primum

797 91 14
                                    

Gdzieś między zniszczonym chodnikiem, a pustymi spojrzeniami obcych przechodniów, Chanyeol, nie wiedząc czemu, znacznie przyspiesza kroku. Czuł, jakby coś niewyobrażalnie ciężkiego spadło na jego barki, a on zmuszony był to nieudolnie dźwigać. Niedosyt. Jakaś wewnętrzna siła nakazuje mu rozejrzeć się we wszystkie strony, a on posłusznie wykonuje jej polecenia. Może, gdyby nie był tym, kim jest, gdyby chociaż raz się jej przeciwstawił i postawił na swoim, leżałby teraz w kałuży krwi, a obojętny wzrok przechodniów przeistoczyłby się w ten bardziej ciekawski i irytujący. Czy tego pragnął? Nie do końca. Sam nie wiedział, czego tak naprawdę potrzebuje. Żył z dnia na dzień, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, co będzie jutro. Być może było mu wygodnie, być może tylko mu się tak zdawało. Nie wiedział. On po prostu nie wiedział, myśląc, że to jest ta właściwa rzecz do zrobienia.

Wystarczył tylko dźwięk. Jeden, cichy i nieokiełznany głos, wydostający się z jednego z dziewięciu ulokowanych po kolei barów na ulicy, której nazwy nawet nie znał. Tyle wystarczyło mu, aby momentalnie zawrócić i nawet się nad tym nie zastanawiać. Nie wiedział, co robi i w tamtym momencie wydawało mu się to w ogóle nieważne. Wtedy liczył się tylko ten jeden głos, coś niesłychanego i niepowtarzalnego, coś, czego podświadomie pragnął. Więc gdy tylko otworzył drzwi przestarzałego baru ze znajdującym się nad nim wielkim neonowym szyldem, zastygł. Po prostu stanął we framudze i nie był zdolny do wykonania żadnego kolejnego ruchu. Dopiero gdy ktoś go popchnął, zorientował się, gdzie się znajduje i kim tak naprawdę jest. Gdyż najwidoczniej po ujrzeniu wokalisty jakiegoś mało znanego zespołu, po prostu o tym zapomniał. Nie było tak dużo ludzi, więc widział go bardzo dokładnie. Widział go i wiedział, że do końca tego wieczoru nie będzie w stanie odciągnąć od niego wzroku. Gdy tylko zdał sobie sprawę z tego, że stojąc w miejscu wygląda jak ktoś niespełna rozumu, natychmiast skierował się do najbliżej znajdującego się przy scenie stolika. Zignorował nawet kelnera, który prawie od razu się przy nim pojawił, oczekując od niego jakiś słów, zapewne jakiegoś zamówienia, czy czegokolwiek. Jednak on nawet na niego nie spojrzał. Jego oczy skanowały tylko jedną osobę, która, gdy tylko go zauważyła, tajemniczo się do niego uśmiechnęła. Jego tętno przyspieszyło, a ręce spociły. Widział właśnie najpiękniejszą osobę w całym swoim życiu. Widział go. Śpiewał, poruszał się, trochę tańczył i wirował. Robił wszystko, a on szalał. Próbował zachowywać jakieś resztki zdrowego rozsądku, lecz te wyparowały z niepokonaną prędkością, gdy tylko utwór się skończył, a on zszedł ze sceny. Chanyeol niemalże od razu wstał ze swojego dotychczasowego miejsca i ruszył w jego stronę. Gdy znalazł się tuż obok jego pięknej osoby, nie miał pojęcia, co powiedzieć. Wpatrywali się w swoje oblicza, nie odzywając się ani słowem.

- Dobrze wypadłem. - głuchą ciszę przerwał ten niesamowity głos, przez który ciało Chanyeola przeszły ciarki. - To chciałeś mi powiedzieć?

- Poniekąd tak. - odpowiedział, zaślepiony blaskiem jego ciemnych oczu.

- Poniekąd? - spytał z odrobiną kpiny w głosie, świdrując go spojrzeniem pełnym wyższości.

- Chciałem się również spytać, jak masz na imię. - odparł od razu Chanyeol, na co w odpowiedzi dostał cichy i sarkastyczny śmiech.

- To dopiero nowość. - zaśmiał się nieznajomy, a na jego twarzy pojawił się tajemniczy uśmiech. - A już myślałem, że chciałeś zaproponować mi wspólną noc na tylnym siedzeniu twojego przestarzałego auta.

- Słucham? - spytał głupio Chanyeol, na co niższy głośniej się zaśmiał.

- Baekhyun. - powiedział nagle, z zaciśniętą wargą wyciągając przed siebie dłoń.

- Chanyeol. - odpowiedział wyższy i z delikatnością ujął jego drobną dłoń w tą swoją.

- To już raczej mniej istotne, nieprawdaż? - zaśmiał się ponownie niższy, wyrywając swoją rękę z uścisku i poprawiając wpadające mu do oczu włosy.

- Obawiam się, że nie rozumiem. - mruknął zażenowany Chanyeol, posyłając mu zdziwione spojrzenie. - Chciałem tylko...

- Nie obchodzi mnie to, co chciałeś. - odparł znudzonym głosem Baekhyun. - Jednak jestem pod niemałym wrażeniem twojej osoby.

- Mógłbym wiedzieć dlaczego? - dopytał niewyraźnie Chanyeol, przez co niższy parsknął i nieudolnie przewrócił oczami.

- Nie każdy ma na to odwagę. - dokończył Baekhyun i gdy już miał zamiar się odwrócić, wyższy pociągnął za jego czarną bluzkę, która odkrywała nieco więcej, niż powinna.

- Kim właściwie jesteś, aby stwierdzać takie rzeczy? - spytał Chanyeol, zupełnie nie dowierzając słowom niższego.

Baekhyun w odpowiedzi znacznie przybliżył się do ciała wyższego, przez co ten momentalnie wstrzymał oddech. Gdy tylko poczuł na swojej szyi jego wilgotne wargi, usłyszał cichy, lecz pewny szept.

- Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć.

A potem czuł już tylko pustkę.

𝐏𝐨𝐞𝐦 𝐓𝐨 𝐓𝐡𝐞 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭 𝐒𝐞𝐫𝐢𝐚𝐥 𝐊𝐢𝐥𝐥𝐞𝐫 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz