Tartak i piła

55 6 0
                                    

-Musimy znaleźć Jasona.
-Co jak to?- zapytała zaniepokojona Marta.
-Maska. Musimy ją zdobyć.- odpowiedział David.
-A co z naszymi przyjaciółmi?- nie było czasu rozpaczać po stracie. Trzeba było jak najszybciej pozbyć się demona, który opętał Nate'a. David to rozumiał, ale Marta była na to zbyt wrażliwa. Chłopak zatrzymał się i spojrzał tylko na dziewczynę wzrokiem pełnym współczucia i żalu. Dla niego strata przyjaciół też była bolesna. Ale teraz najważniejsze było dla niego odzyskanie brata.
David ruszył w las, a za nim ruszyła Marta. Chłopak biegł na intuicję. Nie wiedział, gdzie może spotkać swojego brata, który nie panował nad sobą.
-David!- zawołała go dziewczyna, która była zmęczona biegiem. Zatrzymała się i oparła o drzewo. Po tym zawołała chłopaka. Patrzyła na ziemię. A raczej na konkretny kamień. Oddychała szybko. Nie mogła opanować oddechu. David w końcu do niej podszedł. Marta wskazała tylko kamień, na który patrzyła.

Ranny Henry biegł. Noga go bolała. Czuł, że traci siły. Rozejrzał się dookoła. Nie widział zagrożenia. Oparł się o drzewo. O to samo, o które teraz opierała się Marta. Ból pulsował w jego nodze. W dodatku czuł ciepło. Prawdopodobnie znów krwawił. Opatrunek coraz bardziej mu przeszkadzał. Zrobił krok zdrową nogą, drugi, tą ranną. Upadł.

David dotknął kamienia. Szkarłatna ciecz była świeża. Krew. Tak, jak myślał. Nie wiedział tylko czyja. I gdzie jej właściciel.
-Alvin był ranny. Może to jego.- stwierdził chłopak.
-Albo Henrego. On też jeszcze nie odzyskał pełni sił.- dodała Marta.
-Masz rację.- przyznał chłopak.- Spójrz.- wskazał palcem. Kilka kroków dalej był kolejny ślad...

Henry tracił siły i krew. Zobaczył mały budynek. Coś na rodzaj tartaku. Tylko, że bardziej taki prowizoryczny. Jak dla jednej osoby, która "robiłaby" drzewo tylko dla siebie. Na opał, czy coś w tym stylu. Była tam jedna piła elektryczna, kilka kłód zawieszonych na łańcuchach i zrobione drewno. Był tam też pieniek, na którym można było usiąść. Chłopak wykorzystał ten fakt. Chciał zobaczyć, jak wygląda jego noga. Zdjął opatrunek.

Po kilku minutach podążania za śladami, które zostawiła ranna osoba David i Marta dotarli do domku, przy którym Henry zatrzymał się, by odpocząć i sprawdzić opatrunek.
Już z pewnej odległości zwrócili uwagę na hałas, który dobywał się z chatki w lesie. Piła, która się tam znajdowała była włączona. David wszedł do budynku. A właściwie zerknął do środka i od razu się wycofał.
-Co znowu?- zapytała Marta.
-Nie chcesz tego widzieć.- odpowiedział chłopak.
Dziewczyna przeszła obok chłopaka i weszła do pomieszczenia. Ponad piłą za ręce, na łańcuchach podwieszony był Henry. Był zawieszony tak nisko, że piła rozcięła go od pępka w dół...

Gdy chłopak zaczął przyglądać się swojej ranie, Jason zaszedł go od tyłu i uderzył łopatą w tył głowy. Chłopak stracił przytomność.
Po kilku minutach się obudził.
-Co jest!?- krzyknął, gdy nie mógł ruszać kończynami. Spojrzał na dłonie- związane łańcuchem. Spojrzał na nogi- związane sznurem. Spojrzał w dół. Piła. Spojrzał na wejście do chatki. Tam stał mężczyzna w białej hokejowej masce. Jason pociągnął dźwignię, a piła zaczęła się kręcić. Chłopak zastanawiał się, co ten psychopata planuje. Długo nie musiał czekać na odpowiedź. Napastnik podszedł nieco bliżej chłopaka. Dokładniej bliżej liny, którą ten miał związane nogi. Ta lina trzymała go w poziomie. Jason użył maczety i przeciął linę. Łańcuchy nadal trzymały jego ręce. Chłopak opadł na piłę. Dalej wiadomo, co się stało...

-Chodźmy stąd...- powiedziała Marta.
-Ostrzegałem...- odpowiedział tylko David.

Duchy Przeszłości |Voorhees|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz