Przed godziną zaczęło się zebranie w sprawie mojej nielegalnej ucieczce do labiryntu. Minho nie chciał żebym była na tym spotkaniu, udało mu się przekonać resztę abym nie szła.
W wolnym czasie poszłam do lasu, aby usiąść pod drzewem i pomyśleć o wszystkim co się wydarzyło w ciągu tych paru dni. Pomyślałam nad tym jak musieli czuć się tu pierwsi streferzy, co czują jak od Tak długiego czasu nie mogą z tąd wyjść.
Nagle do lasu wbiegł Minho.
-Załatwione. Jesteś zwiadowcą. Co prawda masz też nic w ciapie bez żarcia, ale przeżyjesz. Rano biegniemy do labiryntu żeby zbadać tego zabitego buldożercę.- powiedział
-Ogay, po kolei. Co to jest ciapa?- zapytałam
-Takie nasze więzienie.-
-Ogay ale czemu biegnę do labiryntu?-
-No załatwiłem ci fuche.-Po rozmowie z Minho przyszedł Gally i zabrał mnie do ciapy. Nie było to przyjemne miejsce. Było tu strasznie ciemno, pomieszczenie było małe i nie było tu nic oprócz zepsutego krzesła. Na dodatek miałam zakaz jedzenia.
-Hej Ali. Przeniosłem Ci coś do jedzenia. Pewnie jesteś głodna.- z zamyślenia wyrwał mnie głos Chucka. Spojrzałam w górę i ujrzałam chłopca z lampionem zwróconym w moją stronę.
-Dzięki. Nie wiem jakbym jutro pobiegła w labiryncie bez jedzenia.- powiedziałam do chłopca.
-Właśnie dlatego przyszedłem.- odpowiedział.
Rozmawiałam z Chuckiem jeszcze jakiś czas, po czym każde z nas udało się w swoją stronę, aby się wyspać na kolejny dzień. Ja poszłam w kąt pomieszczenia, a chłopiec na swój hamak.-Hej wstawaj. Chyba, że wolisz tu zostać.- obudził mnie uśmiechnięty Minho.
-Nie żartuj, otwieraj.- odpowiedziałam.
Gdy wyszłam z ciapy uszykowaliśmy się do biegu tak jak za pierwszym razem, mojego pobytu w labiryncie.Wrota zaczęły się otwierać więc wbiegliśmy. Byłam bardzo podniecona tym bieganiem. Kochałam biegać, to zawsze mnie uspokajało i dawało siłę aby dać z siebie więcej w każdej sytuacji.
W końcu dobiegliśmy do miejsca, w którym leżał zabity bóldożerca. Był zgnieciony, nie był to za ładny widok.
-A czego Tak właściwie szukamy?- zapytałam.
-Czegokolwiek co pomoże nam stąd wyjść.- odpowiedział.
Minho zbliżył się do stworzenia. Zauważyłam coś świecącego i pikającego, chłopak też to zauważył, bo podszedł i wyciągnął to. Była to jakąś maszyna, na niej była liczba 7. Nie wiedzieliśmy co to oznacza.
-Minho, daj mi to obejrzeć.- powiedziałam do chłopaka, który obracał maszynę w ręku.
Podał mi to i w końcu mogłam się temu przejrzeć. Dopiero teraz zauważyliśmy, że jest na tym wygrawerowany napis DRESZCZ. Nie wiedziałam co to może oznaczać, Ale miałam przeczucie, że to nie jest nic dobrego.
-Ej Ali, a jeśli to oznacza sektor siódmy?- powiedział po chwili milczenia.
-Warto sprawdzić. Prowadź.- odpowiedziałam.
Zaczęliśmy biec w kierunku pokazany przez Minho. Biegliśmy szybko, ale nie męczyliśmy się, nie wiedziałam czemu miałam taką dobrą kondycję.
Dotarliśmy do sektora siódmego. Chłopak tłumaczył mi, że są tu brzytwy, gdy zaczną się one obracać mogą odciąć drogę powrotną, lub zmiażdżyć.
Nagle urządzenie znalezione w ciele buldożercy zaczęło pikać.
-To wskazuje drogę.- powiedział Minho po namyśle.
Szłam za chłopakiem, który rozumiał coś z przekazu maszyny, ja kompletnie nic z tego nie rozumiałam. Nagle zatrzymał się przed jakimiś wrotami, zrobił to tak gwałtownie, że wpadłam na niego. Przeprosiłam i zapytałam dlaczego się zatrzymał.
-To tu. To coś doprowadziło nas tutaj.- odpowiedział na mogę pytanie.
Spojrzałam na wskazane przez chłopaka miejsce. Nagle te wrota zaczęły się otwierać. Odsunęliśmy się gwałtownie. W środku nic nie było, tylko kolejny korytarz. Poszliśmy w tamtą stronę. Dotarliśmy do kolejnych wrót, one również się otworzyły. Nic nie widziałam, co znajduje się za przejściem, było tam bardzo ciemno.
Nagle o czerni wyłoniło się czerwone światło. Przewinęło się po naszych ciałach i zniknęło. Pierwsze wrota zaczęły się zamykać. Domyślam się, że włączyliśmy coś, co zamyka przejścia.
-Wracamy, szybko!- krzyknął Minho.
Zaczęliśmy biec w stronę wyjścia ile sił w nogach. Przez wrota przebiegliśmy w ostatnim momencie, tuż za nami się zamknęły. Zbliżaliśmy się w stronę brzytw. Pierwsze zaczęły się już zamykać, Minho przebiegł przede mną. Gdy miałam przebiec przez brzytwy stwierdziłam, że nie zdążę i pobiegłam do następnych. W tych tez nie zdążyłam. Tracąc siły pobiegłam do mojej ostatniej deski ratunku, do trzecich. Przez nie przebiegłam w ostatnim momencie. Wpadłam w ramiona Minho i biegliśmy dalej.
Minho prowadził, Biegłam tuż za nim. Nagle przed nami wyrosła kolejna przeszkoda, mur wysuwający się z ziemi. Chłopak bez problemu przeskoczył przez niego, ja miałam większy problem, mur w zaskakującym tempie urósł. Wykorzystałam wszystkie siły aby się wybić. Zrobiłam jeden błąd, wybiłam się nie z tej nogi, moja prawa kostka była bardzo słaba. Przekroczyłam mur bez problemu, większym problemem było lądowanie. Spadłam całym ciężarem na prawą kostkę, poczułam straszny ból, który od kostki przeżył całe moje ciało. Przewróciłam się. Minho pobiegł do mnie i wziął mnie na ręce, byłam mu bardzo wdzięczna, ale nie zdążyłam nic powiedzieć, bo przed oczami zaczęło robić mi się coraz ciemniej, ból był nie do zniesienia, straciłam przytomność.
CZYTASZ
Niektórych rzeczy się nie zapomina- na podstawie Więzień Labiryntu
Fantasía-Pani kanclerz, mamy problem z obiektem A1, stawia opory.- -Panie Woods, nie da się stawiać oporów w mózgu. Obiekt A1 ma mieć usuniętą pamięć. Mam nadzieję, że wyraziłam się jasno. Za godzinę ma znaleźć się w labiryncie.- Zapraszam do czytania opow...