💉ROZDZIAŁ 6💉

1K 39 27
                                    

Pojawia się scena +18, czytasz na własną odpowiedzialność!

Obudziłam się dość wcześnie. Nadal leżałam na torsie Harry'ego. Spojrzałam na chłopaka, delikatnie, żeby go nie obudzić wstałam i poszłam do kuchni. Zrobiłam kawę i wróciłam do salonu. Usiadłam obok niego i zaczęłam bawić się jego włosami. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie. Wstał i odrazu mnie pocałował. Na ślepo odłożyłam kubek i oddałam pocałunek. Odsunęliśmy się od siebie. Nagle z sufitu na pajęczynie pojawił się Spider-man.

-Panie Osborn, podobno mnie pan szuka.-odezwał się i usiadł na fotelu.

-Nie wierze, Spider-man.-powiedział Harry splatając nasze ręce.- Właśnie z tobą chciałem się zobaczyć, rozmawiałeś z Peterem?

-Tak, chce panu pomoc naprawdę, ale nie mogę dać panu krwi, nie teraz.-powiedział spokojnie.

-Przepraszam?-spytał zaskoczony blondyn.

-To zbyt niebezpieczne, jeśli mamy niezgodność krwi może pan umrzeć.-powiedział.

-Ja już umieram, twoja krew już mi nie zaszkodzi. Proszę uratuj mnie i moją dziewczynę...-powiedział Harry.

-Jaka dziewczy...?-spytałam zaskoczona. Ten przyłożył mi palec do ust i powiedział.

-Ciii.-odgarnął moje włosy na plecy i ucho pokazując bohaterowi ranę już o wiele większą niż miałam wczoraj.

-Może stać sie coś o wiele gorszego.-mówił Pająk.

-Dobra, ile?-odparł Harry po chwili zastanowienia i wziął do ręki szklanek z whisky.

-Ile czego?-nie zrozumiał Spider-man.

-Ile chcesz pieniędzy, chcesz jacht, samolot, ile chcesz?-niecierpliwił się.

-Nie chce pańskich pieniędzy.-powiedział spokojnie.

-Wszyscy chcą moich pieniędzy!-Harry zdenerwował się.

-Ale nie ja.

-Myślałem, że ratujesz ludzi, podobno taki jesteś, a ty pozwalasz nam umrzeć.-powiedział z wyrzutem Harry. Rozumiałam go.

-Chce pana ratować.-zaprzeczył Pająk.

-Nie ty chcesz ratować tylko siebie!-wykrzyczał mu blondyn.

-Musimy miec trochę czasu żeby znaleść inna metodę.-mówił nadal spokojnie Spider-man.

-My nie mamy już czasu!-Harry wstał tak samo jak Pająk. Zamachnął się i rzucił szklanką. Spider szybko osunął głowę, a szklanka trafiła w telewizor i roztrzaskała się na drobny mak.

-Współczuje.-powiedział i wyskoczył przez okno.

Zdenerwowany blondyn podszedł do szklanego stoliczka i przewrócił go. Szybko wstałam, podeszłam i mocno przytuliłam. Trwaliśmy tak kilka minut.

-Przepraszam.-powiedział.-Tak bardzo Cię przepraszam...

-Wszystko dobrze. Chodź przejdziemy się.-pociągnęłam chłopaka za rękę.

Wyszliśmy na miasto, szliśmy miedzy ludźmi trzymając się za ręce. Szliśmy powoli, nigdzie nam się nie śpieszyło. Minęliśmy Oscorp i poszliśmy w kierunku kawiarenki. Zajęliśmy wolne miejsca i po chwili podeszła do nas kelnerka. Zamówiliśmy kawę oraz kawałek ciasta. Przez cały czas towarzyszyła nam wesoła i luźna pogawędka.

-Może pójdziemy na zakupy?-spytałam z nadzieją. Harry mruknął coś pod nosem i spojrzał na mnie swoimi pięknymi, głębokimi oczami. Przewróciłam oczami z uśmiechem na ustach, nachyliłam się nad stolikiem i pocałowałam blondyna. Chłopak bezzawahania oddał pocałunek pogłębiając go. Odsunęłam się od niego i powiedziałam.-Teraz pójdziemy?-ten kiwnął głowa, a moje usta wygięły się w jeszcze większy uśmiech.

Dangerous love |Harry Osborn|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz