momencie co Peter. Spojrzałam na niego.

-Osborn zmienił podejście lekarzy do leczenia, co miało wpływ na życie wielu ludzi...-Dokończył prezenter wiadomości.

-Musimy go znaleźć.-Powiedzieliśmy wspólnie. Chwyciłam dżinsową kurtkę i torbę którą miałam przy sobie. Peter szybko spakował laptop do torby wziął w rękę aparat i wybiegliśmy z kawiarenki. Po drodze ubrałam katanę. Szliśmy miastem, mijając zabieganych ludzi. Każdy się gdzieś śpieszył, nawet my.

-Do Oscorp?-spytał Peter.

-Może chodźmy do jego domu.-spytałam.

Chłopak nic nie mówiąc złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Był strasznie szybki, a ja zaczęłam nie nadążać. Wszędzie panował wielki hałas. Samochody jechały, ludzie rozmawiali, reklamy wyświetlane na wielkich bilbordach przyprawiały mnie o oczopląs i lekkie zawroty głowy. Peter szedł coraz szybciej, zapominając, że nadal trzyma moją rękę.

-Peter zwolnij.-powiedziałam, a chłopak zwolnił.

-Przepraszam Cię Amleciu.-powiedział słodko, na co się zaśmiałam.

-A za co?-Chłopak mruknął coś pod nosem, ale nie dosłyszałam-Wiesz w ogóle gdzie idziemy.-spytałam z ciekawości.

-No oczywiście, idziemy do Harry'ego.-powiedział. Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć gdy Parker mnie wyprzedził.-Uprzedzając twoje pytanie:Nie, nie zgubiłem się.

Chłopak pościł moją rękę i teraz szłam z nim ramię w ramię. Spojrzałam na jego skupioną minę zaczęłam się śmiać. Chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach i wesołych ognikami w oczach. Po chwili przyglądaniu mi się sam zaczął się śmiać. Szliśmy jeszcze kilka minut, gdy stanęliśmy przed wielkimi drewnianymi drzwiami. Podeszłam bliżej i głośno zapukałam. Nagle drzwi otworzyły się i stanął w nich kamerdyner.

-Państwo do kogo?-spytał. Mężczyzna ubrany był w czarny smoking. Miał najwyżej trzydzieści pięć lat.

-Do Pana Harry'ego Osborna.-powiedziałam.

-Proszę wejść.-powiedział i otworzył szerzej drzwi.

Kamerdyner jak na dżentelmena przystało trzymał drzwi, a ja weszłam pierwsza. Hol był bardzo duży. Naprzeciwko nas rozciągały się potężne schody. Po obu stronach drzwi stały piękne rzeźby. Peter zaszedł odrazu po mnie, a mężczyzna w smokingu przeprosił nas na chwilkę, po czym wszedł na schody i zniknął za ściną. Podeszłam bliżej jednej z dzieł i zaczęłam uważnie się jej przyglądać. Minęła chwila, a na szczycie schodów stanął chłopak o blond włosach. Ubrany był bardzo elegancko. Jego niebieskie oczy wirowały ode mnie do Petera. Nagle się odezwał.

Dangerous love |Harry Osborn|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz