Rozdział 4

37 2 0
                                    

Gdy po chwili dźwięki burzy ucichły, światło znowu zaczęło świecić. Clara i Mark stali na środku pokoju. Za ich plecami było okno, a przed nimi dwa łóżka.

- Dobra, koniec tych żartów - odezwał się Mark - nie wiem czy to fair ale... - rzucił się na niezepsute łóżko - ja zajmuję to.

- Eeej, to niesprawiedliwe...

- No wiem, wiem, tak się tylko z tobą droczę. Jednak jak widzisz, mamy tylko jedno łóżko, które nadaje się w jakikolwiek sposób do spania, więc proponuje, abyśmy się na nim zmieścili oboje.

- Nie wiem - Clara zarumienieniła się lekko - w su...

- No chyba, że chcesz spać na ziemi, lub tamtym składaku.

- Dobra, dobra. A jak z pościelą? Też się dzielimy? - zapytała półżartem.

- Hmmm, to nie głupi pomysł, ja tam bym nie narzekał - puścił jej oczko - Ale chyba niestety zrobimy inaczej... - powiedział Mark, podszedł do plecaka i wyciągnął z niego śpiwór. - Ty możesz wziąć kołdrę.

I tak też się stało. Clara pościeliła łóżko i położyła na nim śpiwór. W tym czasie Mark poszedł się wykąpać. Gdy umyli zęby, położyli się spać. Ale była to bardzo długa noc. Obydwoje nie mogli zasnąć. Nawet nie chodziło o to, że łóżko było ciasne. W sumie to nawet cieszyli się, że śpią razem, bo bali się znacznie mniej... Ale za oknem wciąż padał deszcz i czasami przez szybę widać było błysk pioruna, który rozświetlał mroki pokoju. Zaczęli więc rozmawiać. O wszystkim i o niczym. Mark opowiedział jej o swoim marzeniu z dzieciństwa, kiedy to postanowił zwiedzić cały świat.

- Powiem ci, że w sumie to po części mi się udało. Moje studia w jakiś sposób umożliwiają mi takie podróże. Pamiętam jak na moje 5 urodziny mama kupiła mi atlas geograficzny dla podróżników i obiecaliśmy sobie, że któregoś dnia razem się wybierzemy, we wszystkie te miejsca...

- Ooo super. I co udało wam się coś zwiedzić?

- Nie... - Mark w jednej chwili zmienił ton głosu. Był przepełnionu smutkiem - Ona zginęła kilka dni później...

- O, Mark, przykro mi, nie chciałam...

- Nie szkodzi. Lubię ją wspominać.

- Na pewno byłaby teraz z ciebie dumna.

- Ehh - Mark wzdechnął - Może lepiej spróbujmy zasnąć, co? Ja mam długą drogę jutro, a ty pewnie też masz dużo do roboty - uśmiechnął się - No to dobranoc.

- Dobranoc - odpowiedziała Clara i oboje odwrócili się w swoje strony.

- Clara...

- Tak?

- Nie, w sumie już nic...

Następnego dnia rano, Clara obudziła się dość wcześnie. Przez chwilę zastanawiała się gdzie jest, ale po chwili sobie przypomniała. Zdjęcie. Autobus. Reiven. Mark...
Rozejrzała się szybko. Chłopaka nie było nigdzie w pobliżu. Jego rzeczy też nie było.

- Nie no nie wierzę, że mógł mnie tak zostawić bez pożegnania - powiedziała dziewczyna sama do siebie - Pewnie poszedł gdzieś i po prostu... spakował wszystkie rzeczy i... zabrał ze sobą... Nie, to bez sensu. Pojechał sobie, nawet nie napisał żadnej kartki czy coś, nie mam jego numeru... bosko... - Clara zmartwiła się, bowiem przez ten jeden dzień i jedną noc spędzoną razem zdążyła już w jakiś sposób przywiązać się do bruneta.

Po 5 minutach załamywania się i przeklinania chłopaka, nastolatka wzięła się w garść. Stwierdziła, że szybko załatwi to co trzeba i ruszyła w poszukiwaniu starego i opuszczonego zakładu fotograficznego...

W centrum ciszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz