Hot dog #2

166 22 8
                                    

John tego dnia był wyjątkowo zmęczony. Po pracy w szpitalu od razu musiał jechać po zakupy, przy okazji dyskutując na temat nowej sprawy z Gregiem przez telefon. Nie mógł przecież zrezygnować z pójścia do supermarketu. W końcu były promocje na produkty, a to wciąż przybliżało go do zbycia naklejek na fuckciaki!
Po skończeniu wrócił szybko do domu, rzucając na blat kuchenny torby z zakupami, założył obrożę Sherlockowi oraz czarny płaszcz i wraz z nim popędził do Lestrade'a.
Sprawa poszła gładko niczym język kompana Johna, który budził go codziennie do pracy. Watson wraz z psem wrócili do mieszkania i bez żadnych zbędnych komentarzy, były wojskowy poszedł lulać do łóżka.
Sherlockowi się to nie spodobało, gdyż za każdym razem o szczególnej porze wieczoru dostawał herbatę. Tylko John mógł go dla niego robić tak samo jak wyjmować niekiedy skrzypce, aby dać swojemu pupilowi pograć. Zaskakujące, jak zwierzę może piękne tworzyć melodie.
Dlatego też, Sherlock wskoczył na łóżko Johna i trącił go nosem kilka razy w głowę. On jednak nie reagował, głośno chrapiąc.
Jednak pies nie chciał odpuścić. Przecież chodziło tu o podstawowe danie każdego angielskiego mieszkańca - herbatę!
Sherlock wsunął się pod kołdrę, stanął nad wyciągniętą nogą Johna i zaczął z impetem ją molestować.
- Kapralu, jeszcze pięć minut! - Obudził się nagle właściciel, wrzeszcząc zaskoczony.
Watson niemal natychmiast zrzucił ze swej kończyny zadowolonego z siebie zwierzaka, gdy dostrzegł, że ten ją gwałci.
- Dobrze, już idę - warknął niewyspany i ślamazarnie ruszył do kuchni.
Prawie zasnął przy stole jadalnym w oczekiwaniu na zagotowanie wody, gdy rozbudziło go otarcie się sierści psa na tej samej nodze, która jeszcze nie dawno była wykorzystywana na tle seksualnym.
- Jeszcze raz mi tak zrobisz, a cię wykastruję.
Sherlock natychmiast odsunął się od niego, siadając tak, aby zakryć swe klejnoty. John w rozbawieniu podrapał go po głowie, mówiąc że to żart.
Nalał herbaty do miski, stawiając ją ostrożnie na ziemi i rzucił tylko, wychodząc z pokoju:
- Dobranoc, łakomczuchu.
Udał się wnet z powrotem do sypialni i z jeszcze większą satysfakcją jego ciało opadło na łóżku.
Gdy już był bliski zaśnięciu, poczuł, że Sherlock wskakuje obok niego. Podkurczył nogi na wszelki wypadek, kiedy ten ponownie wsunął się pod kołdrę.
- Jeśli znowu mnie zaatakujesz...
Nie dokończył, kiedy to głowa z ostro zakończonymi uszami i burzą ciemnych włosów pojawiła się na poduszce obok jego.
Przez chwilę wpatrywał się zaskoczony w twarz swojego zwierzęcia i zdecydował się go po niej pogłaskać. Ten przylgnął do niego ciałem i wkrótce zaczął pochrapywać.
Sherlock zazwyczaj nie przychodził sam z siebie do niego, więc John był zaskoczony. Pozytywnie zaskoczony.
Ucałował go w czoło i również zasnął, śniąc o tym, że jego pies był sarkastycznym człowiekiem i jednocześnie bardzo inteligentnym detektywem w całej Anglii, a on sam miał żonę, która prawie zabiła mu Sherlocka.
Ha ha, jakież te sny potrafią być nierealne, pomyślał rano.

---

Czy chcecie bym ja, wspomagany przez Johna, dalej pisał tę jakże uroczą historię? /Sherl

The Gay Is On | Zbiór ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz