Z trudem przełykam śline, próbuje opanować oddech i drżenie rąk. Znajduję się w ciemnym pudle, inaczej nie da się tego nazwać. Nic nie pamiętam. Próbuje wstać na chwiejnych nogach, jest to bardzo trudne, ponieważ pudło z bardzo dużą prędkością jedzie do góry. Nie zostało mi nic innego jak czekać, aż to się skończy. Gdy o tym pomyślałam nagle pudło się zatrzymało a ja spadłam na ziemię. Ujrzałam światło nad moją głową, musiałam zmróżyć oczy bo przebywałam długo w ciemnym pomieszczeniu. Słyszałam głosy wielu osób, były to głosy męskie. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do oświetlenia w końcu mogłam zobaczyć gdzie się znajduję. Byłam w małym pomieszczeniu, które zrobione było z metalu. Nade mną była krata, którą zaczęli otwierać jacyś chłopacy, było ich co najmniej trzydziestu. Szybko wstałam nie zważając na ból poobijanych mięśni.
-To dziewczyna!- krzyknął któryś.
-Ej ładna.-
-Rozsunąć się sztamaki!-
Wtedy wszyscy się rozstąpili i mogłam zobaczyć kto to powiedział, był to chłopak o ciemno blond włosach, brązowych oczach, mocnej postury i wysokim wzroście. Wskoczył do pudła, automatycznie wyciągnęłam ręce przed siebie, gotowa do obrony.
-Hej spokojnie świeżynko.- powiedział łagodnie-Ej sztamaki dajcie linę!- krzyknął do chłopaków na górze. Momentalnie spadła lina przed moje nogi.
-Panie przodem.- wskazał na linę. Bez zastanowienia wdrapałam się na górę. To co ujrzałam nie pozwoliło mi przez chwilę oddychać. Miejsce, w którym się znajdowałam było porośnięte trawą, gdzie nie gdzie znajdowały się drzewa. Całość otoczona była murem, wysokości około osiemdziesięciu metrów. Pierwsze o czym pomyślałam to, że jestem tu zamknięta z trzydziestką chłopaków. Poczułam niepokój i postanowiłam zacząć uciekać, biegam ile sił w nogach, sama zdziwiłam się, że potrafię tak szybko biegać nie męcząc się.
-Minho goń ją!- usłyszałam za sobą krzyk, zaczęłam biec jeszcze szybciej. Biegłam w stronę wielkiego otworu w murze, coś jakby wrota. Nagle zaczęły się one zamykać. Biegłam z nadzieją, że zdążę i ucieknę nieznajomym. Gdy dzielił mnie metr od muru, gwałtownie się zatrzymałam, wrota się zamknęły. Szybko odwróciłam się z nadzieją, że chłopak biegnący za mną jest jeszcze daleko. Myliłam się, chłopak był parę metrów za mną. Zdziwiłam się jego prędkością, przecież biegłam tak szybko, poza tym miałam dużą przewagę.
-Otwieraj te wrota!- krzyknęłam do niego.
-Sory mała nie mamy nad tym kontroli.- powiedział z wrednym uśmiechem.
Chwilę później zdążyła dobiec do nas reszta osób.
-Ej Minho, nie dogoniłeś dziewczyny?-
-Szybka jest!-
-Zamknąć się sztamaki!- krzyknął ten sam chłopak, który wyciągnął mnie z pudła.
-Pierwsza i najważniejsza zasada. Nigdy nie wchodź do labiryntu jeśli nie jesteś zwiadowcą.- powiedział do mnie z dziwnym spokojem.
-O co tu chodzi? Gdzie ja jestem i kim wy jesteście?- powiedziałam i w końcu przyjrzałam się chłopakom. Ten, który mnie gonił miał chyba na imię Minho, tak się do niego zwracali. Był wysoki, miał ciemne włosy postawione do góry, lekko skośne oczy, był bardzo umięśniony, miał przenikliwe brązowe oczy, wyglądał na jakieś szesnaście, siedemnaście lat. Patrzył na mnie obojętnie, trochę miał w oczach podziw, ale może mi się zdawało. Reszta chłopaków wyglądała bardzo różnie, byli w wieku od trzynastu do dziewiętnastu lat, mieli ciemne i jasne włosy, niektórzy byli czarnoskórzy, jedni byli mali, inni wysocy.
Gdy się im przyglądałam, zbliżał się do mnie czarnoskóry chłopak, na oko osiemnaście lat.
-Hej świeżynko.- zwrócił się do mnie dziwnym językiem-Ja jestem Alby, przywódca tych sztamaków, nie pytaj mnie teraz o nic jutro się wszystkiego dowiesz, jedyne co możesz teraz wiedzieć, to to, że nikt nic nie pamięta oprócz swojego imienia, jeśli jeszcze go nie pamiętasz nie martw się, niedługo sobie przypomnisz.- nie wydawał się być miłą osobą.
-Hej Thomas, pokaż jej gdzie ma spać!- zwrócił się do chłopaka stojącego w pobliżu. Miał on ciemne blond włosy, brązowe oczy, był bardzo wysoki.
-Choć ze mną.- zwrócił się do mnie przyjaznym tonem.
Poszłam za nim, wszyscy odeszli do swoich dawnych zajęć, oprócz Minho.
-Ej sztamaku jutro idziesz ze mną do labiryntu.- zwrócił się do chłopaka.
-Chyba muszę ją oprowadzić.-
-Zostaw to Newt'owi, mamy ważniejsze rzeczy na głowie. A poza tym dobrze biegasz świeżynko.- zwrócił się do mnie.
-Ty też, lecz masz trochę słabą kondycję. Gdy ja byłam przy murze ty ledwo łapałeś oddech.- odpowiedziałam z wrednym uśmiechem.
-Mam najlepszą kondycję z was wszystkich. Codziennie biegam po tym labiryncie.- wskazał dłonią na mur.
-A więc tam jest labirynt?- zapytałam z ciekawością.
-Tak a w nim potwory zwane bóldożercami.- odpowiedział z wrednym uśmiechem.
-Nie strasz jej Minho. Jest tu od paru minut.- powiedział łagodnie Thomas.
-Spokojnie nie boję się, ale przypuszczam, że ten gościu zaraz się popłacze.- powiedziałam i wskazałem palcem na Minho. Zobaczyłam gniew w jego oczach.
-Minho, nie denerwuj się. Idź zobacz czy wszyscy zwiadowcy narysowali już mapy.- powiedział Thomas. Chłopak odszedł od nas.
-Nie radzę go denerwować. Jest bardzo... hmm jakby to ująć porywczy. Bardzo szybko się denerwuje i ma ochotę coś niszczyć. Ma rację biega z nas najlepiej. Zwiadowcy to osoby, które codziennie biegają do labiryntu aby szukać wyjścia. Tak jesteśmy tu zamknięci. Minho jest ich przywódcą, ja też jestem jednym z nich. Ten gościu ma bardzo trudny charakter. Wszystko obraca w humor, jak mam jakiś problem to zawsze idę do niego lub do Newta. Oni pomogą. Chciałabyś o coś zapytać?-
-Tak. Jak zostać zwiadowcą?-
CZYTASZ
Niektórych rzeczy się nie zapomina- na podstawie Więzień Labiryntu
Fantasy-Pani kanclerz, mamy problem z obiektem A1, stawia opory.- -Panie Woods, nie da się stawiać oporów w mózgu. Obiekt A1 ma mieć usuniętą pamięć. Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno. Za godzinę ma znaleźć się w labiryncie.- Zapraszam do czytania opow...