Jak to wszystko się zaczęło?

1.7K 80 14
                                    

Era. Jedno z najważniejszych miast we Fiore. Znajduje się tam główna siedziba Magicznej Rady. Zadaniem Rady jest kontrolowanie wszystkich gildii magów. Gildia jest to organizacja, która zrzesza magów i ludzi którzy chcą nimi zostać. W gildiach pracują również zwykli ludzie, którzy zwyczajnie chcą należeć do gildii. Magowie zarabiają na życie wykonując zadania( zlecenia ) od ludzi pozbawionych umiejętność korzystania z magi. To Rada decyduje, która gildia może fucjonować a którą trzeba rozwiązać. Magiczna Rada jest swego rodzaju sądem magów. Tych co popełnili przestępstwo skazuje na więzienie lub śmierć ( choć tych przypadków było bardzo mało ) a tych co wykazali się niezwykłą odwaga i wysokim poziomem swojej magi nagradzają różnymi odznaczeniami.
Wojna między dobrem i złem ciągle trwa. Ja I mój brat jesteśmy ofiarami tej wojny. Nazywam się Sakura Fernandes w dzieciństwie razem z bratem bliźniakiem straciliśmy rodziców, kiedy w naszym mieście pojawił się demon. Umierających znalazł nas początkujący żołnierz Magicznej Rady. Właśnie tak znaleźliśmy się w Radzie. Wychowywał nas przewodniczący, który aktualnie piastował ten urząd. Hiroshi Fernandes to mój brat bliźniak zawsze trzymaliśmy się razem. Szybko zaaklimatyzowaliśmy się i zaprzyjaźniliśmy ze wszystkimi członkami Rady od zwykłych pracowników aż po najwyższych magów. Myślałam że koszmar z dzieciństwa juz nigdy nie wróci, jednak myliłam się i to bardzo.
Pewnego słonecznego dnia dwóch nowych żołnierzy oddziału aresztowań zabrali mnie i Hiroshi do Magnoli gdzie odbywał się festiwal zakwitnięcia drzewa magnoli, które podobno mieniło się w kolorach tęczy. Taki festiwal jest organizowany co roku przez jedną z najbardziej popularnych gildii. Gildia ta nazywała się Fairy Tail.
- Lahar dlaczego w radzie wszyscy mówią, że Fairy Tail to zmora magicznego świata? - zapytałam szczupłego mężczyzny średniego wzrostu z długimi, czarnymi włosami, związanymi w duży kok z tyłu głowy. Nosił okulary z okrągłymi soczewkami. Mężczyzna spojrzał na mnie i z lekkim uśmiechem odpowiedział
- Widzisz ta gildia jest bardzo skuteczna jeśli chodzi o wykonywanie zadań, jednakże sieją bardzo duże zniszczenia przez co rada dostaje bardzo dużo skarg na ich temat
- Nie przesadzają aby trochę? - zdziwiłam się
- Sakura daj spokój według mnie rada już dawno powinna rozwiązać te gildie - powiedział Hiroshi. Mieliśmy wtedy po 14 lat. Hiroshi jak na swój wiek był wysoki i dobrze zbudowany. Oczy miał niebieskie jak niebo w słoneczny dzień. Jego ciemno granatowe włosy były równo i schludnie ułożone. Mimo że byliśmy bliźniakami nasz wygląd nie co się różnił. Po za oczywistym faktem że ja byłam dziewczyną a on chłopakiem. Jak na swój wiek byłam niska i przeraźliwie chuda, Lahar nawet raz mi powiedział, że w wietrze dni mam zakaz wychodzenia, żeby mnie wiatr gdzieś nie porwał. Oczywiście żartował. Kolor moich oczu zmieniał się w zależności od mojego humoru. Kiedy byłam zła były czerwono - czarne, kiedy szczęśliwa i podekscytowana przybierały kolor jadeitu, zaś kiedy smutna i zrozpaczona moje oczy stawały się lazurowe. Wielcy magowie w Radzie uważali, że to cenny dar, który odziedziczyłam po którymś z rodziców. Miałam długie do ramion, swobodnie rozpuszczone włosy. Od czubka głowy były jasno - brązowe jednak gdzieś w połowie przechodziły od jasnego niebieskiego a końcówki były już granatowe jak włosy Hiroshi
- Dzieciaki dajcie spokój, gdyby nie ta gildia nasze więzienia były by puste - zaśmiał się drugi członek rady w miedzy czasie czochrając jeszcze bardziej moje włosy
- Doranboltcie przestań!!- śmiałam się razem z nim. Doranbolt jest szczupłym mężczyzną średniego wzrostu. Ma jasne zielone oczy, czarne włosy i trzy blizny z lewej strony twarzy.
