Hot Dog #1

257 28 3
                                    

*odkurza z grymasem na twarzy*

Witajcie, kochani. Wiemy doskonale, że rzadko się udzielamy, ale ponieważ John jest wciąż w więzieniu nie mamy pieniędzy na połączenie z Internetem.

Miałem okazję to wstawić, dzięki Gavinowi, a tak właściwie - dzięki jego zapomnieniu o zamknięciu drzwi do biura.

Cieszcie się nowym smaczkiem i miłego czytania. /Sherl

----

John Watson był spokojnym człowiekiem.
Nigdy nie wzbudzał swoją osobą jakichś kontrowersji czy innych reakcji przechodniów, może poza błyskiem w oczach zauroczonych nim dam.
Dzisiaj jednak było inaczej.
John postanowił otworzyć swe miękkie i zatęsknione za towarzystwem serce, by przyjąć pod swój dach kochanego kompana w postaci psa.
No... Prawie psa.
Tak naprawdę był to człowiek, chodzący na czworaka z burzą ciemnych loków na głowie i z długim puszystym ogonem niczym u wilka. Z pomiędzy włosów wystawały para spiczastych uszu, które drgały zawsze na słowa "spacer" lub "jest sprawa".
Pies był ten niezwykle inteligentny i obdarzony ciekawym, choć niekiedy wnerwiającym charakterem.
A czworonóg wabił się Sherlock.
John często musiał ubierać go w zwierzęcy płaszcz, gdyż wypuszczanie go golutkiego budziło wielkie oburzenie u sąsiadów. Nie wiedział jednak czemu.
Psy przecież chodzą bez ubrań, prawda?
W każdym razie, John i lojalny Sherlock żyli sobie razem, biorąc udział w różnych zagadkach i kryminalnych sprawach, które zlecał im Greg. Lestrade z początku nie widział sensu, by Watson przychodził z psem, ale bardzo szybko umiał wykazać się sprytem i wywąchać każdą możliwą podpowiedź do rozwikłania zabójstwa.
Oczywiście, nie obyło się bez komentarzy, że nowy towarzysz Johna jest dziwny i nie przypomina psa.
Wtedy Sherlock obsikiwał ich dyskretnie, a oni natychmiast dawali mu spokój.
Przyszedł do parku, ignorując zdziwione spojrzenia innych właścicieli psów, którzy bawili się z nimi. Rzucali im patyki i jakieś inne zabawki, co zupełnie nie było w stylu Sherlocka. On nigdy nie robił tego, co inne zwierzęta. Potrafił jeść ludzkie jedzenie, pić ludzkie napoje jak i również odpoczywać jak człowiek, siedząc z Johnem na ławce w milczeniu.
Watson podrapał go za uchem, a pies zareagował wtulając się z jego tors. Włosy pachnęły mu świeżo skoszoną trawą w parku i wilgocią po niedawnym deszczu.
John miał szczęście - mieć domowego zwierzaka w postaci człowieka. Kto by takiego nie chciał?
Obok ławeczki, gdzie siedzieli obaj towarzysze przebiegła dziewczynka, trzymając w dłoniach przysmaki dla psa. Dołączył do niej po chwili malutki chihuahua, który podniósł się na tylnych łapkach i stał tak przez kilka sekund. Właścicielka obdarowała go nagrodą, wołając "dobry piesek!" na cały park
- Pff... - Mruknął cicho John, wiedząc, że to jego kompan umie lepsze sztuczki jak na przykład wydawanie dźwięków na polecenie. - Sherlock, pokaż, czego cię nauczyłem!
- Proszę, dziękuję, przepraszam - wyrecytował bez tchu pies, a John otarł łezkę wzruszenia.
Dziewczynka jednak nie podzieliła jego podziwu i w popłochu uciekła ze swym pieskiem.

The Gay Is On | Zbiór ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz