Obszerna księga leżała tuż przede mną, była to najstarsza księga jaka znajdowała się w Radzie. Wszystkie zaklęcia zapisane były starożytnym językiem. Tłumaczenie skryptu zaklęcie zajęło mi najwięcej czasu. Siedziałam przy stole cały dzień, nikt mi nie przeszkadzał a Sheery dbała o to bym przypadkiem nie zgłodniała. Nagle w gildii zrobiło się jakoś dziwnie cicho, zdezorientowana rozejrzałam się wokół siebie i zobaczyłam że główna sala opustoszała.
- Wszyscy już poszli do domów. Ty też powinnaś odpocząć - powiedziała Sheery
- Nie jestem zmęczona, muszę do rana opanować to zaklęcie, zostanę i wszystko pozamykam jak skończę. Możesz iść do domu- uśmiechnęłam się do różowowłosej. Sheery odpowiedziała uśmiechem i odeszła.
- Nareszcie!! Udało się! - krzyknęłam podekscytowana. Gildia była pusta a za oknami zaczynało świtać. Wykorzystałam to, że w gildii jeszcze nikogo nie było i przystąpiłam do rzucania szukającego zaklęcia. Wyszlam na
tyły budynku i zaczęłam rozrysowywać magiczne runy niezbędne do wykonania owego zaklęcia. Gdy skończyłam, słońce było już wysoko na niebie, a z gildii dochodziły odgłosy rozmów zbierających się magów.
- Zostało mało czasu- pomyślałam. Usiadłam po turecku w środku magicznego kręgu i zaczęłam odczytywać na głos wypisane zaklęcie
- Ograniczenie Granic,
Granice Ograniczeń !!
Przejrzyj na oczy! Usłysz mój głos!
Odpowiedz na moje wołanie!
Ultear Milkovich
Granice Ograniczeń
Ograniczenie Granic !!! - wkoło mnie utworzyła się dźwiękoszczelna bariera. Nie zostało mi nic tylko czekać aż Ultear odpowie. Cisza w mojej głowie zaczynała robić się irytująca , już miałam przerywać poszukiwania gdy nagle usłyszałam odpowiedź
- Kim jesteś i czego odemnie chcesz? - zapytała Ul
- Witaj Ul to ja Sakura Fernandes, mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia.
- Sakura ?!
- Spokojnie, nie pracuje dla Rady, chcę żebyś mi pomogła wyciągnąć Jellala z więzienia
- Słucham?! To jest niewykonalne, jestem poszukiwana przez wszystkie władze w całym państwie! I jeśli mnie wzrok nie mylił to ciebie też wszyscy ostatnio szukali
- Tak wiem, moja sprawa jest załatwiona. Potrzebuje ciebie i twojej Arki Czasu. Kiedyś pracowaliście razem z Jellalerem
- Przykro mi, nie mogę ci pomóc, to przeze mnie Jellal dopuścił się tylu złych uczynków - powiedziała Ultear
- Nie uważasz, że pomoc w ucieczce pomoże ci się rekompensować? - zapytałam. Nie miałam wyboru musiałam wykorzystać jej poczucie winy
- Sakura… jesteś taka sama jak Jellal. Uparta, przebiegła, zdeterminowana i potężna…
- Czyli pomożesz?
- Tak pomogę pod warunkiem, że zagwarantujesz nam ucieczkę
- Zrobię wszystko co w mojej mocy żeby was nie ścigali. Proszę żebyś przybyła do Lamia Scale jak najszybciej możesz.
- Będę dzisiaj wieczorem
- Świetnie, do zobaczenia - pożegnałam się i przerwałam zaklęcie. Gdy bariera opadła zdalam sobie sprawe, że Lyon, Sheery i Lahar przyglądają mi się
- Hoshi nareszcie! Już zaczynaliśmy się martwić - powiedział Lahar
- Laharze ty jak zwykle przewrażliwiony - usmiechnełam się
- No wiesz Hoshi byłaś w tej barierze ładnych pare godzin - rzekł Lyon
- Naprawdę? - zdziwiłam się
- Tak. Napewno jesteś głodna i spragniona. Za barem jest dla ciebie naszykowany posiłek. Cieszę sie że jesteś cała i zdrowa. Teraz musze was przeprosić bo wyruszam na misję - powiedziała Sheery i z usmiechem od ucha do ucha wróciła do gildii.
- My tez chodźmy do środka. Mamy mało czasu na dopracowanie planu.
- Czekaj Hoshi! To znaczy, że nawiązałaś kontakt z Ultear? - zdziwił sie Lahar.
- Tak. Opowiem wam wszystko w środku - powiedzialam i ruszylam do budynku. W gildii jak zawsze panowało zamieszanie i wesoła gwara. Magowie wracali z misji albo dopiero na nie wyruszali. Inni siedzieli i wesolo rozmawiali przy kolejnych kuflach piwa. Toshiya stal za barem i uwijał sie jak przszczółka latem. Skierowalam sie na drugie pietro gildii. Tam bylo o wiele ciszej. Usiedliśmy w jednym z goscinnych pokoi.
- Hoshi to jaki jest plan? Znajac ciebie już masz wszystko zaplanowane- powiedzial Lahar
- Jak bys znał mnie od dziecka. - zasmialam sie
- Bardzo smieszne
- Wiec tak najpierw musze sprowokowac Hiroshiego,żeby znów chciał mnie trochę potorturować … - zaczęłam przedstawiać pierwsza część planu. Słońce chyliło się już ku zachodowi, kiedy do drzwi ktoś zapukał.
- Tak ? - zapytał Lyon
- Paniczu Lyon ktoś przyszedł do Sakury - usłyszałam głos Toshiy
- Niech wejdzie - odpowiedziałam. Drzwi otworzyły sie a w nich stała Ultear, nic a nic się nie zminila, miala na sobie czarne skórzane spodnie, i czarny gorset do tego również czarną pelerynę z głębokim kapturem.
- Dobrze, że już jesteś. Własnie mialam omawiać z chlopakami twoja część planu. Wchodz i sie rozgość - przywitałam ją szerokim uśmiechem. Ultear bez słowa usiadła. Cały plan ucieczki przestudiowaliśmy jeszcze trzy razy.
- Dobrze. Lahar ty juz wracaj bo Hiroshi zacznie cos podejrzewać - rzekłam
- Odpocznij Hoshi, musisz być w pełni sił - powiedział Lahar wychodząc.
W Radzie.
Obudziłam się. Księżyc był wysoko na niebie a gwiazdy smutno mrugały. W mojej głowie pojawił się plan uwolnienia Jellala z więzienia. Jedyne co musiałam teraz zrobić to porzadnie wkurzyć przewodniczącego. Hiroshi caly czas jest na mnie zły wiec to nic trudnego. Według tajemniczego planu musialam napierw pozbyć się tych uroczych bransoletek.
- ,, Orginalna Ja jest poprostu nienormalna. Ciekawe jak mam zdjąć to cos “ - myślałam szarpiac się z ograniczeniem magii. Nagle sobie przypomniałam, że przeciez moja magia jest tylko ograniczona. Szybko użyłam lodowego tworzenia ( moja ulubiona magia ) i stworzyłam sobie kluczyk. Wyszłam z komnaty, o dziwno nikt nie stał na straży.
-,, Czym tutaj szybko wkurzyć brata?” - myślałam skradając sie po korytarzach.
- ,, Wiem pójdę do celi Jellala, tam mnie napewno ktoś zauważy” - pomyślałam i ruszyłam do lochów. Tak jak myślałam natknęłam się na straż.
- Pannienko Sakuro powinnaś wrócić do swojej komnaty- powiedział jeden
- Nie mam zamiaru nigdzie iść, ide odwiedzic Jellala.
- Nie może panienka, przecież przewodniczący zabronił opuszczać panniece komnate- odpowiedział
- Hiroshi nie bedzie mnie tutaj trzymać jak więźnia. Ide czy się to wam podoba czy nie. Zejdzcie mi z drogi - powiedziałam władczym tonem
- Niech pannienka nie robi głupot.
- Bo będziemy zmuszeni użyć siły żeby pannieke zatrzymać
- Proszę bardzo - powiedziałam i przeszłam mniedzy nimi. Usłyszałam dźwięk ładującej sie magicznej broni. Chwile później ocknęłam się w pomieszczeniu zwanym potocznie salą tortur lub sala cichej egzekucji. Byłam przykuta za nadgarstki do ściany, ale w sali oprócz mnie nikogo nie było. Mineła wieczność, nie mogłam już ustać na nogach o własnych siłach. Nadgarstki miałam otarte aż do krwi. Usta miałam już wyschniete na wiór. Wkoncu drzwi się otworzyły, pojawił się w Lahar, bez słowa dał mi wodę, wytarł krew z nadgarstków i nakarmił.
- Laharze… długo to jeszcze bedzie trwało?... mam już dość… chce się uwolnić - zapytałam szeptem
- Wytrzymaj jeszcze chwilę - odszepnął i opuścił salę. Nie wiem ile czasu minęło gdy drzwi otworzyły się ponownie, tym razem przyszedł Hiroshi. Pierwsze co zrobił to uderzył mnie w twarz
- JAK ŚMIESZ MI SIĘ SPRZECIWIAĆ! !?? - krzyknął uderzając drugi raz
- TWOJE ZACHOWANIE JEST NIE DOPUSZCZALNE!! I dlatego cię ukaram, za ciebie i na twoich oczach dokonam egzekucji na twoim drogim przyjacielu Jellalu - powiedział, uderzył trzeci raz i opuścił sale. Minęły kolejne długie minuty. Drzwi otworzyły sie po raz trzeci. Jakie było moje zdziwienie gdy zobaczyłam Lahara w moim towarzystwie.
- Świetnie się spisałaś ale teraz pora już wracać - uśmiechnęłam się do swojego magicznego klona a klon zniknął.
- Sakura jesteś tego pewna? - zapytał Lahar po raz dziesiąty w trakcie tej akcji
- Tak jestem pewna. Szybko druga część planu - odpowiedziałam. Lahar przykuł mnie do ściany i opuścił pomieszczenie dosłownie w ostatniej chwili. Runiczni Rycerze wprowadzili Jellala i przykuli naprzeciwko mnie. Niebiesko włosy wyglądał na zdezorientowanego.
- Witaj Jellal, gotowy na ucieczke? - zapytałam gdy zostaliśmy sami
- Jaką ucieczkę co się dzieję? - odpowiedział pytaniem
- Zaraz wszystkiego się dowiesz, tylko rób to co ja - powiedziałam puszczając mu oczko. Jellal nie zdarzył odpowiedzieć bo przyszedł Hiroshi wykonać egzekucję. Najpierw jednak chciał mnie uderzyć w twarz. Jego ręka jednak napotkała opór.
- Co jest do cholery ?!- zapytał niesamowicie zdziwiony
- Magia braciszku - zaśmiałam się mu twarz. - NIE MOŻLIWE! !!
- A jednak - powiedziałam a kajdany na moich nadgarstach zaczęły się topić pod wpływem ciepła
- STRA…. - zaczął Hiroshi jednak słowa ugrzesly mu w gardle
- Chyba zapomniałeś barciszku jak bardzo może być przerażająca moja magia. - powiedziałam.
- Sakura co tutaj się dzieje ? - zapytał zdziwiony Jellal
- Uwalniam cię z więzienia. Ultear teraz twoja kolej- powiedziałam a za Jellalem zrobiła sie dziura w ścianie, w dziurze pojawila sie czarnowłosa kobieta
- Witaj Jellal, dawno się nie widzieliśmy- powiedziała
- Ul?? Co ty tutaj robisz ?
- Pytania będą później a teraz uciekajcie - powiedzialam roztapiajac kajdany niebiesko włosego. Horoshi sparalizowany magią gotował sie ze złości
- Sakura a ty?? - zapytał Jellal
- O mnie się nie martw uciekajcie ja musze jeszcze cos załatwić -uśmiechnęłam się do niego. Gdy ściana powróciła na miejsce zwróciłam się do Hiroshiego
- Teraz użyłam magii na wszystkich ludziach znajdujących się w budynku Rady. Wszyscy myślą, że dawno temu wygnałeś mnie Rady. I zapamnietaj sobie, że jak kiedyś zrobisz coś co mi sie nie spodoba poznasz moją ciemną stronę - rzekłam i teleportowałam sie za mury Rady.
Jellal i Ultear zniknęli. Gdy wróciłam do Lamia Scale Sheery przekazała mi list
,,Sakura.
Dziękuje za taki brawurowy ratunek, mam nadzieję że u Ciebie wszystko w porządku. Pamiętasz naszą rozmowę jak mnie przyprowadzili do więzienia? Wtedy i teraz uważam, że powinienem odbyć jakąś karę. Ultear uważa dokładnie to samo, też powinna odbyć karę ( ona uważa że to ona powinna być za mnie w więzieniu) więc razem postanowiliśmy już do końca życia łapać zwyrodnialców. I składam Ci przysięgę, że zrobię wszystko żeby zniszczyć Zerefa. Teraz muszę się gdzieś zaszyć na jakiś czas. Obiecuję, że na pewno się odezwę. Nie daj się zabić.
Jellal
P.S. Jestem twoim dłużnikiem."
Byłam szczęśliwa, że udało im się uciec bez przeszkód.
- Hoshi. Uważam, że zasłużyłaś na duży kufel piwa- powiedział Lyon siadając obok mnie przy barze
- Klona już nie ma, możesz mówić mi po imieniu. I faktycznie kufel piwa będzie idealny - uśmiechnęłam się do białowłosego maga lodu.
Oczywiście na jednym kuflu się nie skończyło. W gildii nagle zrobiła się głośna impreza.
CZYTASZ
Bliźniacza Magia
FantasySakura i Hiroshi to bliźniaki ich rodzice giną w trakcie ataku demona na ich rodzinne miasto. Umierajace dzieci znajduje członek Magicznej Rady. Rodzeństwo wychowuje się wśród magów. Ich drogi jednak rozchodzą się. Główną postacią jest Sakura, która...