David przywódca?

107 7 7
                                    

Henry był szybki. Uskoczył. Mimo to zawył z bólu, gdy maczeta wbiła się w jego nogę. Opętany chłopak chciał wykończyć swoją ofiarę. Już wziął zamach... Ale jego oczy nagle odzyskały swój kolor i... Zmniejszył się? Tak, dokładnie. Chłopak wrócił do naturalnych rozmiarów. Wróciła mu świadomość. Spojrzał na swoich przyjaciół. Wszyscy byli przerażeni. Chłopak upuścił narzędzie, którym przed chwilą o mało co nie zrobił komuś poważnej krzywdy. Złapał się za głowę. Głosy, które słyszał kazały mu dokończyć to, co zaczął. Ale on z tym walczył. Padł na kolana. Grupa nastolatków patrzyła na niego, nieświadoma tego, co się dzieje i tego, co się dzieje z ich młodszym towarzyszem. Liv nadal spała w namiocie. Nie wiedziała, co się działo.
Chłopak w końcu wstał. Spojrzał jeszcze tylko na swoich znajomych. Szczególnie długo patrzył w oczy Marty... Po czym uciekł w las. Nie wiedział co się z nim dzieje, ale wiedział, że zagraża innym i nie może tu pozostać.
-Wyjeżdżamy.- odezwał się Fergus, który pomógł wstać rannemu przyjacielowi.- Przynieś apteczkę.- nakazał Camile.- Pakujcie się.- zwrócił się do reszty.
-To mój brat. Nie zostawię go.- odezwał się David.
-Twój przyjaciel prawie stracił przez niego przed chwilą życie!- wykrzyknął Fergus.
-On też jest naszym przyjacielem.- odezwała się Marta.
-Fergus ma rację. On jest niebezpieczny.- odezwała się Sandra.
-Co z nim w ogóle nie tak?- zapytał Henry, przez zaciśnięte zęby. Jego boga silnie krwawiła. Camile próbowała go opatrzyć.
David spojrzał na Martę, która najdłużej przebywała w towarzystwie Nate'a.
-Co się wydarzyło w tym domu?- zapytał David.- Oprócz tego, że ten kretyn Cię przestraszył.
-Nie wiem. Od razu po tym zeszłam na dół. On został na górze. Nie wiem, dlaczego.
-Może w tym domu odnajdziemy odpowiedzi na nasze pytania.- odezwał się Henry.
-Jak chcecie to sobie szukajcie.- powiedział Fergus, który w trakcie rozmowy pakował swoją torbę.- Ja się zwijam.- chłopak podszedł do samochodu. Otworzył wóz. Wrzucił swoje rzeczy na miejsce pasażera. Przekręcił kluczyk. Raz, drugi, trzeci... W końcu nie wytrzymał. Wyszedł z samochodu. Trzasnął drzwiami, kopnął je.
-Co jest?- zapytał David, bacznie obserwujący poczynania swojego przyjaciela.
-Nie odpala.- odpowiedział chłopak.
-Jak to?
-Nie wiem.
-Może zajmiemy się tym jutro? Na spokojnie.- zaproponowała Marta, która miała dosyć tego dnia.
-A co jeśli on wróci?- zapytała Sandra.
-Staniemy na wartach.-odpowiedział David.- W razie czego będziemy gotowi na jego przyjście.- powiedział i podniósł maczetę, którą wcześniej upuścił Jason.- Rano Fergus zajmie się wozem, a my pójdziemy do tego domu.- powiedział spoglądając na dziewczyny i Alvina, którzy stali obok Henrego.
-A co ze mną?- odezwał się ranny chłopak.
-Nie dasz rady nic zrobić w takim stanie. Możesz co najwyżej zaopiekować się Liv.- chłopak tylko pokiwał głową, zgadzając się na to.
-Noże ja też zostanę. Tak... Żeby przypilnować Henrego. Mogłoby mu się pogorszyć.- mówiła Camil. Bała się iść do tego domu. Chciała się od tego wykręcić.
-A ja się boję tam iść.- przyznała Sandra.
-No dobrze. Marta?- popatrzył na dziewczynę.
-Idę.
-Alvin?- spojrzał na chłopaka.
-Może być ciekawie.- zauważył.
-No dobra. Stanę na warcie jako pierwszy.- zaoferował David. Wy śpijcie. Alvin, obudzę Cię za godzinę. Zmienimy się.

Duchy Przeszłości |Voorhees|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz