sextus

315 52 6
                                    

Można by powiedzieć, że odkąd Chanyeol poznał Baekhyuna zmieniło się naprawdę wiele. Za każdym razem, gdy patrzył w górę, niebo było bardziej czerwone, a powietrze, którym oddychał, było bardziej gęste niż kiedykolwiek. Widział dosłownie wszystko, nawet to, na co wcześniej nie zwracał najmniejszej uwagi. Dobro, które niegdyś było postrzegane przez niego jako najwyższy cel i bezcenna wartość, teraz przeistoczyło się w coś całkowicie sprzecznego z jego umysłem. Może było to zasługą losu, może samego Baekhyuna, ciężko było to stwierdzić. Wiedział jednak, że to, na co się zgodził i w czym kompletnie się zatracił, było całkowicie nieuniknione. I zdał sobie z tego sprawę dopiero teraz, gdy obserwował rozciągający się po horyzont krajobraz, na którym powoli pojawiały się pierwsze nocne gwiazdy. I to wcale nie tak, że nie lubił prowadzić. Jazda samochodem od zawsze była odskocznią od tej znienawidzonej przez niego rzeczywistości i uwielbiał ją całym sercem. Jednak teraz, gdy osoba znajdująca się na miejscu pasażera z intensywnością wpatrywała się w jego prawy profil, było to trochę niewygodne. Nie miał pojęcia, dlaczego tak naprawdę to robi. Nie wiedział, co takiego w swoich oczach ma Baekhyun, co sprawia, że nie może się powstrzymać. Od tamtej pamiętnej nocy buzowały w nim sprzeczne emocje, do których powoli zaczynał się przyzwyczajać. Jednak, mimo wszystko, wiedział coś, co było wręcz priorytetem w jego aktualnym życiu. Wiedział, że od teraz wszystko się zmieni i niekoniecznie na lepsze.

Nie miał pojęcia, w jakim mieście się obecnie znajduje, lecz z czasem się do tego przystosował. Nie wiedział również, ile to wszystko trwało, czy był to tydzień, czy może rok, a nawet cała wieczność. Kiedy drobny blondyn znajdował się obok niego, Chanyeol po prostu tracił zmysły. I było to coś absurdalnego, niebywałego i zupełnie nieetycznego, lecz nie mógł nic na to poradzić. Baekhyun dokładnie owinął sobie bruneta wokół palca, nie zamierzając puszczać go ani na sekundę. I jeśli Chanyeol w jakiś sposób miałby określić ich relacje, byłby zupełnie bezradny. Poza paroma bardziej intymnymi scenami, nie było między nimi niczego, czego mogliby się wstydzić. Baekhyun bawił się w grę ze śmiercią i życiem, a Chanyeol, nie mając wyjścia, po prostu mu towarzyszył, nie robiąc przy tym kompletnie nic.

Więc gdy Baekhyun, wychodząc z łazienki ich wspólnego pokoju hotelowego, niemal od razu rzucił się w stronę bruneta, ten nie był tym w żadnym stopniu zdziwiony. Oddawał każdy jego najmniejszy gest, sam nie wiedząc, czemu tak naprawdę to robi. Może wina leżała po stronie blondyna, może jego samego, a może ich obu, jednak wiedział, że on nie będzie tym, który przestanie. Nie jest w stanie przeciwstawić się temu wzrokowi, który powoduje te nieznane wcześniej dreszcze na całym jego ciele.

- Jutro będziesz musiał coś dla mnie zrobić. - westchnął Baekhyun, gdy dłonie wyższego powoli badały każdy centymetr jego drobnego ciała.

- Mogę jedynie zrobić coś z czystej życzliwości. - odparł Chanyeol, uderzając gorącym oddechem prosto w bladą skórę blondyna. - Jeśli zamierzasz cokolwiek mi kazać, to prędzej będziesz musiał się mnie pozbyć.

- W takim razie, bardzo grzecznie cię proszę. - mruknął sarkastycznie Baekhyun, gwałtownie odpychając od siebie rozbawionego bruneta.

- W takim razie, bardzo grzecznie cię słucham. - zaśmiał się Chanyeol, przez co spotkał się z nieodgadnionym wzrokiem Baekhyuna.

- Tak się składa, że jutro mam nad wyraz napięty grafik. - odparł Baekhyun, przeglądając się swojemu odbiciu w znajdującym się nieopodal lustrze. - I z tego względu kompletnie nie mam na nic czasu, więc byłoby miło, jakbyś przyprowadził do mnie konkretną osobę, z którą muszę przeprowadzić poważną rozmowę.

- Co masz na myśli? - spytał Chanyeol, którego ciało lekko się spięło.

- Dokładnie wiesz, co mam na myśli. - mruknął blondyn, odwracając się przodem do bruneta.

- Nie. - Chanyeol niemal od razu pokręcił głową, przez co spotkał się z niezadowolonym wyrazem twarzy jasnowłosego. - Nie ma nawet takiej możliwości, dobrze o tym wiesz.

- Zrób to dla mnie. - powiedział cicho Baekhyun, którego ramiączko zbyt dużej, białej koszuli niefortunnie zsunęło się z ramienia. - Tylko jeden raz.

- Baekhyun, powiedziałem nie. - odparł ostro, odwracając wzrok tak, aby patrzeć wszędzie, byle nie na blondyna.

- To nie będzie nic wielkiego. - przekonywał go Baekhyun, który w wszelaki sposób chciał zwrócić na siebie uwagę. - Musisz tylko ją schwytać, a następnie dostarczyć bezpośrednio do mnie.

- Ją? - spytał od razu Chanyeol. - Masz na myśli to, abym zaatakował kobietę?

- Kobieta czy mężczyzna, co za różnica. - prychnął Baekhyun, z każdą sekundą będąc coraz bardziej poirytowanym. - To nie jest istotne. Ważne jest to, o co cię proszę i wiem, że ty na pewno mnie nie zawiedziesz.

Chanyeol spojrzał na niego z politowaniem i nutką zażenowania, lecz blondyn w ogóle się tym nie przejął. Zamiast tego, wspiął się na jego kolana, siadając na nim okrakiem i znacznie pochylając się w jego stronę.

- Proszę. - mruknął w jego szyję, dłońmi kreśląc na niej nieokiełznanie wzory.

I Chanyeol wiedział, że nie będzie w stanie się mu sprzeciwić.

*

Nikt tak naprawdę nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Nawet sam Chanyeol, który był kompletnie przerażony, stojąc samemu w ciemnym zaułku jednej z najbardziej niebezpiecznych ulic w mieście. Kaptur jego czarnej bluzy niemal w całości zasłaniał jego zmęczoną twarz, a ręce mocno ściskały broń, z której nawet nie potrafił korzystać. Sam nie wiedział, co doprowadziło go do tego wszystkiego. Czuł się kompletnie wyprany z emocji, jakby te wszystkie wysoko postrzegane przez niego wartości po prostu wyparowały z jego organizmu. Minuty mijały, a on nadal stał w miejscu, czując się coraz bardziej niepewnie i niezręcznie. Było mu niedobrze i wiedział, że jeśli osoba, na której tak bardzo zależało Baekhyunowi, wkrótce się tutaj nie zjawi, to on kompletnie straci nad sobą panowanie. I gdy czuł, jak grunt osuwa się spod jego nóg, tym samym sprawiając, że powoli opada na ziemię, usłyszał huk. Głośny trzask zamykanych drzwi i kilka chwiejnych kroków, postawionych gdzieś w jego pobliżu. Wychylił się lekko ze swojej kryjówki i zobaczył kobietę, która prawdopodobnie kierowała się do swojego samochodu, chcąc jak najszybciej udać się do domu. Ze względu na otaczającą go ciemność, nie był w stanie przyjrzeć się jej twarzy i mimowolnie poczuł rozprzestrzeniającą się w jego wnętrzu dziwną ulgę. To, co miał za moment uczynić było niemoralne i kompletnie nieuzasadnione, więc nie chciał widzieć ani nawet słyszeć głosu tej kobiety. Drżącymi rękoma przycisną broń do swojej piersi i powoli wysunął się z ukrycia, chcąc nadal pozostać niewidzialnym. Gdy dostrzegł znacznie oddalająca się sylwetkę kobiety, natychmiast przyspieszył swoje ruchy, aby mimowolnie znaleźć się bliżej niej. I kiedy z szybko bijącym sercem poczuł, że to jest ten idealny moment, wybiegł prosto na jezdnie, tym samym zwracając jej uwagę.

A potem widział wszystko już tylko w zwolnionym tempie.

𝐏𝐨𝐞𝐦 𝐓𝐨 𝐓𝐡𝐞 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭 𝐒𝐞𝐫𝐢𝐚𝐥 𝐊𝐢𝐥𝐥𝐞𝐫 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz