Wszystko działo się tak szybko. Zupełnie jakby oboje kompletnie stracili poczucie czasu, całkowicie poddając się jakiemuś nieodgadnionemu uczuciu, które z każdą chwilą rosło w ich wnętrzu, powoli pochłaniając ich całych. Zanurzali się w ciemności i doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Jednak Chanyeol nadal słyszał ten cichy głos w swojej głowie, który nakazywał mu zawrócić i odciąć się od tego zakazanego świata. W przeciwieństwie do Baekhyuna, który najzwyczajniej w świecie dobrze się bawił, Chanyeolem miotały wyrzuty sumienia i poczucie zdrady wobec swojej moralności. I czuł się dokładnie tak samo, gdy opisywał wszystko, czego był świadkiem, w swoim niezakurzonym już laptopie. Tylko to urządzenie był w stanie zabrać zaraz po tym, jak wyjechał w nieznane z człowiekiem co najmniej nieobliczalnym. Niektórzy mogliby stwierdzić, że musi być on równie zepsuty, co Baekhyun, lecz on uparcie trzymał się jakiejś wyimaginowanej przez siebie krawędzi między dobrem a złem. Był pomiędzy tymi kontrastującymi wartościami, w których blondyn zanurzony był po uszy. Patrzył na to wszystko, szukając jakichkolwiek pozytywów, przez które mógłby poczuć się lepiej. Jednak było to niezwykle trudne, gdy przed oczami miał coraz więcej pustych spojrzeń, ciemnoczerwonej cieczy i oślepiającego błysku metalu.
- Nie sądziłem, że będę w stanie to powiedzieć, a jednak. Ja również nie jestem nieomylny.
Po wypowiedzeniu tych słów, które odbijały się echem w głowie Chanyeola, w całym pomieszczeniu zapadła grobowa cisza. Brunet nie miał odwagi, aby chociaż unieść głowę i spojrzeć w te przepełnione diabelskim blaskiem oczy, które teraz z uwagą obserwowały jego twarz. Czuł jak jego wzrok zjeżdża po całym jego ciele i wypala kolejne rany, których prawdopodobnie nigdy nie zagoi.
- Jakim cudem tu wszedłeś? - spytał niewyraźnie, nadal nie mając odwagi na poruszenie jakąkolwiek częścią ciała. - I z jakiej racji?
- Nie potrzebuję cudu, żeby otrzymać to, czego chcę. - odparł pewnym głosem, podchodząc parę kroków bliżej. - Ale widzę, że ty wręcz przeciwnie.
Baekhyun znajdował się tak blisko ciała Chanyeola, że niemal miał go na wyciągnięcie ręki. Śmiejąc się pod nosem, kucnął tuż przy nim i gwałtownie złapał go za podbródek.
- Spójrz na mnie, Chanyeol.
Brunet zrobił tak, jak kazał. I teraz widział już tylko i wyłącznie jego mieniące się w blasku oczy, które podświadomie od dawna pragnął ujrzeć.
- A teraz posłuchaj mnie uważnie. - kontynuował jasnowłosy, świdrując spojrzeniem wyssaną z emocji twarz Chanyeola. - Jeśli myślałeś, że to, co miałeś okazję niepostrzeżenie zobaczyć, ujdzie mojej uwadze, byłeś w ogromnym błędzie.
Momentalnie tętno Chanyeola znacznie przyspieszyło, a w jego oczach pojawiła się nutka strachu i niepewności, przez co uśmiech Baekhyuna lekko się poszerzył.
- A więc, jeśli mamy już wszystko wyjaśnione, mogę przejść do szczegółów. - kontynuował, widząc znaczną zmianę wyrazu twarzy bruneta. - Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.
- Czego ode mnie chcesz? - spytał Chanyeol, ze złością cisnącą się z jego oczu,
- Współpracy. - Baekhyun uśmiechnął się szeroko, na co Chanyeol w odpowiedzi lekko zmarszczył brwi.
- Co mam przez to rozumieć? - spytał głupio brunet, zupełnie nie rozumiejąc intencji blondyna.
- Wydaje mi się, że dokładnie wiesz, co masz przez to rozumieć. - odparł zirytowany Baekhyun, po czym wstał i wolnym krokiem skierował się do wyjścia. - Jutro wraz ze swoim przestarzałym autem masz się zjawić tam, gdzie spotkaliśmy się po raz pierwszy.
- A co jeśli się nie zjawie? - zagadnął Chanyeol, z ciekawością wpatrując się w posturę niższego.
- Myślę, że media byłyby niezwykle zainteresowane wzruszającą historią jednego z dziennikarzy najsławniejszej agencji w kraju. - zaśmiał się ironicznie, posyłając mu pełne wyższości spojrzenie. - Wyobraź to sobie. Jeden artykuł, dokładnie opisujący sposób, w jaki zamordowałeś całą swoją rodzinę.
- O czym ty mówisz, do cholery? - krzyknął z wściekłością Chanyeol, automatycznie podnosząc się z brudnej ziemi i podchodząc parę kroków bliżej jasnowłosego chłopca.
- O tym, czego boisz się usłyszeć. - szepnął blondyn, kładąc ręce na jego ramionach i przysuwając się do niego jeszcze bliżej. - Mówię o prawdzie, Chanyeol.
- Ale... - zaczął brunet, lekko onieśmielony nagłą bliskością blondyna.
- Twoje słowa są zbędne. - odparł Baekhyun, nieco głośniej niż wcześniej, gwałtownie się od niego odsuwając i kompletnie zmieniając wyraz swojej twarzy.
- Zabiłeś go. - powiedział nagle brunet, na co odpowiedziała mu głucha cisza. - Widziałem to na własne oczy. Zabiłeś go i nic cię nie usprawiedliwi. Nie ma nic gorszego od śmierci.
- Mylisz się, Chanyeol. - mruknął Baekhyun, ostatecznie przekraczając próg jego małej kawalerki. - Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz.
A potem nastała już tylko cisza.
CZYTASZ
𝐏𝐨𝐞𝐦 𝐓𝐨 𝐓𝐡𝐞 𝐒𝐰𝐞𝐞𝐭 𝐒𝐞𝐫𝐢𝐚𝐥 𝐊𝐢𝐥𝐥𝐞𝐫 [𝐜𝐡𝐚𝐧𝐛𝐚𝐞𝐤]
FanfictionPodczas gdy Baekhyun nie ma najmniejszego problemu z zabijaniem najważniejszych ludzkich wartości, Chanyeol nie może oderwać od niego wzroku.