ROZDZIAŁ VIII

810 55 1
                                    

Siedziałam pod drzewem oczekując na dźwięk zamykających się wrót. Odliczałam w głowie sekundy do zamknięcia. Trzy... Dwa... Jeden...
Nic się nie działo. Żadnego dźwięku, jakby ktoś nałożył mi słuchawki na uszy i nic bym nie słyszała.
Wstałam i skierowałam się w stronę muru. Wrota nadal były otwarte, chociaż według moich obliczeń powinny zamknąć się minutę temu. Stałam tam czekałam na dźwięk, który oznajmia mi codziennie rano, że czas biec do labiryntu. Obok mnie zaczęli pojawiać się streferzy.
Nagle usłyszałam ten dźwięk. Straciłam wszelkie poczucie bezpieczeństwa, jakie zdołałam zbudować będąc tu przez te parę dni. Nadchodził bóldożerca, jak na zawołanie streferzy zaczęli uciekać. Ja stałam tam i patrzyłam przed siebie. Pierwszy raz od czasu gdy znajdowałam się w strefie, poczułam, że to wszystko nie ma sensu, z labiryntu nie ma wyjścia, a my wszyscy nie zostaliśmy poddani eksperymentowi, tylko skazani na śmierć, która właśnie nadchodzi w postaci buldożerców.
Przede mną pojawił się Minho i kazał mi uciekać. Z trudem ruszałam nogami, były one jak z kamienia. Myślami byłam zupełnie gdzie indziej, ale nadal dzielnie Biegłam za chłopakiem.
Gdy byliśmy już bezpieczni w ciapie, do której doprowadził nas Minho wróciłam myślami do obecnej sytuacji. Poczułam się, jakby moja dusza odezwała się od ciała i poszła na spacer, nie spieszyło jej się wracać, ale w końcu musiała.
-Co to do cholery miało być?!- zaczął Minho- Co się z Tobą stało? Przez chwilę myślałem, że Cię dziabnął.

-Myślałeś kiedyś o tym po co tutaj jesteśmy?- spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam w nich strach. Nie strach O siebie, lecz o mnie. Martwił się o mnie.

-Nie mam pojęcia po co tutaj jesteśmy, ale często o tym myślę. Tylko wybieram na to lepsze momenty niż atak buldożerców.- oparł się o ścianę i schował twarz w dłoniach.

-Mi się wydaje, że chcą nas zabić. Właśnie w tym momencie chcą nas zabić. Nie boję się śmierci, ale nie chcę umierać, bo przed śmiercią muszę się zemścić na stwórcach.- na moje słowa Minho westchnął.

-Nie możemy teraz o tym myśleć. Teraz skupmy się na tym żeby przeżyć tą noc. Potem skopiemy im te nędzne tyłki.- zaśmiał się, a ja razem z nim.

Słońce zaczęło wschodzić, a razem z nim zniknęli buldożercy. Ostatni raz spojrzałam na Minho i otworzyłam kraty do ciapy. Wszystko było zniszczone, strefa wyglądała gorzej niż po huraganie. Niektórzy streferzy już wyszli, mam przynajmniej taką nadzieję, że reszta streferów siedzi jeszcze w ukryciu.
Moje myśli były błędne. Tylko jedna czwarta przeżyła. Reszta chłopców po prostu nie żyje. Gdy się o tym dowiedziałam przez chwilę myślałam, że to jakiś żart. Myślałam że to wszystko mi się tylko śni i nie jest prawdą.

-Musimy się teraz zastanowić co dalej robić.- powiedział Newt, nasz nowy przywódca. Po śmierci Albyego to on przejął to stanowisko.

-Mam bardzo dobry pomysł, nie wymagający wielu poświęceń. No.. tylko jednego. Złożymy ofiarę z Alison. Buldożercy na pewno się ucieszą i zostawią nas w spokoju. Przecież to ona wszystko zapoczątkowała.- wszyscy patrzyli teraz na Gally'ego.

Widziałam już złe twarze Minho, Thomasa i Newta. Nie zgadzali się oni z jego pomyslem.

-Nie ma mowy!- krzyknął zły Minho- Alison jest nam potrzebna. Zna bardzo dobrze labirynt i potrafi walczyć z buldożercami.

-Mnie to nie przekonuje.- ciągnął Gally- Nie chcę przeżyć kolejnej nocy z buldożercami w strefie. Kto jest za moim pomysłem?

Prawie większość streferów podniosła ręce. A więc czekała mnie noc, w której będę przywiązana do drzewa czekała, aż jakiś potwór mnie zabije. Moje plany na najbliższą noc zapowiadały się fantastycznie.

Niektórych rzeczy się nie zapomina- na podstawie Więzień LabiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz