Randka w ciemno cz.1

687 82 57
                                    

Spojrzał na siebie w lustrze, zaciskając ze zdenerwowania dolną wargę. Za niedługo musiał wychodzić, a on dalej nie mógł się zdecydować co na siebie założyć, bo miał niemałe przeczucie, że raczej wyblakła, granatowa koszula wraz z zwykłymi jeansami nie zrobi dobrego wrażenia.

Westchnął, rzucając okiem na godzinę. Nigdy nie zajmował się tak bezsensowną sprawą, jaką były ubrania i to w dodatku, ubrania bardziej wytworne; akurat on preferował zwykłe, wygodne swetry, w których mógł swobodnie chodzić po mieszkaniu jak i również na zewnątrz. Dlatego też cudem wydobył z dołu szafy swoją starą koszulę, którą kupił kilka lat temu na przyjęcie urodzinowe u Harriet. Dzięki Bogu, że wtedy to zrobił, bo inaczej musiałby się teraz męczyć chodzeniem po sklepach, aby upolować coś eleganckiego.

Chrzanić to.

Wyszedł z sypialni, trzymając zawieszoną na ręce kurtkę i zbiegł żwawym krokiem po schodkach. Przecież będzie ciemno, kogo obchodzi czyjeś ubranie? Za bardzo się tym przejmuje, ale trudno się tym dziwić, skoro to będzie jego pierwszy raz. Nigdy mu przez głowę nie przeszło, aby posunąć się do szukania partnerki po randkach w ciemno. Wolał od razu widzieć kobietę, z którą miał cichą nadzieję być, niż nie być pewnym jak ona wygląda. Oczywiście wygląd nie był zbyt istotny, ale po prostu chciał od początku zobaczyć na czym stoi i czy również, wybranka jest w jego typie, a co najważniejsze, on w jej.

Zawitał jeszcze do salonu, gdzie wcześniej zostawił czytającego książkę Sherlocka, który był zbyt pochłonięty jej zawartością, że nie zwracał na niego uwagi.

- Wychodzę... nie wiem, kiedy wrócę. Risotto masz lodówce, jeśli byś zgłodniał - odparł, chociaż był pewny, że mężczyzna nawet nie tknie przyrządzonego jedzenia. - Wystarczy, tylko podgrzać w mikrofalówce... Chyba to nie jest zbyt skomplikowane, prawda? - dodał, narzucając na siebie pośpiesznie kurtkę.

- Tak, tak... - mruknął Sherlock od niechcenia, nie zwracając zbytniej uwagi na słowa Johna.

Usłyszał jedynie dźwięk zamykanych drzwi na dole i po chwili mieszkanie na Baker Street było puste z wyjątkiem jego samego. Ziewnął przeciągle i odłożył na bok książkę, którą czytał tylko po to, aby zebrać myśli. Nudziło mu się niemiłosiernie i nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Od wczoraj czekał na jakieś wieści od Gavina w związku z nową sprawą. Czuł dreszcze ze zniecierpliwienia i poczucia bezczynności.

Jak na sygnał zadzwonił telefon i Sherlock nie musiał patrzeć na ekran komórki, aby się domyśleć kim jest dzwoniący.

- Jest coś dla mnie? - spytał nim inspektor zdążył się odezwać.

- Tak, dowiedzieliśmy się, gdzie ostatnio widziano ofiarę zanim została porwana - Lestrade odchrząknął w charakterystyczny dla siebie sposób. - W jednym z droższych hoteli niedawno otworzyli specjalny apartament do tak zwanych "Randek w ciemno"... - Zamilkł, spodziewając się, że Sherlock to skomentuje jakoś. - Hm... Ofiara tam się udała i potem jej nie widziano.

- W porządku. Pójdę zwiedzić to miejsce.

- Sam? Nie idziesz z Johnem? - spytał Lestrade, zmieniając ton głosu na bardziej wyluzowany.

- John jest zajęty... Już nawet gdzieś poszedł - odparł. - Zadzwonię do Ciebie jak coś znajdę.

Rozłączył się z westchnięciem. Zszedł do holu, aby ubrać swój płaszcz i szalik. Rzucił okiem na swoją sylwetkę, wygładzając dłonią swoją koszulę i zapiął guziki nakrycia.

Siedząc w taksówce, John zamknął wkrótce oczy i odchylił lekko głowę, chcąc swoje myśli naprowadzić na odmienny tor. Był niespokojny. Umysł ukazywał mu wiele dobijających scenariuszy, które mogą się zdarzyć podczas randki, tym samym skazując ją na kompletną porażkę.

The Gay Is On | Zbiór ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz