Herb Fairy Tail

501 46 27
                                    

Minęło siedem lat. Przeczytałam wszystkie księgi jakie udało mi się zdobyć przez te wszystkie lata. Niestety w żadnej nie natknęłam się nawet na pomysł co mogło stać się z magami Fairy Tail. Wszystkie gildie, zaangażowane w poszukiwanie magów straciły już nadzieję, na odnalezienie ich całych i zdrowych. Zaprzestali poszukiwań. Byłam wściekła a jednocześnie, wielokrotnie łapałam się na podobnym myśleniu. Pewnego wieczoru Lyon wrócił z misji dziwnie pobudzony.
- Sakura!! Patrz co dostałem w starej księgarni w Hargeonie! - powiedział od samych drzwi gildii
- Spokojnie, co się ekscytujesz? - zapytałam odrywając się od rozmowy z Jurą. Jura był Asem gildii i przy okazji jednym z dziesięciu świętych magów. Był on bardzo wysokim i umięśnionym mężczyzną. Miał głęboko osadzone oczy i brwi w formie kropek, był też łysy.
Zazwyczaj ubierał się w stroje zrobione z futra i charakterystyczne rękawy wyglądające jak łuski albo spękana ziemia.
- Znalazłem księgę, której jeszcze nie czytałaś, jest napisana takim samym starożytnym językiem jak ta dzięki której uwolniłaś Jellala
- Księga z zakazaną magią? Dobra pokaż mi tą księgę - powiedziałam i wyciągnęłam rękę w stronę Lyona. Młody mężczyzna podał mi wielką, obitą w czarną skórę księgę. Szybko przejrzałam parę pierwszych stron i oniemiałam.
- Lyon jesteś wielki!! Chyba znalazłam przyczynę ich zaginięcia i całej wyspy !!
- Poważnie? - zdziwił się Jura
- Tak. Muszę szybko dostać się do Magnoli, potrzebuje magów z herbem Fairy Tail
- Tam teraz jest bardzo niebezpiecznie, pojadę z tobą - zaoferował się Lyon
- Spokojnie poradzę sobie. Wy musicie przygotowywać się do turnieju- powiedziałam uśmiechając się. Wypiłam ostatni łyk zielonej herbaty i wybiegłam z gildii. Przed budynkiem wpadłam na Sheery, Yuke i Tobiego
- Sakura gdzie ty się tak spieszysz? - zapytała dziewczyna w różowych włosach
- Mam ważną sprawę do załatwienia. - odpowiedziałam biegnąc dalej.
Wpadłam do domu jak huragan, szybko pozbieram najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka i ruszyłam na dworzec,żeby złapać ostatni pociąg do Magnoli. Wskoczyłam do pociągu w ostatniej chwili.
Dotarłam do Magnoli, ku mojemu zdziwieniu nigdzie nie widziałam herbu Fairy Tail. Weszłam do pierwszego lepszego sklepu, zapytać kasjerki o drogę
- Witam, wie Pani gdzie znajdę obecnego mistrza Fairy Tail?
- Oczywiście, że wiem, musi się panienka kierować tam na wzgórze, maja tam swoja kwaterę zastępczą - odpowiedziała kasjerka wskazując palcem wzgórze na drugim końcu miasta.
- Dlaczego tak daleko? Co się stało z ich siedziba w środku miasta? - zapytałam zdziwiona
- Przez te siedem lat Fairy Tail przestało być najsilniejszą gildią we Fiore, tracąc wszystkich najsilniejszych magów spadli na samo dno - odpowiedziała smutno kobieta
- To kto teraz, że się tak wyrażę rządzi tym miastem?
- Paskudna gildia, która wyciąga haracze od bogatszych mieszkańców i magów gildii Fairy Tail
- Interesujące. Jak nazywa się ta gildia?
- Twilight Ogre - wyszeptała kobieta
- Dziękuje za pomoc, w takim razie wyruszam, żeby przed zachodem słońca, dotrzeć do Fairy Tail - pożegnałam się i wyszłam ze sklepu. Idąc we wskazanym kierunku, przez przypadek zostałam wciągniętą w sprzeczkę dwóch mężczyzn.
- DAWAJ KRYSZTAŁY!! BO JAK NIE TO CAŁA TA TWOJA BUDA SPŁONIE !! - krzyczał jeden z mężczyzn
- Nie mam już ani jednego nawet złamanego kryształka. Wszystko już wam oddaliśmy - powiedział dużo ciszej drugi mężczyzna. Po chwili zauważyłam, że przez okna domu wyglądają małe, wystraszone dzieci a za plecami mężczyzny stoi drobniutka kobieta.
- Nie ma kryształów, nie będzie ochrony!! - krzyknął pierwszy mężczyzna
- Nie będziemy potrzebować ochrony jak stąd odejdziecie !- rzekła kobieta wychylając się zza swojego męża
- Co ty robisz Piliko? Schowaj się do domu
- Nie, Silva może trzeba uświadomić tych pseudo magów, ze to oni są tutaj największym zagrożeniem - powiedziała kobieta. Słysząc to podeszłam bliżej. Kobieta miała długie błękitne włosy związane w nieładzie. Ubrana była w zniszczon, łososiową sukienkę. Jej mąż miał krótko przystrzyżone blond włosy, a jego ubiór również wyglądał na zniszczony.
Mężczyzna, który przyszedł po kryształy był grubym, obleśnym, czarnowłosym gnojem. Wykorzystał okazję, i zaatakował bezbronnych ludzi. Już miałam stworzyć tarczę, lecz ktoś mnie ubiegł. Przed Piliką i Silverem nagłe pojawiła sie burza piaskowa, która zmiotła magiczne sztylet grubego prześladowcy.
- Przestańcie prześladować mieszkańców- powiedział mag, od piaskowej burzy. Szybko odwróciłam się w kierunku jego głosu, ujrzałam wysokiego mężczyznę na oko parę lat starszego ode mnie. Miał jasnobrązowe włosy do ramion ......
- Piaskowy mag z Fairy Tail ? Nie ładnie, przeszkodziłeś mi w odzyskiwaniu należnych mi kryształów. Teraz będę musiał ukarać ciebie i cała twoja nic nie wartą gildie - zaśmiał się grubas. Mag Fairy Tail zakrył własnym ciałem bezbronnych, mieszkańców Magnoli. Wysłannik Twilight Ogre, jak już zdążyłam się domyślić, wysłał kolejne magiczne sztylety.
- DOŚĆ!! PRZESTAŃ NATYCHMIAST!! IRON SHIELD! !- krzyknęłam i stworzyłam metalową tarczę między Fairy Tail a Twilight Ogre. Ostrza grubasa rozbiły się w drobny mak. Grubas jak i piaskowy mag osłupieli. Podeszłam do Piliki i Silvy, wręczyłam im mała sakiewkę z kryształami
- Wiem, że to kropla w morzu potrzeb ale może starczy na jedzenie i jakieś zabawki dla dzieciaków - rzekłam i zwróciłam do maga piasku
- Jesteś z Fairy Tail? Świetnie akurat do was zmierzałam. Wiem co się stało z Erzą i całą resztą
- Nazywam się Max i tak jestem magiem z Fairy Tail..... czekaj ty naprawdę wiesz co się z nimi stało ? - zapytał
- Tak wiem, już wszystko ci opowiem tylko jeszcze muszę zrobić jedną rzecz- powiedziałam z uśmiechem. Przeszłam na drugą stronę tarczy. Stanęłam na przeciwko czarnowłosego mężczyzny.
- Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy nie będę powtarzać. Macie zostawić mieszkańców Magnolii w spokoju, przestać wyciągać haracze i oddać główny budynek Fairy Tail.
- Kim ty jesteś, żeby mi rozkazywać? - zapytał zdenerwowany mag
- Mówi ci coś nazwisko Sakura Fernandes? - zapytałam a mężczyzna pobladł
- Może mówi i co z tego? - grał twardego
- A to, że właśnie z nią rozmawiasz i wystarczy jedna wiadomość do Rady a cała ta wasza podrzędna gildia zostanie rozwiązana - powiedziałam z szyderczym uśmiechem a moja zaciśnięta w pięść dłoń zaczęła niebezpiecznie lśnić. Mężczyzna jasno zrozumiał mój przekaz i bez słowa odwrócił się na pięcie. Odchodząc burczał coś pod nosem.
- Tak więc Max. Muszę rozmawiać z waszym obecnym mistrzem - rzekłam usuwając tarczę
- Chodź zaprowadzę cię do gildii - powiedział. Całą drogę do gildii żadne z nas się nie odezwało.
- Hej Macao!! Masz gościa! - krzyknął Max od wejścia. Tymczasowa siedziba Fairy Tail była dość uboga. Szyld z nazwą gildii został zrobiony ze starych, ręcznie zbitych desek, pomalowany na różne kolory. Wnętrze gildii było zniszczone i zaniedbane. Na środku stały stoły, przy których siedzieli upići do nieprzytomności magowie. Oczywiście jak w każdej gildii nie mogło zabraknąć baru z jedzeniem i alkoholem. Bar stal na samym końcu i przy nim siedział tymczasowy mistrz gildii Macao Combolt. Był on dorosłym mężczyzną z krótkimi, prostymi, zaczesanymi do tyłu czarnymi włosami, jego ciemne oczy były przygaszone smutkiem i zmartwieniem. Dolna część jego twarzy pokryta jest gęstym zarostem, w tym wąsem.
- Max znowu ktoś przyszedł ze skargą ?? - zapytał przyglądając mi się uważnie
- Nie podobno ...
- Nazywam się Sakura Fernandes jestem byłym członkiem Rady, chociaż teraz to mnie chyba tam nie lubią. Mniejsza z tym. Przyszłam do was bo wydaje mi się że mogę wam pomóc wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji - przerwałam magowi piasku i sama się przedstawiłam. Macao popatrzył na mnie jak na wariatkę
- Dlaczego chcesz nam pomóc? Z tego co się orientuje Rada od siedmiu lat ma nas w głębokim poważaniu - powiedział po chwili mistrz
- Rada to już odrębny temat. Ja chce wam pomóc jako osoba prywatna. Po prostu uważam, że wasza gildia jest najlepsza i nie mogłam tak siedzieć bezsilnie. Przez te siedem szukałam przyczyny ich zaginięcia i sposobu ich odnalezienia. I nareszcie mi się udało - odpowiedziałam. Na słowa ,,nareszcie mi się udało". W gildii zapadła cisza
- Jak to ci się udało? - zapytał Macao
- Znalazłam w starej, bardzo starej księdze zaklęcie ochronne, polegające na zamaskowaniu całego obszaru na który zostało rzucone zaklęcie. Wyczytałam, że na tej wyspie jest grób waszej założycielki Mavis. To prawda że specjalizowała się magii iluzji?
- Tak, ale co to ma wspólnego z zaginięciem naszych przyjaciół? - odpowiedział Macao zadając przy okazji pytanie
- Mam tezę, że Mavis przed śmiercią utworzyła coś na kształt iluzji samej siebie, widocznej tylko dla magów z herbem gildii na swoim ciele. Wyprzedzając twoje kolejne pytanie. Stawiam 100 kryształòw ze gdy zaatakowała Akcnologia ,, duch " Mavis rzucił właśnie takie zaklęcie - powiedziałam. Teraz wszyscy w gildii patrzyli na mnie jak na wariatkę
- Skoro Mavis rzuciała to zaklęcie, to czemu jeszcze nie wrócili?? - zapytał Max
- Ponieważ to zaklęcie ma jedną ogromną wadę. Nie da się go złamać przez czternaście lat. Jednak znalazłam lukę w zaklęciu. Muszę znaleźć się w miejscu gdzie powinna być wyspa z osobą przynależą do gildii. Ktoś jest chętny pokazać mi drogę na wyspę Tenoru? - zgłosiło się wielu chętnych, wśród nich był nawet Max mag piasku.
- Okey jutro z samego rana wyruszamy po elitę FAIRY TAIL! - powiedziałam
- HAI !!!! - krzyknęli chórem magowie.

Bliźniacza Magia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz