💉ROZDZIAŁ 10💉

866 42 19
                                    

UWAGA SCENA 18+ zaznaczona "xxx"

-Harry, nie wiem czy to dobry pomysł.-powiedziałam, gdy facet wyszedł.

-Czemu tak myślisz?-spytał.

-W końcu to nasz przyjaciel.-przygryzłam lekko wargę.

-Proszę Cie nie rób tak.-powiedział blondyn, spoglądając na moje usta. Od razu wypuściłam wargę z pomiędzy zębów.-Amela, on nam nie pomógł.

-Bo się o nas martwił, nie chciał, abyśmy bardziej cierpieli.

-I ty go jeszcze bronisz.-prychnął.

-Harry, a jak ty byś zareagował? Myślę, że postąpiłbyś tak samo.

-A masz taką pewność? Wiesz, że chce normalnego życia, bez tej choroby, żeby wszystko było normalne, normalne.- akcentował słowo "normalne".

-Harry, proszę...- spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Chłopak tylko położył głowę na moje ramie i zamknął oczy.

***

Następnego dnia miała odbyć się rozprawa. Harry z pomocą swoich agentów (Nwm czy jakiś miał ale ok😂) załatwił dobrego adwokata. Do sądu przewieziono nas uzbrojonym samochodem i nadal w kaftanach bezpieczeństwa. Zanim zaczęła się rozprawa, lekarze przebadali nas i chcieli pomówić z naszym adwokatem, dzięki czemu mamy większe szanse na uniewinnienie.

(Nie mam pojęcia jak toczą się tego typu rozprawy wiec ominie wszystkie szczegóły)

Razem z Harrym zostaliśmy uniewinnieni, gdyż nie byliśmy zdrowi psychicznie. Cała ta choroba pomąciła nam w głowach i po części nie byliśmy świadomi tego co robimy.

***

-Harry... musimy spotkać się z Peterem. Musimy mu to wszystko wytłumaczyć.- powiedziałam dotykając jego ramienia.

-Wiem. - powiedział, biorąc głęboki wdech.- wiem...

Stanęliśmy przed drzwiami domu pani May Parker. Złapałam Osborna za rękę i splotłam nasze palce. Mężczyzna zapukał do drzwi, które po chwili otworzyły się i stanęła w nich starsza kobieta.

-Dzień dobry Pani. Jest może Peter?- spytałam.

-Nie, ale powinien zaraz powinien wrócić. Zapraszam do środka. - przepuściła nas w drzwiach, a Harry niepewnie wszedł do środka.

Kobieta zaprosiła nas do salonu i poczęstowała herbatą. Przez chwile trwała niezręczna cisza, którą przerwał trzask drzwi i krzyk Petera.

-Już jestem!

-Jestem w salonie.- powiedziała May i dodała.- Masz gości.

Peter wszedł do salonu i bardzo się zdziwił. Jego oddech przyspieszył i zaskoczenie zmieniło się w złość.

-To ja was zostawię.- odparła kobieta i weszła do kuchni.

-Po co przyszliście?- rzekł sucho siadając naprzeciwko nas.

-Chcieliśmy ci wszytko wyjaśnić...- zaczął Harry ale Peter mu przerwał.

-Wyjaśnić? Ale co? Dlaczego zabiliście Gwen? Dlaczego kazaliście mi tak cierpieć?

-Peter, my dostaliśmy wyrok... to patrz te chorobę, to ona nami sterowała. Żyła własnym życiem, a my byliśmy tylko lalkami w jej rękach.- powiedziałam, a w oczach Parkera widziałam błyszczące łzy. - wiemy ile przykrości ci sprawiliśmy i bardzo cię przepraszamy.

Dangerous love |Harry Osborn|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz