Rozdział 7

10 1 2
                                    

Dźwięk otwieranych drzwi przerwał kulminacyjny punkt rozmowy. Z dworu powiał delikatny wiatr, niosąc ze sobą odświeżający zapach deszczu. Słońce wyszło już zza chmur i powoli rozpogadzało atmosferę. Wbrew temu, ci mogłoby się wydawać, wcale nikt nie wchodził, to tylko właścicielka chciała wpuścić trochę świeżego powietrza.

   - Płytę winylową? - Clara wróciła do tematu

   - Owszem. Wyglądałoby to jeszcze jakoś normalnie, gdyby dało się ją odtworzyć, ale była tak porysowana i zniszczona, że nikt nawet nie zamierzał sprawdzać, co jest na niej nagrane... Dlatego razem z listem skończyła w dziecięcej skrzyni skarbów. - Maria zrobiła przerwę na oddech - Ale z tym zdjęciem, nadal nie mogę uwierzyć w to podobieństwo. Thomas, mamy jakieś zdjęcie dziadka Michaela?

   - Myślę, że jest to raczej mało prawdopodobne... - mężczyna zamyślił się na chwilę - chociaż istnieje szansa, że możemy znaleźć jego zdjęcie ze ślubu! - ożywił się nagle i spojrzał wymownym wzrokiem na żonę. - Nawet podczas ostatniej wizyty w Cransfold mignęły mi jakieś stare albumy, gdy przerzucaliśmy te graty na strychu.

   - Cransfold? - zaciekawiła się Clara

   - Obydwoje stamtąd pochodzimy - odpowiedziała na jej pytanie Maria - Tam mieszkał dziadek Michael z prababką, a ja przyszłam tam na świat. To tam poznałam obecnego tu staruszka - puściła oczko, uśmiechając się do męża - Tam też zakopaliśmy te ,,skarby".

   Dziewczyna nie wiedziała, czy historia opowiedziana przez państwo Stanford może mieć jakiś związek ze zdjęciem Colina, ale ten trop był dużo przyjemniejszy niż grzebanie w ruinach szukając dawno już nieistniejącego zakładu fotograficznego. W tym momencie, jakby czytając w myślach, Thomas zaproponował, aby razem wybrali się do Cransfold, do domu prababki Marii i poszukali wspomnianych wcześniej albumów.

   - Bo mówiąc szczerze, nie wiem jak ty Mario, czuję, że ta tajemnica może być ciekawym epizodem w naszym wyjątkowo spokojnym i nudnym starczym życiu.

   - Nudnym? Aż tak ci ze mną źle?

   - Znaczy... Nigdy bym nie śmiał twierdzić, że jest mi z tobą nudno. Jesteś doprawdy kopalnią niespodzianek, czego doświadczam z każdym rokiem co raz bardziej.

   - Oj Thomas, pogrążasz się... Ale rzeczywiście muszę przyznać ci rację. Ze względu na wiek, nie robimy nic bardzo ekscytującego, a ta historia brzmi jak przygoda, w którą i ja zdążyłam się już wciągnąć. - spojrzała na Clarę - To jak będzie, kochanie, sprawisz nam tę przyjemność i dasz nam wziąć udział w rozwiązywaniu tej zagadki?

   Clara spojrzała na Marię i Thomasa. Czuła się jakby byli jej dziadkami, których nigdy nie było jej dane spotkać. Nie chciała się jeszcze z nimi żegnać, dlatego zgodziła się na wspólną podróż w przeszłość, która miała mieć swój początek w starej drewnianej chatce w Cransfold.

W centrum ciszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz