Clara wraz z małżeństwem Stanfordów była w drodze do Cransfold i tamtejszych tajemnic. Za kierownicą starego Cadillaca siedział Thomas, którego prowadzenie wywoływało u Clary różne skrajne emocje, zaś Maria wydawała się przyzwyczajona do nagłych skrętów, gwałtownych hamowań i bezstresowego puszczania kierownicy.
Nie była to zbyt długa podróż. Cransfold okazało się być niewielką wioską położoną w górach, której liczba mkeszkańców bez problemu zmieściłaby się w jednym z miejskich autobusów.
Dom, przed którym zaparkowali był cały z drewna, trochę już zniszczonego przez bezlitosny czas, ale przez to sprawiał wrażenie wręcz baśniowego. Duży teren był otoczony przez las. Głęboka zieleń igieł przemieszana była z zimową pustką reszty gałęzi. Wjazd był odśnieżony, co znaczy, że po przeprowadzce Stanfordów ktoś nadal zajmował się budynkiem.
- O, Elisa ma chyba jakiś szósty zmysł. A już się szykowałem, że będę ganiać z łopatą, żebyśmy mogli wjechać. Przypomnij mi Mario, żebym potem jej podziękował.- Przepraszam, kim jest Elisa? - odezwała się Clara - Czy to ktoś z rodziny?
- Elisa to nasza synowa- z dumą odpowiedział pan Stanford - Tak, tak, musiała być w odwiedzinach u Sary. Ach - zareagował na pytającą minę dziewczyny - Sara to matka Elisy, mieszka tu zaraz niedaleko. Dzieciaki po ślubie zamieszkały w mieście, ale nie zapominają wpadać w odwiedziny do staruszków ha ha ha. Teraz gdy z Marią już tu nie mieszkamy Elisa przy okazji odwiedzin u mamy sprawdza, czy z naszą chatką wszystko w porządku. Mario, przypomnij mi potem, żebym jej podziękował.
- Tak, tak, już to mówiłeś. Przypomnę ci. Przynajmniej moja pamięć jeszcze nie szwankuje - pani Stanford puściła oczko do Clary - Ale rzeczywiście, bardzo miły zbieg okoliczności. Przynajmniej staruszkowi żaden dysk nie wyskoczy - Maria i Clara zaśmiały się jednocześnie, zaś Thomas przeszył je wzrokiem
Lód na kostce uniemożliwił sprawne wyjście z samochodu, dlatego minęło trochę czasu zanim dotarli do drzwi wejściowych. Tam zaczęło się przwszukiwanie kieszeni w celu odnalezienia kluczy. Zwycięzcą okazał się Thomas. Zamek odskoczył i cała trójka mogła wejść do środka.
Powitał ich zapach drewna. Od razu też zrobiło sie cieplej, bo wiatr został na zewnątrz.- Witam w naszych skromnych progach. Nie ma to jak w domu - uśmiechnął się Tomash i szybki m korkiem skierował się w stronę pomieszczenia, które później okazało się być kuchnią. Clara i Maria przyłapały go, gdy zerkał do lodówki, która, wnioskując z jego miny, była najprawdopodobniej pusta.
- Myślałeś, że coś tam znajdziesz? Niektóre rzeczy chyba nigdy się nie zmienią, zawsze tam zaglądasz jak tylko wchodzisz do domu...
- No cóż. Dobrych nawyków nie warto zmieniać - Thomas puścił oczko żonie - Nadzieja zawsze umiera ostatnia. Coś tu chyba ukryłem na taką okazję jak ta... O jest! - staruszek wyjął z szafki obok metalowe pudełko - Mmmm, pierniczki. Moje ulubione.
- Dobrze, kochanie. Weź więc Clarę i swoje pierniczki na górę, a ja wstawię herbatę. Jakbyś mógł to rozpal w kominku, żebyśmy tu nie pomarźli. - Maria wzięła się za gotowanie wody
- Dobrze, skarbie - odpowiedział i szepnął do Clary - Zaraz coś jeszcze wymyśli, zoabczysz. - dziewczyna uśmeichnęła się pod nosem.
- O i mógłbyś znaleźć jakiś obrus na stół, w końcu mamy gościa w domu. - dodała Maria, a Thomas i Clara posłali sobie po dyskretnym uśmiechu.
- Oczywiście moja pierwsza żono. Dla ciebie wszystko.
Clara z Thomasem udali się na piętro, gdzie mężczyzna zrobił wszystko co zostało mu polecone, a potem razem z dziewczyną rozsiedli się wygodnie w fotelach czekając na panią domu. Gdy Maria podała już herbatę i wszyscy raczyli się piernikami Thomasa, małżeństwo zaczęło opowiadać Clarze swoją historię, jak się poznali, jak na Thomas ciągał Marię za włosy i podrzucał jej pająki, a potem o dziadku Marii i o jego wiecznie zamyślonej minie.
- Teraz go rozumiem, gdy sama nie jestem już pierwszej młodości, też mam sporo spraw nad którymi często rozmyślam. Choć wtedy wydawało mi się jakby coś go trapiło.
- Właśnie, Mario! Mieliśmy znaleźć albumy. Gdzie one mogą być.
- Mogę pomóc szukać - zaproponowała Clara
- O będzie to bardzo pomocne, bo wydaje mi się, że są tam w tej wysokiej szafce koło okna - Maria wskazała na duży kredens - kochana, jakbyś mogła stanąć na krześle i sięgnąć te dwa kartony co tam leżą.
- Bez problemu - odpowiedziała Clara już przesuwając krzesło pod okno. - Proszę jeden i... drugi. Udało się.
- No, nie marudzę, ale też bym dał radę kochanie. - wtrącił się Thomas
- Wiem, mój miły, wiem. - teraz zwróciła się do obojga - No to zaczynamy podróż w przeszłość! - powiedziała Maria i zakasała rękawy.
CZYTASZ
W centrum ciszy
Misteri / Thriller,,W środku nie było nikogo, żadnej żywej duszy, a jedyne co dało się usłyszeć to przerażające dźwięki wydawane przez gramofon stojący w rogu, jakby jakieś krzyki z wnętrza płyty próbowały wydostać się na powierzchnię, przerywając co chwila właciwą m...