Życie jest to wartość nietrwała. I żaden poeta, malarz czy wirtuoz nie byłby w stanie zmienić zdania tego, który te życie z łatwością odbiera. Bowiem najpiękniejszą rzeczą, jaką tylko człowiek mógł sobie wymyślić, było pragnienie. I przez to pragnienie, przez wyimaginowaną ochotę na wykonanie czegoś niedozwolonego, słodko i niewinnie zabiera to, co dla wszystkich jest tak ważne. Może byłoby i to istotne również dla niego, lecz on nie zamierza się w to bawić. Bo jeśli za każdym kolejnym razem sprawia mu to taką ogromną przyjemność, to dlaczego miałby przestać? Nie widział sensu w umiarkowaniu. Było to prawie tak samo żałosne, jak miłość, której nigdy nie odczuł. I dokładnie takie by pozostało, gdyby w jego życiu nie pojawiłby się ktoś, kto będzie chciał te jego poglądy przeistoczyć w to, co on w zupełności wypierał. Jednak, czy uda mu się przekonać kogoś takiego, kim się stał? Kogoś, kto nie oczekuje niczego i tego samego wymaga od innych? Kogoś, komu na niczym nie zależy i zależeć nie musiało?
Słodki seryjny morderca.
Tak go nazywali.
CZYTASZ
𝐏𝐨𝐞𝐦 𝐓𝐨 𝐓𝐡𝐞 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭 𝐒𝐞𝐫𝐢𝐚𝐥 𝐊𝐢𝐥𝐥𝐞𝐫 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤]
FanfictionPodczas gdy Baekhyun nie ma najmniejszego problemu z zabijaniem najważniejszych ludzkich wartości, Chanyeol nie może oderwać od niego wzroku.