- Co prawda to prawda. Fairy tail odwala za nas kawał dobrej roboty - uśmiechnął się Lahar. Hiroshi zdawał się być obrażony na naszych opiekunów, ale nie obchodziło mnie za bardzo, byłam mega podekscytowana wydarzeniem.
- Sakura uważaj!- krzyknął Lahar. Zasłoniłam twarz ręką w ostatnim momencie i oberwałam śnieżną kulą.
- Śnieg? O tej porze roku? - zaśmiałam się nie ukrywając zdziwienia.
- Nie trafiłeś lodowa miętówko!!!- usłyszałam krzyk chłopca z pobliskiego tłumu.
- Nie skacz tak ognista pchło to ci odmrożenia trochę dupsko! - odkrzyknął mu drugi chłopiec z tłumu. Nagle tłum przed nami rozstąpił się a w naszym kierunku leciała wielka kulą ognia. Wszystko działo się tak szybko że Lahar ani Doranbolt nie zdążyli zareagować. Myślałam że ognista kulą trafi we mnie jak sniezka z przed minuty, jednak tuż przede mną jak by z pod ziemi wyrósł młody chłopak, był wyższy ode mnie, szczupły i miał blond włosy, nie które kosmyki sterczały mu na czubku głowy niczym kolce. Na uszach miał dziwne słuchawki, które przypominały trochę mini piorunochrony. Nagle z nieba, prosto w kulę ognia uderzył piorun. Ognista kula rozpłynęła się w powietrzu.
- ERZA!!! Zrób coś z tymi bałwanami! Natsu o mało nie podpalił tej dziewczynki!- krzyknął mój blond włosy wybawca i wskazał palcem w stronę chłopców.
- Luxsus nie wołaj Erzy - powiedział chłopak stojący bliżej blondyna. Chłopak ten miał włosy w kolorze kwitnącej wiśni. Ubrany był w białe spodnie, czarną kamizelkę z pomarańczowymi zakończeniami i biały łuskowaty szalik.
- Dobrze. Natsu masz przeprosić te dziewczynę - powiedział Luxsus
-Hahaha dawaj Natsu - śmiał się jego kolega z którym się wcześniej wzywał. Ten miał czarne włosy. Ubrany był w czarne spodnie, koszuli nie miał ciekawe dlaczego? Na piersi czarnowłosego chłopca można było zauważyć dumny herb gildii. Obaj chłopcy byli mojego wzrostu.
- Luxsus zejdź mi z drogi - burknął Natsu odpychając blondyna - Przepra..... aaa ty jest z rady!!- krzyknął i upadł na kolana co było strasznie krępujące - Najmocniej przepraszam nie mów o tym starszyźnie bo mnie dzidziuś zabije
- Wstań proszę nie rób wstydu. Nic się nie stało - uśmiechnęłam się podając mu rękę na przywitanie. Gdy się nachyliłam nad Natsu z głowy spadły resztki śnieżki (Byłam tak zafascynowana zaistniałą sytuacja ze nie zauważyłam że zostałam sama)
- Hej jestem Gray Fullbuster z Fairy Tail. Przepraszam to moja śnieżka zniszczyła twoja fryzurę - przywitał się chłopak w czarnych włosach
- Bardzo miło jest mi was poznać. Jesteście pierwszymi dziećmi po za moim bratem, z którymi rozmawiam - ucieszyłam się - Jestem Sakura a to mój brat bliźniak Hiroshi - przedstawiłam się i wskazała na brata, którego ku mojemu zdziwieniu nie było.
- Poszli w stronę straganów z jedzeniem - rzucił blondyn - Jestem Luxsus
- Hej miło mi - uśmiechnęłam się do niego. Dopiero wtedy przyjrzałam się jego twarzy. Chłopak miał piękne szaro - niebieskie oczy, a po lewej stronie twarzy miał duża bliznę w kształcie pioruna.
- Skoro twoi przyjaciele poszli coś zjeść to my w ramach przeprosin zapraszamy na obiad- powiedział Gray. Zgodziłam się bez zastanowienia. Cały dzień spędziłam w towarzystwie swoich rówieśników. Kiedy zaszło słońce wszyscy zebrali się pod największym drzewem, wtedy dopiero Hiroshi, Lahar i Doranbolt się do mnie przyłączyli.
- Sakura nie zadawaj się z chłopakami z podrzędnej gildii, bo jak przyjdzie co do ich aresztowania to będziesz miała problem - rzekł zgryźliwie Hiroshi
- A w mordę chcesz ty mały urzędowy dupku???- zapytał Natsu
- Pfff a co ty mi możesz zrobić?? Chcesz zadzierać z Rada Magiczną??
- A ty zadzierasz z Fairy Tail !!- rzekł Natsu szykując się do ataku
- PRZESTAŃCIE !!! Hiroshi czyś ty już do reszty stracił rozum? Nie będziesz mi mówił z kim mam się zadawać! I przypominam ci ze ja nie chce być żadnym żołnierzem oddziału aresztowań- krzyczałam - a ty Gray zabierz stąd Natsu bo nie mam ochoty używać swojej magii- rzekłam chwytając brata za rękaw marynarki i odeszłam. Obejrzałam się tylko ostatni raz na nowych znajomych i mimowolnie uśmiechnęłam się bo obu chłopcom opadły szczęki. Nasi opiekunowie szli przed nami i żywo o czymś rozmawiali nie zwracając na nas najmniejszej uwagi. Długo nie odzywałam się brata, myśląc że w końcu sam przeprosi mnie za swoje gburowate zachowanie. Jednak Hiroshi sprawiał wrażenie zadowolonego z tego jak potraktował Natsu i Graya.
- Jak mogłeś zachować się jak ostatni kretyn?
- O ci chodzi?- zapytał zdziwiony
- A może o to że obraziłeś moich nowych przyjaciół!- odpowiedziałam poirytowana
- Przyjaciół?! Czy ty się słyszysz?? Oni należą do jakieś zwykłej gildii! Nie możemy się z kimś takim zadawać.
- Tak! A to niby z kim mam się przyjaźnić ze starszyzną z rady, czy może z dzikimi zwierzątkami, które odwiedzają masz ogród??- zadała kolejne pytanie coraz bardziej zdenerwowana zachowaniem brata
- Nie rozśmieszaj mnie proszę... skup ty się wreszcie na opanowaniu jakieś magii-
- Nie będziesz mi mówić co mam robić!
- A właśnie, że będę! Jesteś moją siostra i ja się tobą opiekuje! Obiecaliśmy wspierać radę jak tylko będziemy w stanie!!!!- wrzeszczał Hiroshi. Nie wierzyłam własnym uszom. Mój kochany, współczujący i przyjazny braciszek zmienił się w potwora
- HIROSHI!! Kiedy stałeś się taki nieprzyjemny dla otoczenia? - zapytałam przez napływające łzy. Usłyszawszy mój ton głosu gwałtownie się zatrzymał co spowodowało, że wpadłam na jego plecy. Hiroshi odwrócił się do mnie. Przytulił mnie do siebie, wtulając twarz w moje włosy wyszeptał
- Przepraszam Sakura. Nie chciałem cię zasmucić. Wszystko będzie dobrze jeśli zawsze będziemy razem. Otrzj łzy, i wracajmy do domu- bezwiednie otarłam oczy i poszłam za Hiroshi do naszych opiekunów, którzy czekali juz na nas na wzgórzu skąd mieliśmy się teleportować przy pomocy magii Doranbolta.

Bliźniacza Magia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz